Jarosz: Za namową Kosoka

Jakub Jarosz to zawodnik, którego nikomu przedstawiać nie trzeba. Mistrz Europy z 2009 roku i zwycięzca Ligi Światowej z 2012 roku to siatkarski obieżyświat. Występował w wielu polskich klubach, ma na koncie także występy we Włoszech i w Katarze. Ostatnie dwa sezony spędził w Asseco Resovii. Postanowił jednak ponownie zmienić otoczenie. Doświadczony atakujący wybrał ofertę GKS-u Katowice i w nim spędzi dwa najbliższe sezony.

Grał pan w kilku klubach w Polsce. Teraz wybór padł na GKS Katowice. Dlaczego?


Jakub JAROSZ: – Było wiele czynników. Przede wszystkim sam klub. Słyszałem o nim wiele dobrego. Zbierałem informacje i zrobiłem mały wywiad. Wszystkie opinie były bardzo pozytywne. Stabilność organizacyjna, długofalowy pomysł na drużynę, to wszystko zaważyło. Cenna była również opinia Grzegorza Kosoka o samym mieście.

GKS Katowice pożegnał się z trenerem. „Dzięki niemu nasza pozycja rosła”


To znaczy?


Jakub JAROSZ: – Grzegorz jest moim przyjacielem. Pochodzi z Górnego Śląska i o Katowicach wypowiada się w samych superlatywach. To dla mnie ważne. Oczywiście, brałem też mocno pod uwagę względy rodzinne. Po wielu latach „tułaczki” mam miłą odmianę, to znaczy niewielką odległość do mojego rodzinnego Wrocławia. Biorąc te wszystkie czynniki pod uwagę długo się nie zastanawiałem. Kiedy pojawiła się oferta szybko ją przeanalizowałem. Domyślałem się, że to może być dobry ruch również ze względu na obecność ludzi, którzy wezmą udział w tym projekcie. To zawodnicy niezwykle ambitni, którzy chcą grać, a nie pełnić drugoplanowe role w swoich obecnych zespołach. To dobra baza pod to, żeby wszystko szło w dobrym kierunku. Jeśli jest ambicja, będzie dobra praca to będą i dobre wyniki.

W ostatnich latach kilka razy przyszło się panu mierzyć z z GKS-em. Jakieś szczególne wspomnienia?


Jakub JAROSZ: – W tym sezonie te mecze były dla rzeszowskiego klubu z pewnością niezwykle ważne, ale i bolesne. Katowiczanie przeciwko nam zaprezentowali się bardzo dobrze. Szczególnie mile wspominam jednak mecz w „Spodku” z poprzednich rozgrywek. Uwielbiam tę halę. Zawsze mi się w niej dobrze grało, jeszcze za czasów występów w reprezentacji Polski. Nie inaczej było w klubowych rozgrywkach. Ta hala ma w genach siatkówkę.
Generalnie wszystkie mecze z GKS-em były dobre pod względem sportowym, ale często schodziłem z nich do szatni jako pokonany.

Jest pan niezwykle doświadczony i ograny na plusligowych parkietach. Tymczasem pana partnerem w ataku będzie Wiktor Musiał, który zadebiutuje w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jak pan się zapatruje na tę rywalizację?


Jakub JAROSZ: – Szczerze mówiąc bardzo ciekawie. Jak tylko usłyszałem, że Wiktor będzie atakującym GKS-u, to również zebrałem o nim informacje w siatkarskim środowisku. Wszystkie były pozytywne i pochlebne. Dysponuje mocnym uderzeniem, a to jest najbardziej istotne dla atakującego. Świadczą o tym zresztą nie tylko te opinie, ale i jego statystyki oraz nagrody za ostatnie sezony w I lidze. Wiktor na pewno dysponuje wielkim potencjałem. Mam nadzieję, że ta rywalizacja będzie pchała nas obu do przodu i będziemy sobie pomagać nawzajem w trudnych momentach, bo te pojawią się u każdego zawodnika. To będzie zdrowa rywalizacja.

W klubowej polskiej siatkówce sięgnął pan już po wszystkie trofea. Z jakimi celami przyszedł pan do Katowic?


Jakub JAROSZ: – Mimo swojego zdobytego doświadczenia nadal chcę iść do przodu i się rozwijać. Mam nadzieję, że najbliższe rozgrywki, już w barwach katowickiego klubu, będą bardzo dobre w wykonaniu moim i całej drużyny. Wszyscy mamy wspólny cel i wiemy, że pracujemy dla grupy. Chcę, być w drużynie była dobra atmosfera do pracy. Niestety nie we wszystkich klubach, w których byłem, tak właśnie się działo. A to fundamenty tego, by pracować dla dobrego wyniku.

(mib)

Na zdjęciu: Jakub Jarosz ostatnie dwa sezony spędził w Asseco Resovii i pod względem sportowym nie było one zbyt udane.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