GKS Katowice. Ten kluczowy weekend?

Sobotnia wygrana z Wigrami może dać GieKSie oddech w wyścigu do I ligi, ale jak to zrobić, skoro jest pod formą, mając w dodatku w nogach środowy występ na drugim końcu Polski?


Od tamtych dni mijają równe 4 lata. Był maj 2017 roku, końcówka sezonu Nice 1 Ligi. GKS przegrał wyjazdowe derby z Górnikiem 0:1 i atmosfera wokół klubu z Bukowej była taka, jakby szanse na awans zostały zaprzepaszczone. „Zrobimy to! Awansujemy!” – słychać było z kolei w Zabrzu, choć Górnik miał… mniej punktów na koncie niż GKS. Jak skończył się sezon? Oczywiście awansował Górnik, a GieKSa kolejny raz musiała obejść się smakiem.

Mogą mieć dość

Przypominamy tę historię, bo dziś sytuacja jest trochę podobna. Owszem – to inna liga, słabsi rywale, a i cała społeczność GieKSy o cztery lata bardziej doświadczona kolejnymi rozczarowaniami. Wczytując się w komentarze fanatyków katowickiego klubu można jednak momentami odnieść wrażenie, że ten sezon też został już przegrany. A przecież drużyna nadal plasuje się na pozycji premiowanej bezpośrednim awansem do I ligi, z przewagą 2 punktów nad Chojniczanką. A przecież w razie czego są jeszcze baraże…

Ale z drugiej strony, nie da się dziwić tym sympatykom GieKSy, którzy mają dość, bo przy szeregu zastrzeżeń do funkcjonowania klubu akurat drużyna piłkarska długo trzymała poziom.

Jutro po południu przy Bukowej mecz z Wigrami Suwałki. Niesamowicie ważny, nawet nie tylko przez pryzmat tabeli, ale dla ogólnego klimatu wokół klubu. Wczoraj wczesnym przedpołudniem menedżer ds. komunikacji Maciej Blaut poinformował nas, że w sprzedaży pozostało jeszcze około 200 biletów. To oznacza, że na trybunach powinien zasiąść mniej więcej „komplet” widzów, czyli 1862, ile wynosi okrojona do ćwierci pojemność stadionu.

„Zakręceni” po kwarantannie

– Jak trybuny przyjmą drużynę? Nie będzie ani radości, ani wrogości, tylko wyczekiwanie. Wszystko będzie zależało od tego, w którą stronę potoczy się mecz. Myślę, że wielu kibiców ma obawy, iż w tę złą – nie kryje [Błażej Gruszczyński] z kibicowskiego portalu gieksa.pl. Obawy są zrozumiałe. GKS nie potrafi „odkręcić” się po kwarantannie, izolacji, zakażeniach koronawirusem, o których konsekwentnie przypomina trener Rafał Górak.

Gdy drużyna po 2 tygodniach „lockdownu” wróciła do normalności, w 6 meczach zdobyła 7 punktów, trwoniąc zgromadzony wcześniej zapas nad Chojniczanką. Nawet gdy wygrywała – u siebie ze Skrą Częstochowa i Olimpią Elbląg – to w stylu świadczącym o kłopotach, a nie o nadziei na rychłe zażegnanie kryzysu.

– Jestem w szoku, że nasza przewaga została tak roztrwoniona, ale jeszcze większym szokiem były chyba słowa trenera Góraka po ostatnim meczu – zaznacza Gruszczyński. Wielu kibiców zarzucało szkoleniowcowi podsumowującemu wyjazdy do Kalisza (1:2) i Stargardu (0:0) minimalizm. Spójrzmy…

Nie ma co narzekać?

– (…)16 zawodników było chorych i dochodzimy do siebie, choć może nie tak, jak jak bym chciał (…). Brakuje mi bardzo tego punktu w Kaliszu. Gdybyśmy przywieźli do Katowic 2 punkty, to by było takie minimum. Musimy (..) przede wszystkim wzmocnić się w działaniach ofensywnych. (…). Jesteśmy łatwi do rozszyfrowania dla przeciwnika. Nie ma co narzekać (…). Głowy do góry, gramy dalej – mówił Górak po remisie z Błękitnymi, którzy zamykali tabelę.

– Słysząc te słowa pomyślałem, że trenerowi Górakowi włączył się „późny Mandrysz”, jakby łapiący depresję – dzieli się wrażeniami jeden z redaktorów gieksa.pl, a więc portalu, który inicjował wręcz dyskusję o przyszłości szkoleniowca. Takiego tematu jednak przy Bukowej absolutnie dziś nie ma, dlatego nie ma sensu go poruszać.

Skupić się trzeba na weekendzie. – Ta kolejka może być kluczowa. Już wygrana z Błękitnymi pozwoliłaby odskoczyć Chojniczance na 4 punkty. Skoro w Stargardzie się nie udało, teraz jest drugi ważny moment. Wydaje mi się, że chojniczanom może być trudno o wygraną w Rzeszowie. Przy założeniu, że w ich meczu ze Stalą padnie np. remis, to zwycięstwo sprawi, że znów możemy zyskać bezpieczny dystans – zwraca uwagę Błażej Gruszczyński.

Obciążeni terminarzem

Maciej Szcześniewski, komentator pracujący przy wielu II-ligowych transmisjach, potakuje: – Można powiedzieć, że liga dla GKS-u zaczęła się od nowa. Z przewagi punktowej i polisy bezpieczeństwa w postaci zaległych meczów niewiele zostało. Górnik Polkowice wydaje się już poza zasięgiem, gra po prostu bardzo równo. Kluczowy będzie mecz z Wigrami. Wygrana wybije suwalczanom z głowy walkę o bezpośredni awans, porażka tylko zwiększy presję i niepokój przy Bukowej.

Tylko jak tu wygrać, skoro covidowa pauza jest aż nadto widoczna w katowickim zespole, w dodatku gra co 3 dni i nie ma czasu, by cokolwiek poprawić, a do jutrzejszego meczu przystąpi krótko po wyjeździe na drugi koniec Polski?



– W ostatnich meczach GKS gra zbyt wolno i momentami niedokładnie, schematy są rozszyfrowane przez rywali. Jeśli któryś z zawodników nie błyśnie umiejętnościami indywidualnymi, to łatwo GieKSę przeczytać. W ostatnich trzech spotkaniach najlepszym zawodnikiem był bramkarz Bartosz Mrozek, a to już o czymś świadczy – analizuje Szcześniewski i przekonuje, że katowiczan dodatkowo obciąża fakt, iż mają trudny terminarz.

– Zostało sześć meczów, z czego w mojej opinii cztery ciężkie, na czele z wyjazdem do Chojnic. Moim zdaniem jeśli GKS nie awansuje bezpośrednio, to nie awansuje w ogóle, bo granie w barażach to już będzie swego rodzaju porażka Rafała Góraka i zawodników – dodaje komentator II-ligowych zmagań.



Na zdjęciu: Katowiczanie są na dobrej drodze, by sprawa awansu do I ligi „się rypła”…
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus



7 PUNKTÓW w 6 występach po „covidowej” pauzie zdobyła GieKSa (wygrane ze Skrą i Olimpią E., remis z Błękitnymi, porażki z Garbarnią, Śląskiem II i Kaliszem).


Finisz GieKSy na 6 taktów
15.05 – Wigry Suwałki (dom)
19.05 – Motor Lublin (wyjazd)
23.05 – Bytovia (d)
28.05 – Chojniczanka (w)
5.06 – Stal Rzeszów (d)
12.06 – Sokół Ostróda (w)