Grand Prix Skandynawii: A miało być tak pięknie

Po dwóch seriach fazy zasadniczej nic na taki scenariusz nie wskazywało, bo: Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski i Patryk Dudek jechali pięknie i skutecznie, zajmując trzy pierwsze miejsca w klasyfikacji. Potem było tylko odrobinę słabiej. Dudkowi zdarzyły się dwa słabsze występy, Maciej Janowski wjechał w taśmę, a Bartosz Zmarzlik dał się zaskoczyć na starcie jadącemu z „dziką kartą” Peterowi Ljungowi i stracił na rzecz Szweda jeden jedyny punkt w całej rundzie zasadniczej. Cały tercet biało-czerwonych nie miał jednak żadnych problemów z awansem do półfinałów Grand Prix Skandynawii.

Zanosiło się, że w szwedzkiej mieścinie może nawet zabrzmieć Mazurek Dąbrowskiego, bo zwłaszcza Zmarzlik imponował szybkością i pewnie zmierzał po drugi z rzędu triumf w Grand Prix na torze w Malilli.

Półfinały przyniosły nam jednak ogromne rozczarowanie. W pierwszym z nich wystąpił Zmarzlik. Gorzowianin wybrał sobie czerwony kask i niestety zaspał na starcie. Próbując napędzić się nieco w pierwszym łuku zdecydował się odjechać od wewnętrznej co wykorzystał Fredrik Lindgren mijając Polaka przy krawężniku. Szwed przy okazji wyraźnie zahaczył jednak deflektorem o nogę i motocykl Zmarzlika, czym wyraźnie wybił go z rytmu.

Starcie obu żużlowców było minimalne, ale spowodowało przerwanie biegu. Sędzia Craig Ackroyd miał pełne prawdo powtórzyć w wyścig w pełnym składzie, ale niespodziewanie doszukał się winy Polaka i wykluczył go z powtórki.

– Ja się sam nigdy nie wywracam. Gdy koło mi zabrało w prawo, to nie byłem w stanie utrzymać na motocyklu – skomentował wykluczenie Bartosz Zmarzlik.

Brytyjski arbiter był w sobotę najsłabszym aktorem niezłego spektaklu. Błędów popełniał sporo nie zauważając np. że niektórzy żużlowcy oboma kołami przekraczali wewnętrzną krawędź pierwszego łuku. Gdy zrobił go jadący na ostatnim miejscu Greg Hancock, nie niosło to za sobą żadnych konsekwencji, ale już w 7. biegu zwyciężył Tai Woffinden, popełniając wcześniej właśnie takie przewinienie. Arbiter nie zdecydował się jednak na wykluczenie swojego rodaka, tym samym w ostatecznym rozrachunku sprezentowując mu awans do półfinałów.

Wydawało się, że niepowodzenie Zmarzlika to najgorsze co mogło nas w Malilli spotkać. Nic bardziej mylnego. Dopełnieniem sobotniej katastrofy był drugi półfinał. Patryk Dudek i Maciej Janowski najlepiej wyjechali ze startu, by nagle, na wyjściu z pierwszego łuku, zderzyć się ze sobą. Kontakt był na tyle mocny, że chociaż biało-czerwoni pojechali dalej, to kompletnie wytracili prędkość i nie byli w stanie nawiązać skutecznej walki z Matejem Žagarem i Martinem Vaculikiem.

Słoweniec ze Słowakiem wjechali do finału. Tam wielką klasą błysnął zaś Nicki Pedersen. Trzykrotny indywidualny mistrz świata w tym sezonie w Grand Prix głównie rozczarowywał. W sobotę jednak przypomniał się kibicom w pełni.

Najpierw w swoim stylu awansował do biegu finałowego, ostro zajeżdżając drogę w półfinale Taiowi Woffindenowi. Tą akcją zupełnie wyprowadził z równowagi Brytyjczyka i między oboma żużlowcami doszło nawet do przepychanek. W finale żadnych kontrowersji już nie było. Duńczyk nie wystartował wprawdzie najlepiej, ale potem z wielką swobodą poradził sobie z Žagarem i Lindgrenem.

– To fantastyczne uczucie. To była dla mnie długa i trudna droga, którą musiałem pokonać, by znów wrócić na podium Grand Prix – skomentował swój sukces uszczęśliwiony Pedersen, któremu gratulacje po zwycięstwie zgodnie złożyły: obecna i była partnerka. – Łatwo powiedzieć „on już jest skończony”. Ja i moja rodzina cały czas jednak wierzyliśmy, że stać mnie jeszcze na sukcesy – dodał 41-letni, wciąż najpopularniejszy duński żużlowiec, któremu w zeszłym roku nawet lekarze, po dwóch kolejnych złamaniach kręgów szyjnych, zalecali zakończenie kariery (kolejny tego typu uraz może ponoć skończyć się dla niego paraliżem – przyp. red.).

Grand Prix Skandynawii w szwedzkiej Malilli rozpoczęło się z 100-minutowym opóźnieniem. Wszystko przez deszcz, który zgodnie z prognozami, mocno rozpadał się w godzinach popołudniowych. Na szczęście gospodarze byli na taki scenariusz przygotowani. Zgromadzili w pobliżu toru mnóstwo luźnej nawierzchni, a sam owal przykryli plandeką.

Przezorność Szwedów i doświadczenie w przygotowaniu przyczepnych nawierzchni nic by jednak nie dały, gdyby w końcu niebo nie zlitowało się nad sympatykami speedwaya i nie przestał padać deszcz.

W pierwszej serii startów praktycznie żadnych emocji nie było. Zawodnicy w takiej samej kolejności jak wjeżdżali w pierwszy łuk, tak z reguły pojawiali się na mecie, a handicap mieli ci, którzy startowali spod bandy, na czym skorzystali m.in. Maciej Janowski i Bartosz Zmarzlik. Ściganie zaczęło się dopiero od 5. wyścigu, gdy nawierzchnia się nieco odsypała, a pierwszym który udowodnił, iż da się wygrywać z innego pola niż czwarte okazał się Zmarzlik.

Po zakończeniu zawodów ogromny kamień z serca spadł głównie działaczom klubów PGE Ekstraligi. Gdyby Grand Prix Skandynawii nie doszło w sobotę do skutku, to trzeba by je przełożyć na kolejny dzień, a w konsekwencji odwołać 12. kolejkę najlepszej żużlowej ligi świata. Przełożenie spotkań, oznaczałoby ogromną stratę finansową, zwłaszcza dla klubów będących gospodarzami spotkań. Każdy z nich straciłby z tego tytułu około 50 tysięcy złotych.

 

Wyniki Grand Prix Skandynawii:

1. Nicki Pedersen (Dania) 15 (2, 2, 2, 3, 1, 2, 3),

2. Matej Žagar (Słowenia) 16 (3, 1, 3, 3, 1, 3, 2),

3. Fredrik Lindgren (Szwecja) 13 (2, 2, 1, 2, 2, 3, 1),

4. Martin Vaculik (Słowacja) 10 (3, 0, 3, 2, 0, 2, 0),

5. Bartosz Zmarzlik (Polska) 14 (3, 3, 3, 3, 2, w),

6. Maciej Janowski (Polska) 11 (3, 3, 2, t, 3, 0),

7. Patryk Dudek (Polska) 10 (2, 3, 0, 1, 3, 1),

8. Tai Woffinden (Wielka Brytania) 10 (1, 3, 3, 0, 2, 1),

9. Artiom Łaguta (Rosja) 6 (0, 1, 2, 3, 0),

10. Emil Sajfutdinow (Rosja) 6 (1, 2, 2, 0, 1),

11. Peter Ljung (Szwecja) 5 (0, 0, 0, 2, 3),

12. Chris Holder (Australia) 5 (0, 2, 1, 2, 0),

13. Jason Doyle (Australia) 4 (2, 0, 1, 1, t),

14. Oliver Bernzton (Szwecja) 3 (0, 3),

15. Craig Cook (Wielka Brytania) 3 (1, t, 0, 0, 2),

16. Greg Hancock (Stany Zjednoczone) 3 (0, 1, 1, 1, 0),

17. Przemysław Pawlicki (Polska) 3 (1, 1, 0, 0, 1),

18. Joel Kling (Szwecja) 1 (1)

 

Bieg po biegu:

1. Janowski, Doyle, Cook, Ljung

2. Vaculik, Lindgren, Sajfutdinow, Holder

3. Žagar, Dudek, Woffinden, Łaguta

4. Zmarzlik, Pedersen, Prz. Pawlicki, Hancock

5. Zmarzlik, Sajfutdinow, Łaguta, Berntzon, Cook (t)

6. Dudek, Holder, Hancock, Doyle

7. Woffinden, Lindgren, Prz. Pawlicki, Ljung

8. Janowski, Pedersen, Žagar, Vaculik

9. Woffinden, Pedersen, Holder, Cook

10. Žagar, Sajfutdinow, Doyle, Prz. Pawlicki

11. Vaculik, Łaguta, Hancock, Ljung

12. Zmarzlik, Janowski, Lindgren, Dudek

13. Žagar, Lindgren, Hancock, Cook

14. Zmarzlik, Vaculik, Doyle, Woffinden

15. Pedersen, Ljung, Dudek, Sajfutdinow

16. Łaguta, Holder, Kling, Prz. Pawlicki, Janowski (t)

17. Dudek, Cook, Prz. Pawlicki, Vaculik

18. Berntzon, Lindgren, Pedersen, Łaguta, Doyle (t)

19. Ljung, Zmarzlik, Žagar, Holder

20. Janowski, Woffinden, Sajfutdinow, Hancock

Półfinał 1. Lindgren, Pedersen, Woffinden, Zmarzlik (w)

Półfinał 2. Žagar, Vaculik, Dudek, Janowski

Finał. Pedersen, Žagar, Lindgren, Vaculik 

 

Klasyfikacja generalna po 6 z 10 turniejów:

1. Woffinden – 91 punktów, 2. Lindgren – 74, 3. Janowski – 70, 4. Zmarzlik – 69, 5. Sajfutdinow – 62, 6. Dudek – 56, 7. Hancock – 56, 8. Łaguta – 53, 9. Žagar – 50, 10. Pedersen – 46, 11. Doyle – 44, 12. Holder – 43, 13. Prz. Pawlicki – 27, 14. Cook – 21, 15. Vaculik – 17.

 

Pozostałe turnieje:

Grand Prix Polski II (Gorzów) – 25 sierpień, GP Słowenii (Krsko) – 8 wrzesień, GP Niemiec (Teterow) – 22 wrzesień, GP Polski III (Toruń) – 6 październik.