Derby bez autoryzacji

Maleją szanse, by sobotni hit w Chorzowie odbył się z udziałem kibiców GieKSy. Dziś zarząd Ruchu weźmie udział w sesji rady miasta.


Na kilkadziesiąt godzin przed derbami Ruchu Chorzów z GKS-em Katowice (sobota, 17.30) wciąż nie wiadomo, czy kibice GieKSy pierwszy raz od ponad 20 lat stawią się przy Cichej. Coraz mniej jednak na to wskazuje – mimo że na przeszkodzie nie stoi ani policja, ani wojewoda, ani klub z Chorzowa, ani związkowe kary czy zakazy. W skrócie: wszystko może rozbić się o konflikt, jaki mają katowiccy fanatycy z prezesem Markiem Szczerbowskim, z którego rządów nie są zadowoleni i dlatego od lipca prowadzą bojkot domowych meczów.

Gotowość i warunek

Kibice GKS-u sporządzili już listę wyjazdową obejmującą 465 osób – tyle wejściówek postanowił zapewnić im Ruch – oraz zebrali pieniądze za bilety. Wedle przepisów, taką listę – nim trafi do Chorzowa – musi teraz autoryzować klub z Katowic i jest to też bezwzględny warunek stawiany przez „Niebieskich”. Czas na to mija na dokładnie 24 godziny przed pierwszym gwizdkiem. GKS podkreślił, że „obecność sympatyków i ich wsparcie dla drużyny w tym meczu uznajemy za istotne”, wyraził gotowość do autoryzacji listy kibiców, ale przedstawił też (we wtorek) stowarzyszeniu kibiców „SK1964” zasady, na jakich się to stanie.

„Warunkiem zgłoszenia w imieniu Klubu zorganizowanej grupy Kibiców jest formalne wzięcie pełnej odpowiedzialności przez <<SK1964>> za zachowanie na wyjeździe sympatyków naszego Klubu oraz jednoznaczne potępienie przemocy, do której doszło podczas kwietniowego meczu z Widzewem Łódź”

– głosi fragment oświadczenia GieKSy, przesłanego wczoraj w południe do mediów (pisownia oryginalna).

Jeśli zatem „SK1964” nie odetnie się od kwietniowej zadymy z Widzewem – a, delikatnie rzecz ujmując, nie pali się do tego – lista wyjazdowa nie zostanie przez klub autoryzowana i fanatycy GieKSy nie pojawią się w sobotę w Chorzowie. Odniesienie się do wydarzeń ze spotkania z łodzianami to też jeden z wymogów przedstawicieli Urzędu Miasta, bez spełnienia którego nie usiądą z kibicami do stołu, by dyskutować i mediować w sprawie bojkotu. W rozmowie obok odnosi się do tego prezes „SK1964” Piotr Koszecki.

Szansa dla spóźnialskich

Chorzowianie są gotowi wpuścić GKS. – Jeśli decyzja będzie zależała tylko i wyłącznie od Ruchu, to kibice gości zawsze wejdą na nasz stadion – powtarzał na naszych łamach wiceprezes [Marcin Stokłosa]. Aktualna oficjalna pojemność stadionu w Chorzowie to 9300 widzów. Ruch sprzedał już wszystkie bilety na derby. Jeśli na dobę przed meczem (sobota, 17.30) nie otrzyma autoryzowanej przez GieKSę listy wyjazdowej, rozpocznie sprzedaż 465 biletów pierwotnie przeznaczonych dla katowiczan, by wykorzystać pojemność stadionu i by drużyna mogła liczyć na jak największe wsparcie.

Póki co, spóźnialscy cały czas mogą czyhać na te bilety, które wskakują do systemu dzięki posiadaczom karnetów niemogącym być na meczu i zwalniającym swoje miejsce na trybunach, by mógł skorzystać na tym zarówno klub, jak i inny kibic.

Wystąpią przed radnymi

Dodajmy, że dziś o 9.00 rozpocznie się sesja chorzowskiej rady miasta. Jednym z jej punktów będzie wystąpienie przedstawicieli Ruchu, którzy m.in. dokonają prezentacji pt. „Niebieska 11-stka”, prezentując sukcesy, statystyki, liczby, finansowe dane z ostatnich lat oraz wyliczą 11 wyzwań, jakie stoją przed klubem. Ruch spotyka się z radnymi na własną prośbę, a powodów tej wizyty nietrudno się domyślić – trwa już trudny czas konstruowania budżetu miasta na przyszły rok. Choć trudno wyobrazić sobie, by zabrakło w nim klubu, którego przecież magistrat jest największym właścicielem (ale nie większościowym), to trzeba powalczyć o swoje, bo nieobecni nie mają racji…


