Pawłowski: Na miejscu Gabedawy mógł być każdy z nas

Krzysztof POLACZKIEWICZ: – Nie tak miał wyglądać początek rundy wiosennej w wykonaniu Zagłębia. Zmienił się diametralnie skład, nie zmieniła się niestety gra. Porażka we Wrocławiu bardzo komplikuje Waszą sytuację?
Szymon PAWŁOWSKI: – Przyjechaliśmy po punkty, wyszliśmy z ofensywnym nastawieniem. Wydarzenia na boisku zweryfikowały nasze plany, ale do końca walczyliśmy o jakąś zdobycz. Śląsk był bardzo groźny przede wszystkim przy stały fragmentach, które sprawiały nam sporo problemów. Tak straciliśmy bramkę, potem po kolejnym stałym fragmencie był gol, ostatecznie nie uznany po weryfikacji VAR. Mieliśmy swoje szanse, ale znów wracamy bez punktów.

Giorgi Gabedawa swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem szybko osłabił zespół. W szatni otrzymał burę od kolegów?
Szymon PAWŁOWSKI: – Jesteśmy zespołem. Wszyscy wygrywamy i wszyscy przegrywamy. Giorgi wie, że popełnił błąd, ale to są emocje, walka. Widać było, że chciał zabrać się z piłką, ale potem stało się, co się stało. Nie sztuką jest zwalić winę na jednego piłkarza. Na jego miejscu mógł być każdy z nas. Jeśli zaczniemy się teraz kłócić, obarczać winą, to na pewno nic z tego nie wyjdzie.

Dyplomacja kapitana nie zmienia faktu, że grając w komplecie mogliście być w drugiej połowie groźniejsi.
Szymon PAWŁOWSKI: – Pewnie tak, ale jakie to ma teraz znacznie. Ruszyliśmy od początku drugiej połowy i szukaliśmy swoich szans. Musieliśmy się odkryć i konsekwencją tego była druga bramka dla Śląska. Trzeba szybko się pozbierać i zagrać w kolejnym meczu tak, aby wreszcie wygrać.

Podczas ostatnich tygodni zespół przeszedł gruntowną metamorfozę, także w formacji ofensywnej, ale patrząc na poczynania Zagłębia we Wrocławiu trudno nie oprzeć się wrażeniu, że bez Szymona Pawłowskiego o podania otwierające kolegom drogę do bramki byłoby ciężko.
Szymon PAWŁOWSKI:  – W piłce nożnej liczy się zespół, a ten mecz jako zespół przegraliśmy. Dla nas najważniejsze są punkty. Nie chcę sam siebie oceniać. Od tego są dziennikarze, kibice.

Tym drugim w imieniu zespołu bardzo dziękuję, bo widać, że są wciąż z nami i w nas wierzą, choć chyba cała Polska nas już skreśliła. Jeszcze parę osób z prezesem Marcinem Jaroszewskim na czele w nas wierzy i zrobimy wszystko, aby ich nie zawieść. W sparingach wyglądaliśmy naprawdę dobrze. Źle weszliśmy w ten mecz, ale nadal uważam, że mamy potencjał. Teraz nie ma co gadać, po prostu w kolejnym meczu z Arką trzeba wygrać i odwrócić złą passę. Przed nami kilka spotkań, które zadecydują o naszym być albo nie być.