GKS Jastrzębie. Klęska do zapomnienia

Wysoka porażka 1:5 z Rakowem Częstochowa podzieliła sympatyków GKS Jastrzębie. Jedni byli zdruzgotani klęską i nie pozostawili na zawodnikach i trenerze Jarosławie Skrobaczu suchej nitki. Inni docenili otwarty, ofensywny futbol zaprezentowany przez beniaminka I ligi i walkę do końca, mimo niekorzystnego wyniku.

Wstydu nie było

W futbolu gdybanie nie ma najmniejszego sensu, bo liczy się tylko wynik. Faktem jednak jest, że pierwsi okazję do zdobycia mieli gospodarze (już w 1 minucie!), gdy Patryk Skórecki wywalczył piłkę, podał do Farida Alego, ale strzał Ukraińca nie znalazł drogi do siatki. Gdy jastrzębianie przegrywali już 0:1, najpierw piłkę z bramki po strzale Piotra Pacholskiego wybił głową Tomasz Petraszek (12 min). Potem Kamil Adamek z 3 metrów – po podaniu Alego – przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.

Te sytuacje pokazują, że wbrew wynikowi spotkanie bynajmniej nie było jednostronnym widowiskiem. Dlaczego zatem padł tak wysoki wynik? Odpowiedź jest prosta – goście byli do bólu skuteczni, zaś zawodnikom GKS-u brakowało zimnej krwi i precyzji pod bramką przeciwnika. No i fatalne zachowanie przy stałych fragmentach gry Rakowa (nie będę wskazywał palcem winowajców, mając nadzieję, że zrobią to szkoleniowcy ekipy z Jastrzębia).

– Nie wstydzę się za grę swojej drużyny, chociaż wynik chluby nam nie przynosi – powiedział trener GKS Jastrzębie, Jarosław Skrobacz. – Byłbym zdruzgotany, gdyby przeciwnik totalnie nas zdominował i mógł wygrać 15:1, a oszczędził nas i skończyło się tylko 5:1. Tym niemniej powtórzę: tyle błędów, ile popełniliśmy w defensywie i nasze zachowanie przy stałych fragmentach gry przeciwnika, nie przystoi drużynie pierwszoligowej. Trudno, stało się, musimy o tej dotkliwej porażce zapomnieć i przygotować się do meczu z Puszczą Niepołomice. Mamy kłopoty kadrowe, bo z powodu żółtych kartek ze składu wypadają nam Dominik Kulawiak i Farid Ali.

Odświeżanie pamięci

To była pierwsza tak wysoka porażka GKS Jastrzębie an zapleczu ekstraklasy. W poprzednim sezonie ani razu podopieczni trenera Jarosława Skrobacza nie przegrali różnicą trzech goli (najwyższe porażki to 1:3 z Rozwojem Katowice i Garbarnią Kraków). Trzeba zatem było szukać głębiej. O)kazało się, że równie dotkliwe porażki ekipa z Jastrzębia Zdroju poniosła w III lidze śląsko-opolskiej w sezonie 2014/2015.

30 sierpnia 2014 roku GKS 1962 Jastrzębie przegrał na wyjeździe 0:4 z Polonią Bytom. Bramki dla zwycięzców strzelili wówczas Dawid Cempa 2 (63.69), Kamil Walesa (5), Rafał Sadowski (11). Z piłkarzy, którzy zagrali w sobotę z Rakowem Częstochowa, w Bytomiu wystąpili wówczas Grzegorz Drazik, Dominik Kulawiak, Piotr Pacholski, Kamil Szymura, Damian Tront, Kamil Jadach.

Nieco wcześniej, 9 sierpnia, jastrzębianie ulegli w Rudzie Śląskiej Grunwaldowi 1:4. Łupem bramkowym podzielili się wtedy Kamil Ciołek 2 (30, 87), Rafał Stanisławski (22), Daniel Kowalski (90), honorowe trafienie dla GKS-u zapisał na swoim koncie Bartosz Hajczuk (7). Na boisku wystąpiło trzech zawodników, którzy musieli przełknąć gorycz wysokiej porażki z Rakowem – Kamil Szymura, Damian Tront i Kamil Jadach.