Szlagier na Pilczycach

W najbliższej kolejce PKO BP Ekstraklasy Śląsk Wrocław podejmie podrażnioną w swoich ambicjach Legię Warszawa.


W nadchodzącą sobotę, 21 października, o godzinie 17.30 na Tarczyński Arena Wrocław rozpocznie się szlagierowy pojedynek w ramach 12. kolejki PKO BP Ekstraklasy, w którym zmierzą się lider tabeli, czyli Śląsk Wrocław oraz czwarty zespół tych rozgrywek, Legia Warszawa. Już przed kilkoma dniami, konkretnie w piątek, 13 października, klub z Oporowskiej ogłosił, że wszystkie wejściówki na to spotkanie zostały wyprzedane, zatem rywalizację czołowych zespołów ekstraklasy obejrzy komplet widzów. Według oficjalnych danych pojemność tego obiektu to 42 tysiące 771 miejsc i wszystkie są siedzące. W środę mogą powrócić do sprzedaży niektóre wejściówki, o ile zwolnią się nieopłacone rezerwacje.

Piąty komplet?

Sobotni pojedynek z ekipą z Łazienkowskiej będzie jedną z pięciu najwyższych frekwencji na meczach biało-zielono-czerwonych na Tarczyński Arenie i najwyższa od ponad… dziesięciu lat! Stadion Tarczyński Arena został oddany do użytku 28 października 2011 roku, pierwotnie jako Stadion Miejski, a od 25 listopada 2021 roku nosi obecną nazwę.

Dwa pierwsze spotkania przyciągnęły na trybuny mnóstwo kibiców. 28 października 2011 roku w zwycięskim 1:0 spotkaniu wrocławian z Lechią Gdańsk po bramce Johana Voskampa, na obiekcie zasiadło 40 tysięcy kibiców, natomiast niespełna miesiąc później – konkretnie 25 listopada – mecz Śląsk z Wisłą Kraków (0:1, jedynego gola strzelił Rafał Boguski) przyciągnął na trybuny 40 917 widzów.

Po tych dwóch spotkaniach (a także w późniejszym okresie) kilkukrotnie na trybunach wrocławskiego obiektu gromadziło się około 30 tysięcy osób. Jednak komplet widzów pojawił się na trybunach jeszcze tylko dwa razy, dwukrotnie miało to miejsce w 2013 roku.

Pucharowy magnes

Drugiego maja 2013 roku Śląsk rozgrywał z Legią Warszawa pierwszy mecz finałowy Pucharu Polski, zakończony porażką gospodarzy 0:2. Oba gole dla stołecznej jedenastki zdobył wówczas Marek Saganowski (obecnie szkoleniowiec Wisły Płock). Zmusił on do kapitulacji bramkarza wrocławian Rafała Gikiewicza w 32 i 44 minucie. Na trybunach wrocławskiego stadionu zgromadziło się wtedy 38 tysięcy widzów. Był to komplet, a mniejsza liczba kibiców wynikała z konieczności stworzenia stref buforowych na trybunach.

Niemal cztery miesiące później, konkretnie 29 sierpnia 2013 roku, Śląsk mierzył się w rewanżowym starciu kwalifikacji do Ligi Europy z Sevillą. Hiszpanie rozgromili gospodarzy 5:0, a łupem bramkowym podzielili się


Czytaj także:


Carlos Bacca 2 (38, 87 min) Ivan Rakitić (22 min), Jairo Samperio (71 min) i Diego Perotti (78 min.). Po ich strzałach piłkę z siatki wyciągał Rafał Gikiewicz. Kibice Sevilli zrezygnowali wtedy z przyjazdu do Polski (wpływ na ich decyzję miał między innymi wynik pierwszego meczu na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan, w którym pokonali podopiecznych trenera Stanislava Levy’ego 4:1. Autorem jedynego gola dla Śląska był Marco Paixao). Z tego powodu wszystkie wejściówki trafiły do sympatyków Śląska, a sprzedano ich wówczas 41 tysięcy 955.

Niezapomniane widowisko

W sobotę, chociaż to „tylko” spotkanie ligowe, szykuje się również wielkie piłkarskie święto i niezapomniane widowisko. Legia Warszawa jest jedną z kilku drużyn w ekstraklasie, która przyciąga widzów na trybuny jak magnes.


Na zdjęciu: Kibice Śląska Wrocław ostrzą sobie zęby na sobotni spektakl z Legią Warszawa.
Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus