Babskim okiem. Ostatnia ucieczka sezonu

– Sportowcy coś na ten temat wiedzieć powinni. Ale ja dziś o innych widokach słów parę bym chciała. Pływanie to piękny sport, ale jak mnie by przyszło młócić wodę kilometrami, tak od ściany do ściany, to chyba bym nie wytrzymała. Od biegania w kółko po stadionowej bieżni zawrotu głowy dostać można. No, chyba że się narciarskim skoczkiem jest, wtedy widoki piękne. Tylko do tego odwagi wielkiej trzeba, bo tam lata się wysoko. Ale jak tak wszystkim sportom przyjrzeć się z bliska, to właściwie najpiękniejsze widoki kolarze szosowi mają. Tylko one zbyt szybko im przed oczami migają, bo w końcu ścigają się ostro i nikt nikomu nie popuści.

Niedawno jednak dwójka belgijskich zawodników, Thomas De Gendt i Tim Wellens, widać szczególnie kochająca swój sport, postanowiła po ostatnim wyścigu nawet do domu na rowerach wracać. Jak potem oświadczyli, te ponad tysiąc kilometrów, jakie pokonali w sześć dni, a które nazwali „ostatnią ucieczką sezonu”, było dla nich wspaniałą przygodą. I… I nareszcie mieli okazję naprawdę podziwiać otaczającą ich przyrodę. Bo na to podczas wyścigu czasu nie mają.

No i co z tego, że wstawali o szóstej rano i że byli obciążeni bagażami? Jechali sobie tak 30 na godzinę, pogoda była piękna, słoneczna, wiatr z reguły sprzyjający… No i te widoki! To – jak mawiają niektórzy – warte było wszystkich pieniędzy. Kolarzom – turystom szczęście sprzyjało, bo tylko dwukrotnie musieli reperować przebite opony. No i towarzyszyło im ogromne wsparcie zarówno ze strony kolegów z ekipy, jak i tysięcy osób śledzących ich wyprawę w mediach społecznościowych.

Coś mi się wydaje, że obaj panowie wspaniałą reklamę turystyce rowerowej zrobili. Bo to, że zaszczepili wielu miłość do tego sportu, to pewne. Chociaż zagorzałych miłośników turystyki rowerowej już dziś jest naprawdę wielu. I to jakich! Nasz rodak, Marcin Korzonek, przejechał przecież ostatnio rowerem przez… Himalaje. W czasie blisko miesięcznej wyprawy zrobił na dwóch kółkach 1300 kilometrów przez najwyższe przełęcze świata! I znów te wspaniałe widoki. A turystyka rowerowa – i ta podmiejska, i ta sięgająca szczytów – to naprawdę jest to!