Derby dla Zagłębia!

W prestiżowym spotkaniu lubinianie pokonali Miedź i odskoczyli od strefy spadkowej.


O naturze tego meczu przypominać nikomu nie trzeba było. Jak na realia lubińskiego stadionu i na niesprzyjający termin, frekwencja dopisała, na co wpływ mieli także sympatycy gości, którzy szczelnie zapełnili przeznaczony dla nich sektor. Te derby były ważne dla Dolnego Śląska również dlatego, że z „Miedzianką” w Lubinie zjawili się sympatyzujący z nią fani WKS-u z Wrocławia. No i aspekt czysto sportowy – punkty w tym starciu miały ogromne znaczenie dla sytuacji w dole tabeli.

Zaczęli po europejsku

Wydawało się, że obie drużyny wzięły sobie to wszystko do serca, bo pierwsze 10 minut stanęło na… niemalże europejskim poziomie. Zespoły rzuciły się sobie do gardeł, a na pierwszy plan wysunęli się Grecy. Giannis Masouras ostro szarpał na prawym wahadle legniczan, ale Sokratis Dioudis w bramce Zagłębia wykazał się czujnością. To samo mógł zresztą o sobie powiedzieć Stefanos Kapino, który zatrzymał groźną próbę najmłodszego na boisku Tomasza Pieńki.

Jednakże potem coś się zacięło. Wykres intensywności zaczął spadać, a mecz stał się taki, jak… kojarzy się z poniedziałkowymi wieczorami w ekstraklasie. Wiało nudą, niedokładnością, a i jedni, i drudzy mieli problem z dostaniem się do trzeciej tercji boiska i utrzymaniem się w niej z futbolówką. Zagłębie miało lekką przewagę, ale głównie optyczną, bo nic konkretnego z tego nie wychodziło. Miedź była jeszcze bardziej chaotyczna, co tyczyło się również aktywnego i próbującego czasami coś zdziałać Maxime Domingueza. Niewielkim światełkiem w tunelu było to, że tymi, którzy starali się pociągnąć grę gospodarzy, byli młodzi – Pieńko, a także chcący brać na siebie ciężar rozgrywania Łukasz Łakomy.

Z przewrotki w spojenie

Druga połowa zaczęła się jak i pierwsza – na ostro. Najpierw groźnie uderzył po indywidualnej akcji Pieńko, a chwilę później Andrzej Niewulis sfaulował w polu karnym uprzedzającego go Dawida Kurminowskiego. Do „jedenastki” podszedł Kacper Chodyna, który jesienią – z Rakowem – wykorzystał jedynego karnego, jakiego miało Zagłębie w sezonie. Tym razem… Kapino obronił, ale kapitan „Miedziowych” dopadł szybko do piłki i przy poprawce wpakował ją do siatki. Chwilę później mogło być 2:0, ale Damjan Bohar fatalnie przestrzelił.

Miedź nie potrafiła stworzyć zagrożenia pod bramką Zagłębia, które raz na jakiś czas wychodziło z jakąś kontrą. Dopiero na kwadrans przed końcem po nieporozumieniu na linii Dioudis – Jarosław Jach piłka omal nie wpadła do lubińskiej bramki, ale z linii wybił ją Aleks Ławniczak. Gospodarze odpowiedzieli… przewrotką Kurminowskiego, a futbolówka ostemplowała spojenie. Miedź nie miała już tyle szczęścia w 82 minucie, kiedy po dośrodkowaniu z wolnego Filipa Starzyńskiego do siatki trafił Jach, nieprzypilnowany przez Niewulisa. W doliczonym czasie goście po błędzie Dioudisa odpowiedzieli jeszcze golem Luciano Narsingha, ale tylko na tyle było ich stać

Zagłębie Lubin – Miedź Legnica 2:1 (0:0)

1:0 – Chodyna, 52 min, 2:0 – Jach, 82 min (głową, asysta Starzyński), 2:1 – Narsingh, 90+3 min

ZAGŁĘBIE: Dioudis – Kłudka, Ławniczak, Jach, Grzybek – Poletanović (74. Makowski), Łakomy – Chodyna, Pieńko (68. Starzyński), Bohar (74. Żivec) – Kurminowski (82. Doleżal). Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Burić, Lepczyński, Mata, Żubrowski, Gaprindaszwili

MIEDŹ: Kapino – Mijusković, Niewulis, Carolina – Masouras (84. Drachal), Drygas (68. Kostka), Chuca, Matynia (58. Velkovski) – Dominguez – Narsingh, Henriquez (58. Alberdi). Trener Grzegorz MOKRY. Rezerwowi: Abramowicz, Guelen, Matuszek, Naveda, Tront.

Sędziował Sebastian Krasny (Kraków). Asystenci: Sebastian Mucha, Marcin Ciepły (obaj Kraków). [Widzów:] 6983. [Czas gry:] 96 min (45+51). [Żółte kartki:] Dioudis (90+6. niesport. zach.) – Mijusković (90+6. niesport. zach.)

Piłkarz meczu – Tomasz PIEŃKO


Na zdjęciu: Derby Dolnego Śląska zaczęły się od mocnego uderzenia.
Fot. Paweł Andrachiewicz/Press Focus