Czas na nowe wyzwania

Trzeci zimowy transfer wicelidera I ligi oznaczał wzmocnienie nie drużyny, a pionu administracyjnego klubu. Po 19 latach na Oleską 51 na stałe wrócił Marcin Sagan.

W Odrze przeszedł drogę od trampkarza po zawodnika pierwszej drużyny, potem był jeszcze kierownikiem zespołu rezerw, członkiem komisji rewizyjnej, spikerem czy – przede wszystkim – jednym z założycieli „Oderki”, czyli stowarzyszenia, które w 2009 roku po upadku klubu zgłosiło drużynę do rozgrywek IV ligi. Teraz Marcin Sagan pracować będzie przy Oleskiej na stałe.

 Występy w „choince”

– Po 19 latach znowu stałem się – można tak powiedzieć – etatowym pracownikiem Odry. Wszyscy dobrze wiemy, że w Odrze wynik sportowy wyprzedził organizację klubu i trzeba tu było wzmocnienia parą rąk do pracy. Po to, by kolejny człowiek był na co dzień przy Oleskiej, zajmował się raz poważniejszymi, a raz błahymi, codziennymi sprawami. Nie mam ściśle określonego obowiązku pilnowania, dbania o konkretną działkę. Będę po prostu robił to, co w danej chwili potrzebne – tłumaczy.
Przez ostatnich 17 lat Sagan był etatowym dziennikarzem lokalnych mediów. Pracował najpierw w „Gazecie Wyborczej”, a potem – „Nowej Trybunie Opolskiej”. Obrał taką drogę, gdy stało się jasne, że z kopania piłki nie wyżyje.
– Byłem piłkarzem? No, w murze stałem! Piłkarz to za dużo powiedziane – śmieje się. I wspomina: – W 1987 roku zacząłem w Odrze treningi. Jako 8-latek. Zostałem aż do 1999 roku. Grałem na środku obrony „forstopera”, bo wtedy stosowało się ustawienie nie w linii, a „choinkę”. Przeszedłem przez wszystkie drużyny juniorskie, młodzieżowe, aż do kadry pierwszego zespołu. Nawet dwa razy byłem na ławce rezerwowych. W 1998 roku doznałem jednak poważnej kontuzji. Na meczu rezerw zerwałem więzadła w prawej, czyli mojej lepszej nodze.

 Spełniał marzenia

Będąc zawodnikiem, poznał od środka środowisko, co bardzo pomagało mu potem w dziennikarskiej pracy. – Miałem przez te lata to szczęście, że prowadziły mnie bardzo zasłużone dla klubu osoby. Trener Wrzos, który pracował z Odrą w ekstraklasie, trener Mazurek, za najlepszych lat tworzący sztab z Antonim Piechniczkiem. Albo trener Korek, wielka postać dawnej Odry. Trener Tyc… Do pierwszej drużyny wprowadzał mnie z kolei świętej pamięci trener Blaut. Nie byłem absolutnie wielkim obrońcą i szybko pogodziłem się z tym faktem. Zarabiałem 150-200 złotych, ale cieszyłem się, że spełniam marzenia o byciu piłkarzem. Byłem w kadrze pierwszej drużyny od stycznia do maja 1998 roku, kiedy trafił się ten uraz. Cenię sobie, że w szatni przebywałem z Józkiem Żymańczykiem, Ryszardem Okajem, Piotrem Plewnią, Maciejem Michniewiczem, Markiem Traczem, świętej pamięci Tomkiem Drągiem, Tomkiem Jagieniakiem, Marcinem Feciem, Tomkiem Copikiem – wylicza.

Po kontuzji próbował jeszcze wrócić na boisko. – Grałem w Victorii Chróścice, ale było to bardziej zmaganie się z kolanem niż graniem. Gdy zacząłem studia, z Odrą przez jakiś czas mój kontakt był luźniejszy, ale od trzeciego roku byłem dziennikarzem opisującym jej mecze. Od tamtej pory praktycznie jestem cały czas przy klubie. Od 2006 roku, z małymi przerwami, byłem też spikerem – przypomina sobie Marcin Sagan, który w 2009 roku był jednym z czterech założycieli „Oderki”.

Oddali Odrze serce

– Tomasz Lisiński, czyli dzisiejszy naczelnik Wydziału Sportu, Szymon Janus, Jacek Nałęcz… W dużej mierze Tomek uratował ten klub. Już wtedy był pracownikiem Urzędu Miasta, a jednocześnie piłkarzem. Nie widzieliśmy możliwości odratowania dawnego stowarzyszenia. Chcieliśmy, ale co chwilę wypadały trupy z szafy. Tomek zaczął, nakręcił Jacka i Szymona, którzy dodali swój kibicowski entuzjazm. Moja rola była na pewno najmniejsza. Dziś jesteśmy na miejscu premiowanym awansem do ekstraklasy. To jest coś, o czym wtedy podczas najśmielszych dyskusji nawet byśmy nie pomyśleli. Dla nas pierwsza liga była abstrakcją. Startowaliśmy od czwartej, mając perspektywę meczów – niczego nikomu nie ujmując – w Obrowcu czy szeregu innych mniejszych miejscowości. To, co stało się w ostatnich latach sportowo z Odrą, jest czymś niesamowitym. Ten wynik został zrobiony dzięki entuzjazmowi kilku osób. Irka Gitlara, Karola Wójcika, Irka Urbańca, Piotra Plewni. Osób, które w ostatnich latach oddały Odrze serce i które wiedzą, że nie zawsze „wydać więcej pieniędzy” oznacza „lepiej”. To, że sprowadzisz gościa z nazwiskiem, nie znaczy, że będzie dobrze grał. Zwróćmy uwagę na mądry dobór trenerów. Trenerzy Smółka, Furlepa, Smyła – każdy z nich dołożył cegiełkę do miejsca, w którym teraz jesteśmy. Była mądra polityka transferowa – podkreśla Sagan.

 Niech robią swoje

Z końcem poprzedniego roku rozstał się z dziennikarstwem. – 17 lat to szmat czasu, ale czasem w życiu trzeba podjąć radykalne kroki, by spróbować czegoś nowego, nowych wyzwań – przyznaje. W Odrze nie ma jasno określonego stanowiska. Pytany o to, co jest najpilniejszym zadaniem „na już”, odpowiada: – Po pierwsze, przygotowanie klubu do procesu licencyjnego przed kolejnym sezonem. Niezależnie, czy będzie to ekstraklasa – co stanowiłoby wielkie wyzwanie – czy pierwsza liga. Już musimy o tym myśleć. Zawodnicy niech robią swoje na boisku, a my swoje na polu organizacyjnym – zaznacza Marcin Sagan. Kibice mogą cieszyć się, że rozszerzyła się w klubie grupa osób, która po prostu ma Odrę w sercu.

LICZBA
17
LAT Marcin Sagan pozostawał dziennikarzem, nim na stałe wrócił na Oleską 51.

2 thoughts on “Czas na nowe wyzwania

  • 28 kwietnia 2015 o 19:37
    Permalink

    At vero eos et accusamus et iusto odio dignissimos ducimus qui blanditiis praesentium voluptatum deleniti atque corrupti quos dolores et quas molestias excepturi sint occaecati

  • 28 kwietnia 2015 o 19:38
    Permalink

    Quis autem vel eum iure reprehenderit qui in ea voluptate velit esse quam nihil molestiae consequatur

Komentarze są wyłączone.