Nadzieja umiera ostatnia

Raków mógł pokonać Kopenhagę. Zamiast tego pojedzie do Danii ze stratą trudną do odwrócenia.


Zawodnicy mistrza Polski we wtorek razili nieskutecznością. Nie potrafili wykorzystać przewagi, szczególnie tej, którą wypracowali w końcówce spotkania. Na pewno nie można powiedzieć, że podopieczni Dawida Szwargi rozczarowali. Gdyby szczęście im sprzyjało, to do Kopenhagi jechaliby z przewagą. Zamiast tego jeden błąd zadecydował o tym, że szanse na awans do fazy grupowej spadły bardzo mocno.

Niefortunna interwencja

– Mogłem zachować się trochę lepiej. Szkoda, bo zagraliśmy bardzo dobry mecz. Po przerwie zdominowaliśmy Kopenhaga. Końcówka to potwierdziła. Byliśmy od nich lepsi. Mieli jednak jedną czystą sytuację, a nawet niekoniecznie taką i strzelili gola. Musimy się skupić. Mamy tydzień, żeby zwyciężyć ten mecz – powiedział po meczu Vladan Kovacević, bramkarz mistrza Polski.

Pierwsze zdanie w zasadzie mówi wszystko o tym, co wydarzyło się w 9. minucie. Niefortunna interwencja Bogdana Racovitana, połączona z niefrasobliwością serbskiego bramkarza spowodowała, że Raków przegrał mecz. Oczywiście złożyło się na to zdecydowanie więcej elementów, jak choćby nieskuteczność w polu karnym Kamila Grabary. Ten jeden błąd może nieść za sobą ogromne konsekwencje.

Mistrzowie Polski będą musieli teraz jechać na teren przeciwnika. Na nim w europejskich pucharach Kopenhaga nie przegrała od 2021 roku, gdy dostała manto od holenderskiego PSV. W poprzednim sezonie duńczycy potrafili zatrzymać na swoim obiekcie europejskie tuzy. – W Kopenhadze nie wygrały w poprzednim sezonie Borussia Dortmund, Manchester City czy Sevilla. Jest w nas jednak wiara, że jedziemy po zwycięstwo. Wiemy, że będzie ciężko, a przeciwko nam będzie trudny rywal. Wszyscy jednak widzieli, że możemy z nimi grać – dodawał bramkarz Rakowa.

Nie składają broni

Trzeba oddać częstochowianom, że nie zamierzają składać broni. Zaraz po ostatnim gwizdku zebrali się w kole środkowym, a Dawid Szwarga długo rozmawiał ze swoimi graczami. W strefie mieszanej z kolei można było odnieść wrażenie, że gracze Rakowa są nie tyle co wściekli na siebie za spotkanie, a pełni motywacji do rewanżu.

– Okazało się, że duńska drużyna nie jest taka straszna, jak ją malują. Do Kopenhagi jedziemy po zwycięstwo. To nie tylko odważne słowa, a realizm. Wszyscy, którzy byli na stadionie widzieli, że Kopenhaga praktycznie nie stworzyła sobie sytuacji. Nie musieliśmy tego meczu przegrać – powiedział po meczu Łukasz Zwoliński. Napastnik Rakowa był jednak łagodny w porównaniu do Frana Tudora.

Chorwat stwierdził, że lepiej w spotkaniu z częstochowianami prezentował się Karabach. Trochę racji trzeba przyznać kapitanowi Rakowa, który opaskę „odziedziczył” po kontuzjowanym Zoranie Arseniciu, który mecz spędził na ławce rezerwowych. Kopenhaga w Sosnowcu była w zasięgu mistrza Polski. Gdyby nie pech i minimalny spalony przy bramce Giannisa Papanikolaou, to prawdopodobnie dzisiaj wielu cieszyłoby się na samą myśl wyjazdu do Danii. Tak się jednak nie stało. Teraz przed Rakowem starcie w miejscu trudnym do zdobycia. W dodatku trzeba będzie się bić o miejsce w Lidze Mistrzów ze zmotywowanym rywalem.

Pewni swego

Kopenhaga jako pierwszy zespół wygrał z Rakowem w europejskich pucharach, gdy ten pełnił rolę gospodarza. Duńczycy sforsowali, choć przy dużym udziale defensywy częstochowian, obronę mistrza Polski. Ta uznawana jest za jeden z największych atutów podopiecznych trenera Szwargi. Nie dziwi więc fakt, że choćby Kamil Grabara jest tak pewny siebie przed rewanżem.

– Nie zlekceważyliśmy Rakowa. Jak drużyna podeszliśmy do tego spotkania w odpowiedni sposób. 1:0 to dobry wynik. Mogliśmy jednak zamknąć dwumecz strzelając drugiego gola. Być może zabrakło nam cynizmu pod ich bramką, dłuższego przytrzymania piłki. Dziś wygraliśmy i skłamałbym, gdybym powiedział, że w domu nie wygramy. Czekamy na Raków, ale byliśmy już w Lidze Mistrzów i znowu w niej będziemy – mówił przed kamerami Polsatu bramkarz Kopenhagi.


Czytaj także:


Pewność siebie bije od Grabary, jednak nie można mu się dziwić. Nie musiał zbyt często interweniować. Ofensywa Rakowa, choć w pewnym momencie zamknęła wręcz Kopenhagę na jej połowie, tak nie potrafiła na tym zyskać. Napastnicy mistrza Polski radzili sobie przeciętnie. Dokładność podań w kluczowym obrębie boiska była na niskim poziomie. Raków więc ma czas na to, by wiele poprawić. Choć szanse zmalały, tak mistrz Polski nadal jest w grze o Ligę Mistrzów. I nie zamierza się poddać bez walki.


Czy wiesz, że…

Porażka Rakowa w Sosnowcu była pierwszą w historii jego rywalizacji w europejskich pucharach jako gospodarz? Częstochowianie do rywalizacji z FC Kopenhagą rozegrali dziewięć spotkań – siedem wygrali i dwa zremisowali. Oprócz Sosnowca jako gospodarz Raków grał także w Bielsku-Białej i przy Limanowskiego w Częstochowie.


Ostatnie 10 meczów FC Kopenhagi na swoim stadionie w europejskich pucharach

DATA ROZGRYWKI RYWAL WYNIK

  • 08.08.2023 LIGA MISTRZÓW Sparta Praga 0:0
  • 02.08.2023 LIGA MISTRZÓW Breidablik 6:3
  • 02.11.2022 LIGA MISTRZÓW Borussia Dortmund 1:1
  • 11.10.2022 LIGA MISTRZÓW Manchester City 0:0
  • 14.09.2022 LIGA MISTRZÓW Sevilla 0:0
  • 16.08.2022 LIGA MISTRZÓW Trabzonspor 2:1
  • 17.03.2022 LIGA KONFERENCJI EUROPY PSV 0:4
  • 09.12.2021 LIGA KONFERENCJI EUROPY Slovan Bratysława 2:0
  • 21.10.2021 LIGA KONFERENCJI EUROPY PAOK 1:2
  • 30.09.2021 LIGA KONFERENCJI EUROPY Lincoln 3:1

Bilans meczów: 4 zwycięstwa, 4 remisy i 2 porażki. Bilans bramek: 15:12


Na zdjęciu: Mistrzowie Polski, mimo porażki, nie zamierzają złożyć broni.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus