Jeszcze sporo się wydarzy

Po nieudanym początku pracy selekcjonera Michała Probierza z biało-czerwonymi w październikowych meczach reprezentacji i kompromitującym naszą piłkę remisie z nisko notowaną w rankingu FIFA Mołdawią, czas na ligowe i – pod koniec miesiąca – pucharowe granie. Ważne mecze 12. kolejki ekstraklasy zapowiadają się bardzo emocjonująco.


To w tej chwili można powiedzieć jeden z najgorętszych okresów coraz zimniejszej jesieni. Na ekstraklasę czy grę w 1/16 Pucharu Polski nałożą się przecież jeszcze mecze naszych dwóch drużyn w europejskich pucharach. Za mistrzem Polski Rakowem w tym sezonie już rekordowa liczba 21 gier w ekstraklasie i w rozgrywkach w europejskich pucharach! Legia ma o dwa mecze mniej. Jak na tym tle wypadają najbliżsi ligowi przeciwnicy obu zespołów?

Tuzin gier

„Górnicy” z Zabrza w bieżących rozgrywkach rozegrali o prawie połowę mniej gier niż częstochowianie, bo tuzin. Na zmęczenie rozgrywkami po niedzielnym meczu nikt nie będzie więc chyba narzekał, no może z wyjątkiem Erika Janży, bo ten z powodzeniem występuje też w ostatnim czasie w reprezentacji Słowenii, która jest bliska – w przeciwieństwie do biało-czerwonych – awansu na przyszłoroczne mistrzostwa Europy do Niemiec.

Jak to z kolei wygląda w kontekście hitowo zapowiadającego się w 12. kolejce sobotniego starcia tak dobrze spisującego się w lidze Śląska z Legią? 19 meczów warszawian i ledwie tuzin zawodników prowadzonych przez Jacka Magierę. Tutaj też dysproporcje są duże, a przecież ten nasz eksportowy duet jeszcze trochę do bożonarodzeniowych świąt pogra.

Jak to w tej drugiej części jesiennych rozgrywek może wyglądać? To, że ciekawie, to na pewno. W czołówce tabeli sensacyjnie Śląsk, Jagiellonia, ale też jeszcze raz przypomnijmy Wisłę Płock z zeszłego roku, która po 8 kolejkach była liderem i na koncie miała 17 punktów, żeby w dziewięciu kolejnych grach zdobyć ich 9, skończyć pierwszą część rozgrywek na 6. miejscu, a następnie wiosną spaść z ekstraklasy…

Trio beniaminków

Na musiku jest przede wszystkim zamykające tabelę trio beniaminków. Do zmiany trenera doszło w ŁKS-ie, gdzie zasłużonego dla tego klubu Kazimierza Moskala zastąpił Piotr Stokowiec. Nie wiadomo, co wydarzy się w najbliższym czasie w Ruchu, gdzie też presja jest spora. Na razie spokojnie może spać tylko prowadzący od 8 lat Puszczę Tomasz Tułacz. W jego wypadku wiadomo, że nic się nie wydarzy, bo pozycję w klubie ma niezwykle mocną. A propos niepołomiczan, to w sobotę grają „u siebie” z Cracovią. Mecz odbędzie się na stadionie „Pasów”. Ot jeden z paradoksów naszej często pokręconej piłki.


Czytaj także:


Co do musików, to uważać musi też bez dwóch zdań Górnik. Przed zabrzanami bardzo ciężkie starcie z mistrzem Polski. Co z tego, że u siebie, skoro w pięciu meczach na Stadionie im. Ernesta Pohla „górnicy” zdobyli ledwie dwa gole i zanotowali tylko jedną wygraną? To bilans nawet gorszy niż w przypadku dołujących beniaminków. Czy to się poprawi po niedzielnym spotkaniu? Trudno powiedzieć, z Rakowem – który wygrał przed reprezentacyjną przerwą na Legii – łatwo na pewno nie będzie, a punkty drużynie prowadzonej przez Jana Urbana są naprawdę bardzo potrzebne, jeżeli wkrótce nie chce się zmienić miejscami z kimś z tria: ŁKS, Ruch, Puszcza.

W poprzednich sezonach Górnik potrafił sobie radzić w konfrontacjach z bardzo silną jedenastką spod Jasnej Góry. Jak będzie teraz, przekonamy się w niedzielę wieczorem.


Na zdjęciu: Ważne mecze 12. kolejki ekstraklasy zapowiadają się bardzo emocjonująco. W Zabrzu Raków będzie chciał zdobyć komplet punktów.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus