„Śledztwo” w sprawie Alego

W tym tygodniu po publikacji tekstu pt. „Ciąg geometryczny”, który dotyczył drugoligowego GKS-u Jastrzębie, otrzymałem kilka telefonów i e-maili.


Moich rozmówców zaintrygował krótki akapit o Faridzie Alim, w którym napisałem: „Między innymi nie z własnej woli musiał opuścić wynajmowane do tej pory mieszkanie…”.

Domorośli detektywi na gwałt szukali w tym zdaniu drugiego dna, tymczasem była to zwykła informacja, bez żadnych podtekstów. Padła nawet sugestia, że narażam na szwank dobre imię klubu z Jastrzębia Zdroju. Trzeba mieć naprawdę bujną wyobraźnię, żeby dojść do takiego wniosku. Na litość boską! Nie ma tam żadnej sugestii, że w „przeprowadzce” ukraińskiego piłkarza maczał palce GKS Jastrzębie! Jeżeli ktoś koniecznie chce znać szczegóły całej historii, ma dużo wolnego czasu i nudzi się, sugeruję, by poprowadził własne „dochodzenie”. Z góry uprzedzam, że jeżeli pozna prawdę, będzie bardzo rozczarowany.

Nawiasem mówiąc, irytuje już mnie ciągłe doszukiwanie się podtekstów, podejrzeń i innych cudów na kiju. To już jest obsesja. Nie rozumiem, dlaczego kibice wszędzie doszukują się drugiego dna, czytają tylko między wierszami. A wystarczyłoby czytać to, co jest napisane czarnymi literami i zdaniami. Umiejętność czytania ze zrozumieniem to nie tylko składanie liter i słów.

Historia z mojego podwórka. Od czasu do czasu zakładam meczową koszulkę Barcelony w kolorze różowym i nie dbam o to, co na ten temat myślą mijający mnie na ulicy ludzie. Dla ich wygody i próżności na pewno na założę na czoło opaski z napisem „Nie jestem homoseksualistą”.


Na zdjęciu: Farid Ali nie ma innego zmartwienia niż sobotni mecz ligowy z Górnikiem Polkowice.

Fot. gksjastrzebie.com