Częstochowska niespodzianka w historycznym meczu

Rozpędzona Skra wygrała czwarty mecz z rzędu psując Sandecji radość z pierwszego meczu na nowym boisku.


W historycznym i to z kilku powodów meczu Sandecji ze Skrą sprawiła dużą niespodziankę. Częstochowianie nic nie robili sobie z tego, że w ich pierwszym starciu z nowosądeczanami to zespół Dariusza Dudka był stawiany w roli zdecydowanego faworyta, który inaugurując występy na nowym boisku już myślał o kolejnym starciu z wiceliderującym Widzewem. Beniaminek I ligi sprawił jednak kandydatowi do najwyższych miejsc wielkiego psikusa i wygrał 1:0.

Mecz zaczął się jednak pod dyktando gospodarzy. To oni zaatakowali jako pierwsi i już w 4 minucie po dalekim wyrzuceniu piłki z autu przez Sebastiana Rudola odbita futbolówka spadła na nogę Kamila Słabego, który uderzeniem z woleja sprawdził czujność Mateusza Kosa. Bramkarz gości obroni też w 10 minucie płaskie uderzenie Damiana Chmiela z 14 metra. Kapitan miejscowych jeszcze w kolejnej akcji po minięciu w polu karnym Krzysztofa Napory znalazł się w dobrej sytuacji strzeleckiej, ale tym razem spudłował.

Na tym się jednak dominacje zespołu z Nowego Sącza skończyła. Pierwszy sygnał do ataku przyjezdnym dał Piotr Nocoń zatrudniając Dawida Pietrzkiewicza strzałem z 15 metra. Znacznie trudniejsze zadanie golkiper Sandecji miał jednak w 15 minucie, kiedy to po wrzutce Noconia odbita piłka spadła na 5 metrze na nogę Oskara Krzyżaka. Strzał 19-letniego stopera Skry był celny, ale interwencja bramkarza efektowna i skuteczna. Groźna była także akcja drużyny spod Jasnej Góry w 39 minucie, kiedy to po składnej, wielopodaniowej akcji Mikołaj Kwietniewski znalazł się w polu karnym oko w oko z bramkarzem, ale spudłował. Lepiej przymierzył natomiast w 41 minucie Nocoń, strzelając z 12 metra, ale Pietrzkiewicz znowu był na posterunku.

Z tego zapisu sytuacji widać najlepiej, że choć w pierwszej połowie gospodarze mieli piłkę w posiadaniu przez 60 procent czasu gry, to lepsze sytuacje do zdobycia bramki mieli goście, którzy oddali trzy celne strzały, przy dwóch próbach rywali.

Nic więc dziwnego, że na przerwę bardziej niezadowoleni schodzili częstochowianie i to oni, czując słabość przeciwnika, po zmianie stron ruszyli do ataku. W 47 minucie, zamykający kontrę Krzysztof Napora nie trafił jednak z narożnika pola bramkowego, a w 65 minucie po zagraniu Noconia Pietrzkiewicz rzutem pod nogi uprzedził w polu karnym Macieja Masa. 20-letni napastnik Skry w 72 minucie został jednak bohaterem pola karnego. Po dalekim podaniu Krzyżaka wbiegł bowiem odważnie w okolice bramki i sprytnym zwodem sprawił, że doświadczony Michal Piter-Bucko ściąg go z nóg. Sędzie bez wahania wskazał na „wapno”, a Mikołaj Kwietniewski myląc bramkarza ustalił wynik spotkania.

Owszem, Sandecja rzuciła się do odrabiania strat, ale w 75 minucie Rafał Brusiło ofiarnym wślizgiem wyjaśnił podbramkową sytuację, a przy pozostałych okazjach Kos potwierdził, że jest w znakomitej formie. W 76 minucie obronił strzał Damira Sovsica z 16 metra, a w 80 minucie główkę Tomasza Boczka. Najtrudniejszy do obrony był wolej Sebastiana Rudola z 16 metra w 86 minucie, ale interwencja 34-letniego bramkarzy Skry była i efektowna, i skuteczna.

W ten sposób beniaminek spod Jasnej Góry wygrał czwarty mecz z rzędu i mając w dorobku dziewięć spotkań bez straty gola zbliżył się do czołówki.

Sandecja Nowy Sącz – Skra Częstochowa 0:1 (0:0)

0:1 – Kwietniewski, 74 min (karny)

SANDECJA: Pietrzkiewicz – Rudol, Peter-Bucko, Boczek, Słaby – Szczepanek (82. Zych), Fall, Sovsic (90+2. Salamon), Janicki (60. Małkowski), Chmiel (82. Walski) – Wolny (60. Prochownik). Trener Dariusz DUDEK.

SKRA: Kos – Napora (72. Niedbała), Krzyżak, Mesjasz, Brusiło, Winiarczyk – Kwietniewski (78. Stromecki), Szymański, Sajdak, Nocoń (90+2. Baranowicz) – Mas. Trener Jakub DZIÓŁKA.

Sędziował Włodzimierz Bartos (Łódź). Bez udziału publiczności.

Żółte kartki: Janicki, Sovsic, Pietrzkiewicz – Szymański, Kwietniewski, Niedbała.

Piłkarz meczu – Oskar KRZYŻAK.


Na zdjęciu: Piłkarze Skry Częstochowa już nie po raz pierwszy zaskoczyli pierwszą ligę!
Fot. Krzysztof Porębski/Press Focus