U bram raju

Mecz Raków Częstochowa – FC Kopenhaga będzie dla tych pierwszych jednym z najważniejszych spotkań w historii klubu.


To już dość utarty schemat. Częstochowianie w zasadzie co chwilę taki grali. A to o awans do I ligi, później ekstraklasy, w finałach Pucharu Polski czy o mistrzostwo. Sęk w tym, że w europejskich pucharach nie wiodło im się tak dobrze. Przegrywali decydujące rywalizacje z Gentem i Slavią Praga. Obie drużyny były wymagające, choć prażanie byli w zasięgu aktualnego mistrza Polski. Nastawienie w klubie jest identyczne, jak w poprzednich przypadkach – czas dokonać niemożliwego. Trzeba więc wygrać mecz Raków Częstochowa – FC Kopenhaga.

Kluczowe pierwsze spotkanie

Jeden z pracowników klubu, pytany o szanse mistrza Polski na Ligę Mistrzów odparł, że jeżeli czerwono-niebiescy wygrają pierwszy mecz, to awansują dalej. Coś może w tym być. Utarło się mówić, że Raków potrafi doskonale „cierpieć” na murawie. Mistrzowie Polski opanowali tę sztukę do perfekcji, co pokazali w starciach z Karabachem Agdam i Arisem Limassol. Inny pracownik w rozmowie stwierdził, że już samo pokonanie Azerów było wielkim osiągnięciem. A wszystko ponad to jest wielkim sukcesem.

Mistrzowie Polski są o dwa mecze od Ligi Mistrzów. Niewielu wierzyło, oczywiście poza Częstochową, że Raków pokona Karabach. To jednak się stało. Znów napisali historię, bo dokonali tego jako pierwsi. W dodatku częstochowianie są pierwszą drużyną od lat, która znalazła się w play-offach o Ligę Mistrzów. Ostatnim była Legia, a zarazem jedynym, który znalazł się w fazie grupowej. Mistrzowie Polski mają, w porównaniu do „Wojskowych” trudniejszego przeciwnika, jednak jak najbardziej w swoim zasięgu.


Czy wiesz, że…

TRZY RAZY polskie zespoły docierały do decydującej rundy eliminacji Ligi Mistrzów po reformie przygotowanej przez Michela Platiniego. Były nimi Wisła Kraków i Legia Warszawa (dwa razy). „Biała gwiazda” przegrała po dramatycznej końcówce dwumecz z APOEL-em Nikozja w sezonie 2010/2011. Legia dwa lata później uległa Steaue Bukareszt. W sezonie 2016/2017 „Wojskowi” dali radę i po wygraniu z Irlandzkim Dundalk zagrali w fazie grupowej.


Zaskoczeni wynikami?

Owszem, FC Kopenhaga to mocny klub. Ma większe możliwości i doświadczenie w fazie grupowej Ligi Mistrzów, i nie tylko. Nie oznacza to jednak, że Raków się podda. Mistrz Polski to zespół uparty. Jest gotowy, by osiągnąć sukces, choć w zasadzie – już tego dokonał. Podopieczni Dawida Szwargi są już, w najgorszym wypadku, w Lidze Europy. To już duży kapitał i prawdopodobnie osiągnięcie celu minimum. Choć w Rakowie na pewno zakładano, że może dojść do sytuacji, że zespół zawalczy w play-offach o Ligę Mistrzów, tak niewielu w to wierzyło. Już awans do Ligi Europy był dużym wydarzeniem.

Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia. Raków jest pod wieloma względami gotowy do rywalizacji. Ma dobrze zbudowany zespół, choć z kilkoma brakami. Od lat gra w tym samym ustawieniu z podobnymi założeniami taktycznymi. Mentalnie także jest gotowy na sukces. Najbliższe dwa mecze ekipy z Limanowskiego mogą okazać się albo rozczarowaniem, albo momentem wielkiej chwały i sukcesu.


Czytaj również: Oczy na Raków


Stadionowe zmartwienie?

Pytanie, czy wszyscy dostosują się do wymaganego poziomu sportowego. Obiekt, na którym Raków będzie rozgrywał decydujący mecz może nie być idealnym rozwiązaniem. Pojemność obiektu byłaby wystarczająca na rozgrywki ligowe, ale niekoniecznie na spotkania czy to Ligi Mistrzów, czy Europy. Zainteresowanie meczami Rakowa może być zdecydowanie większe niż wielu się spodziewa.

W dodatku niektóre elementy infrastruktury stadionowej nie zostały odpowiedni rozplanowane, jak choćby stanowiska dla dziennikarzy. Dla nas to nie problem, jakoś przebolejemy. Gorzej, że kilka dni temu usłyszeliśmy w Częstochowie, że murawa w Sosnowcu nie jest w najlepszym stanie. Wszystko oczywiście zweryfikuje mecz, jednak zdjęcia ze spotkań rozgrywanych na nowym obiekcie Zagłębia zdają się potwierdzać tę teorię. Choć boisko będzie jednakowe dla obu drużyn, tak obawa w Rakowie o obiekt na pewno jest.

Outsider da radę?

Mistrzowie Polski w starciu z triumfatorami rozgrywek w Danii nie będą faworytem. Wiele aspektów jest po stronie rywali częstochowian. Szkoleniowiec zespołu nie zamierza jednak, podobnie zresztą jak zawodnicy się poddawać. Tuż po meczu ze Stalą rozpoczęto przygotowania do misji „Kopenhaga”. Sztab szkoleniowy przygotował plan działania. Raków, co potwierdza jego trener, wie, że może pokonać najbliższego przeciwnika.

Nasza kampania w pucharach, jak do tej pory jest udana. Nawet, gdy mieliśmy trudności to byliśmy w stanie je przezwyciężyć. Mam nadzieję, że podobna sytuacja będzie miała miejsce w starciu z Kopenhagą. To zespół potrafiący dominować i kreować. Jednak doskonale wiemy w jaki sposób się temu przeciwstawić. Faworytem będą nasi rywale. Mimo to w roli „nie-faworyta” czujemy się bardzo dobrze. Jestem przekonany, że będziemy mieli plan na rozegranie tego spotkania i swoje sytuacje. Wierzę głęboko w to, że zawodnicy wprowadzą plan w życie i na koniec to my będziemy się cieszyć ze zwycięstwa – powiedział trener Rakowa, Dawid Szwarga.


Czytaj także: Jest o co grać!


Raków Częstochowa – FC Kopenhaga, czyli walka o marzenia

Dla wielu osób związanych z zespołem mistrza Polski, rywalizacja o Ligę Mistrzów to więcej niż kiedykolwiek się spodziewali – Każdy z nas gra o swoje marzenia. Niektórzy z nas nie przewidywali, że kiedykolwiek zagrają o taką stawkę. Mam nadzieję, że zagramy z wielką pasją i determinacją – powiedział napastnik mistrza Polski, Fabian Piasecki. Ten już po meczu z Arisem wspominał, że nigdy nie spodziewał się, że będzie miał szansę powalczyć o najważniejsze rozgrywki.

Teraz on, ale i wielu innych zawodników Rakowa staje u bram piłkarskiego raju. Być może to pierwsza i jedyna szansa, by rywalizować o Ligę Mistrzów. Poziom koncentracji i zaangażowania zespołu jest na najwyższym poziomie. Wierzymy, że w tym dwumeczu to my będziemy lepszym zespołem, a przede wszystkim, że uda nam się awansować do fazy grupowej. Jesteśmy skupieni i przygotowani do tego dwumeczu – dodaje Piasecki.

Trudno przewidzieć, kto pojawi się na murawie. Wiadomo, że w dzisiejszym meczu nie wystąpi kontuzjowany Stratos Svarnas. Ten nie znalazł się wśród zgłoszonych zawodników. Nie wiadomo, czy na boisku zameldują się Zoran Arsenić i John Yeboah, którzy walczą z czasem. Podobnie jest z zainteresowanymi meczem. Wszyscy czekają na okolice 20:55, żeby usłyszeć, co najmniej jeden raz w Sosnowcu hymn Ligi Mistrzów.


Fot. Grzegorz Misiak/Pressfocus