GTK Gliwice. Klątwa Anwilu wciąż działa

Włocławianie bez problemów wywieźli z Gliwic komplet punktów. W trzeciej kwarcie pozbawili GTK wszelkich złudzeń.



Po środowej wygranej HydroTrucku Radom z Twardymi Piernikami Toruń, dla gliwiczan każde zwycięstwo jest na wagę być albo nie być w elicie. Tymczasem w starciu z Anwilem, z którym jeszcze nigdy nie wygrali, nie dość, że ich akcje stały zdecydowanie niżej, to jeszcze byli mocno osłabieni. Z powodów zdrowotnych trener Marosz Kovaczik nie mógł liczyć na Daniela Gołębiowskiego oraz Kristijana Krajinę. Z kolei Damonte Dodd pojawił się na parkiecie, ale z powodu choroby przez kilka dni nie trenował. Ale musiał grać, bo był jedynym zdolnym do gry środkowym.

Goście błyskawicznie pokazali, kto będzie na parkiecie rozdawał karty. Po niespełna czterech minutach wygrywali już 13:4, a w roli głównej wystąpił Luke Petrasek.

Miejscowi mimo problemów próbowali się odgryzać. Dzielnie walczyli i nie pozwalali „odskoczyć” rywalom na dwucyfrową odległość. W ich szeregach dobrze radzili sobie Kacper Radwański i Filip Put. Mocno wspierał ich młody Aleksander Wiśniewski, jak zwykle imponujący ambicją i zaangażowaniem. W drugiej kwarcie zbliżyli się do Anwilu na dwa punkty, ale przed przerwą popełnili kilka strat i na przerwę schodzili przegrywając tylko 31:39. Powody do optymizmu więc były, bo mogło być nawet jeszcze lepiej. Fatalnie jednak pudłowali. W pierwszych 20 minutach trafili zaledwie cztery na 10 rzutów wolnych.

Po przerwie Anwil pokazał jednak dlaczego zalicza się do krajowej czołówki. Po reprymendzie od trenera Przemysława Frasunkiewicza, włocławianie zdecydowanie poprawili defensywę. Grali twardo i nieustępliwie. Odrzucili rywali od kosza, a ci w rzutach z dystansu nie radzili sobie zbyt dobrze. Siedem „trójek” na 27 prób to nie powód do chluby.

Goście równie dobrze radzili sobie też w ataku. Z minuty na minutę ich przewaga rosła, a animusz miejscowi gaśli w oczach. Pojedyncze zrywy Puta i Jabarie Hindsa na niewiele się zdawały. Anwil kontrolował przebieg meczu. W pewnym momencie, po kolejnym trafieniu zza linii 6,75 m Marcina Woronieckiego jego prowadzenie wzrosło nawet do 28 „oczek”.


GTK Gliwice – Anwil Włocławek 62:88 (16:22, 15:17, 10:25, 21:24)

GLIWICE: Wiśniewski 9 (1×3), Radwański 5 (1×3), Put 17 (3×3), Dodd 6, Hinds (1×3) – Busz, Williams 7 (1×3). Trener Marosz KOVACZIK.

WŁOCŁAWEK: Mathews 16 (3×3), Łączyński 7 (1×3), Petrasek 13 (1×3), Dimec 14, Bell 8 (2×3) – Olesiński 2, Kowalczyk 4 (1×3), Bojanowski, Nowakowski 12 (2×3), Szewczyk, Woroniecki 12 (4×3). Trener Przemysław FRASUNKIEWICZ.


Fot. Norbert Barczyk/PressFocus