GTK Gliwice. Klątwa własnego parkietu

 

Gliwiczanie rozgrywki zaczęli fatalnie, bo od dwóch przegranych u siebie z MKS Dąbrowa Górnicza i Kingiem Szczecin. Potem jednak przyszły wyjazdowe wygrane z Arką Gdynia oraz Polpharmą Starogard Gdański. Wydawało się, że początkowy kryzys został przezwyciężony i w starciu ze Spójnią przyjdzie przełamanie we własnej hali.

Nic z tego. Czarna seria gliwiczan trwa, choć było blisko jej zakończenia. Spotkanie od początku było bardzo wyrównane. Trwała wymiana ciosów. Z jednej strony punktowali Duke Mondy, Milvoje Mijović oraz Brandon Tabb, z drugiej Raymond Cowels i Kacper Młynarski.

W ostatnich sekundach regulaminowego czasu szala zwycięstwa przechylała się na obie strony. Najpierw bliżej wygranej byli gospodarze. Po rzucie Mondy’ego wygrywali 82:81. I mogli powiększyć prowadzenie, ale Payton Henson przestrzelił oba osobiste. Przyjezdni skorzystali z nieoczekiwanego prezentu. Na 9 sekund przed końcem fantastyczną „trójką” popisał się Młynarski. Gracze Spójni mogli poczuć już smak nadchodzącego triumfu, ale gliwiczanie rozegrali perfekcyjnie akcję i Mondy po wejściu pod kosz doprowadził do dogrywki.

W doliczonych pięciu minutach żadna z drużyn wciąż nie potrafiła wywalczyć przewagi większej niż 2-3 „oczka”. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali jednak goście. Decydujące akcje przeprowadzili Tomasz Śnieg oraz niezawodny Cowels. Ten pierwszy wytrzymał próbę nerwów i wykorzystał oba rzuty wolne, dając swojej ekipie prowadzenie (95:91). Na 14 sekund przed końcem wygraną Spójni przypieczętował Cowels.
Gospodarze mogli jeszcze odmienić losy rywalizacji, ale zabrakło im precyzji. Henson spudłował zza linii 6,75 m, a nikt z jego kolegów nie zebrał piłki i szansa na kolejną dogrywkę przepadła.

 

GTK Gliwice – PGE Spójnia Stargard 93:97 (23:22, 18:20, 21:21, 22:21)

(dogrywka 9:13)

GLIWICE: Radwański 9 (1×3), Furstinger 6, Mijović 12, Mondy 30 (3×3), Tabb 11 (2×3) – Szlachetka 5 (1×3), Hałas, Słupiński 2, Ł. Diduszko 7 (1×3), Henson 11. Trener Paweł TURKIEWICZ.

STARGARD: Młynarski 23 (5×3), Kostrzewski 14, Cowels III 31 (5×3), Gintvainis 5 (1×3), Tuoyo 2 – Pamuła 6 (2×3), Bochno, Śnieg 11, Olisemeka 5. Trener Kamil PIECHUCKI.

 

Na zdjęciu: Duke Mondy (z prawej) dwoił się i troił, ale sukcesu GTK nie zapewnił.