Na zdjęciu: W poprzednich derbach Ruch – GKS trybuny były wyłącznie niebieskie i wygląda na to, że tak też będzie w sobotę – to już efekt katowickich wojenek, a nie decyzji wojewody, policji, PZPN czy gospodarzy…
Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus




3 PYTANIA DO…
…Piotra Koszeckiego (prezesa „SK1964”, stowarzyszenia kibiców GKS Katowice)

Na Niepołomice klub podpisał…

Piotr Koszecki. Fot. Maciej Grygierczyk

Jak odniesie się pan do oświadczenia klubu precyzującego warunki, na jakich dokona autoryzacji listy wyjazdowej kibiców GieKSy na mecz z Ruchem Chorzów?
Piotr KOSZECKI
: – Jeszcze w środę rano pracownik klubu, którego pytaliśmy, czy lista wyjazdowa została wysłana do Chorzowa, nie umiał nam odpowiedzieć ani przekazać, że stanie się to tylko pod pewnymi warunkami, że mamy blokadę. To dziwne. Prezes Szczerbowski – albo po prostu klub – podpisał listę wyjazdową na mecz w Niepołomicach, który był naszym pierwszym wyjazdem po półrocznym zakazie. Tam nie było żadnych warunków, żadnych wymogów dotyczących brania odpowiedzialności, odnoszenia się do spotkania z Widzewem. Po prostu – jak każdy klub w Polsce, GKS podpisał nam taką listę wyjazdową. Należy zaznaczyć, że autoryzowanie listy wyjazdowej nie jest jakąś łaską klubu. W informacji prasowej klub pisze, że zależy mu na uczestnictwie kibiców GKS-u w meczu w Chorzowie, ale to można zbić argumentami – tym, jak klub działał przy hokejowym Superpucharze czy meczu ze Skrą Częstochowa w Bełchatowie, dokąd nie pojechaliśmy, bo przez działania klubu zostaliśmy zablokowani.

Klub wymaga, abyście odcięli się od kwietniowej zadymy z Widzewem. Czy dokonacie tego?
Piotr KOSZECKI: – Nie zamierzamy odnosić się do meczu z Widzewem, a przede wszystkim brać jako „SK1964” odpowiedzialności. Bo znów pada kwestia brania odpowiedzialności przez „SK1964”, mającego 140 członków, za całą grupę, scedowania na nas wszystkiego. A przecież przy jakichś ewentualnych karach i tak nie bylibyśmy stroną. Nie przy każdym klubie działa stowarzyszenie kibiców. Większość wręcz go nie ma. To kto wtedy, w takim wypadku, brałby tę odpowiedzialność, jaką teraz ma wziąć „SK1964”? Jakaś pojedyncza osoba? Jeśli ktoś wymyślił sobie, że może wpłynąć na nas szantażem, próbując złamać kibiców, to będzie rozczarowany. Przez kilkanaście lat naszej działalności, dziesiątek sezonów kibicowania, z różnych powodów nie mogliśmy jeździć na wyjazdy. Czasem były to decyzje sanepidu, czasem rządu, czasem policji, wojewody, prezesów klubów gospodarzy czy burmistrzów. Teraz najprawdopodobniej zabraknie nas wskutek prezesa naszego klubu. Niedawno mieliśmy półroczny zakaz wyjazdowy. Wtedy klub nie autoryzował naszych list, bo nie mógł i ich nie było, a pojawialiśmy się na meczach (w Bielsku-Białej, Rzeszowie – dop. red.). Jeśli ktoś myśli, że kibiców GKS-u nie będzie na innych wyjazdach – nie myślę teraz o Chorzowie – to będzie rozczarowany. Tylko pojawia się pytanie, czy to już nie jest eskalowanie? Czy nie jest to wydarzenie, po którym powiemy, że właśnie doszliśmy do ściany i jakakolwiek porozumienie czy cicha zgoda nie jest możliwa? Wydaje mi się, że to właśnie może być taka sytuacja.

Nie żal, że ominie was tak prestiżowy wyjazd, do Chorzowa, gdzie kibiców GieKSy nie było ponad 20 lat?
Piotr KOSZECKI: – Ominie, ale 4,5 roku temu też nas ominął, bo nie weszliśmy wskutek decyzji administracyjnej. Bolało, a czy teraz boli mocniej? Wątpię, by jakiś wielki żal pojawił się wśród kibiców, którzy znaleźli się na liście, dawno zmontowanej, na bazie której zebrane już były pieniądze na bilety. To ludzie jeżdżący za klubem po całej Polsce. Największy żal i smutek zapewne będą czuli ci, którzy w grupie wyjazdowej na mecz w Chorzowie nie byli.