GKS Tychy. Kto tu gra va banque?

Działacze GKS-u zimą zaproponowali nowe umowy czwórce zawodników: Marcinowi Biernatowi, Łukaszowi Grzeszczykowi, Mateuszowi Grzybkowi i Danielowi Tanżynie. „Grzeszczu” związał się z Tychami do czerwca 2021 roku, „Dixon” skorzystał z propozycji Widzewa, a dwaj pozostali wciąż pozostają w zawieszeniu i nie podjęli jeszcze decyzji. – Może jeszcze wolą poczekać? Może warunki, które proponuje klub, nie są dla nich do końca satysfakcjonujące? Trudno mi powiedzieć, ale wiem jedno – Biernat i Grzybek wyglądają na boisku tak, jakby mieli podpisane z klubem 2,5-letnie kontrakty. Jestem bardzo zadowolony z ich postawy – mówi trener Ryszard Tarasiewicz.

„Bizak” robi wiele

Marcin Biernat już w ubiegłym tygodniu zdradził na naszych łamach, że na razie stanowiska w sprawie swojej przyszłości nie zajmie. – Nie skupiam się na kontrakcie, a na tym, by w każdym kolejnym meczu prezentować równą i wysoką formę. Teraz decyzji nie podejmę. Chcę zająć z GKS-em jak najlepsze miejsce, mieć jak najlepszą rundę. W czerwcu przyjdzie czas na rozmowy o kontrakcie. Otrzymuję też sygnały z innych klubów, one powoli zaczynają się do mnie odzywać, ale podchodzę do tego na spokojnie. Nie zamykam sobie żadnej drogi – przyznawał 26-letni środkowy obrońca, który w Tychach gra od początku sezonu 2017/18. Trafił tu z Chojniczanki.

Całe swe piłkarskie życie przy Edukacji spędził z kolei Mateusz Grzybek. 22-letni prawy obrońca jest wychowankiem GKS-u. W styczniu powiedział w „Sporcie”, że do chwili rozpoczęcia rundy wiosennej chciałby już wiedzieć, gdzie będzie grał od lipca. Jego przyszłość wciąż stoi jednak pod znakiem zapytania. – Myślę, że do momentu zakończenia sezonu sprawa się wyjaśni. Nie jest ani powiedziane, że Mateusz odejdzie, ani – że zostanie. Zobaczymy, jak sprawa się rozwinie. Utrzymujemy stały kontakt z Krzysztofem Bizackim. Robi wiele, by Mateusz nadal grał w Tychach. Niczego nie możemy jednak przesądzić – mówi Paweł Zimonczyk z reprezentującej Grzybka agencji FairSport.

Zawodnicy podejmują ryzyko. Z jednej strony, mają atuty w ręku i mogą wiosną „sprzedać” się swoją dobrą postawą. Z drugiej jednak strony – narażają się też na spadek rynkowej wartości, choćby poprzez brak regularnej gry czy kontuzje. – Urazy dotąd – odpukać – w miarę mnie omijały. Jestem dobrze przygotowany do rundy, dlatego wierzę, że wszystko będzie w porządku – zaznacza Biernat.

Chciał go Warzycha

– Ryzyko? Nie sądzę. Myślę, że większą grą va banque byłoby podpisanie obowiązującego od lipca kontraktu z klubem, o którym nie wiadomo dziś, czy zostanie w ekstraklasie. Jeśli Mateusz zmieniłby otoczenie – to raczej na ekstraklasę. W przypadku, gdy dalej ma grać w I lidze, to pewnie będą to Tychy – dodaje Zimonczyk.

Grzybek to atrakcyjny towar. Wciąż jest dość młody – 30 marca skończy 23 lata – a ma już spore doświadczenie i trzycyfrową liczbę występów na szczeblu centralnym. Zimą zainteresowane jego pozyskaniem były kluby walczące o utrzymanie w Lotto Ekstraklasie, jak Górnik Zabrze czy Wisła Płock – a przynajmniej ich nazwy padały w „przestrzeni medialnej”. – Przestrzeń medialna to jedno. Może inne kluby czekają, co wydarzy się z ich zawodnikami na prawej obronie? Teraz jak najbardziej jest moment, by zaczynać rozmowy, ale jesteśmy też na łączach z GKS-em. To prawdopodobna opcja. Pamiętajmy, że pierwsza oferta z ekstraklasy dla Mateusza była jeszcze w czasach, gdy w Górniku Zabrze pracował Robert Warzycha (2014 – dop. red.).

Widzimy, ile czasu minęło… Zawsze na drodze stawały sprawy finansowe, choć uważam, że oferty były na godnym poziomie. Mateusz był związany kontraktem z Tychami. Teraz pierwszy raz jest tak, że coś do powiedzenia ma on sam. Wiadomo, że każdy ma swoje ambicje. Marzeniem Mateusza był awans do ekstraklasy z GKS-em. W tym sezonie będzie to bardzo trudne, a co stanie się w następnym? Trudno przewidzieć, zatem nie przesądzajmy – zaznacza agent Grzybka.

Trener chce pracować

Warto przy okazji zauważyć, że z końcem sezonu wygaśnie też umowa trenera Tarasiewicza. – Może to dziwne, ale gdziekolwiek pracowałem – może z wyłączeniem Śląska Wrocław – miałem krótkoterminowe, roczne umowy. Nie tylko zawodnikom, ale i trenerowi lepiej funkcjonuje się, gdy okres kontraktu jest dłuższy. Wiele klubów – dotyczy to zawodników i trenerów – czeka do późnej wiosny, by przekonać się, czy ktoś jest wart przedłużenia współpracy. Jestem do tego przyzwyczajony. Nie ma co być zaskoczonym, że w miejskiej spółce działaczom trudno jest podjąć decyzję o długofalowym kontrakcie. Akceptuję to. Nie ukrywam, że chcę pracować w Tychach. Mamy 16 klubów w ekstraklasie i 18 w I lidze, a chętnych trenerów jest mnóstwo. Jakichkolwiek rozmów jeszcze nie było, ale nie bawmy się w dyplomację. Wszystko będzie zależeć od wyników, jakie uzyskamy wiosną – stawia sprawę jasno szkoleniowiec.

 

Na zdjęciu: Marzeniem Mateusza Grzybka był awans do ekstraklasy z tyskim GKS-em, ale kto wie, czy wkrótce nie wyląduje w niej w barwach innego klubu.