Klimosz: Kocioł czarownic wrócił na dobre!

Krzysztof BROMMER: Magia Śląskiego przestała działać? Bo takie opinie usłyszałem po meczach reprezentacji Polski z Portugalią i Włochami…

Krzysztof KLIMOSZ: – Odpowiem pół żartem, pół serio. Gdyby magia Śląskiego nie działała, to mecze skończyły by się porażkami 0:5. Z drugiej strony, nie miałem wpisane w umowie na organizację meczów, że Polska wygra chociaż jeden mecz. My zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, żeby przygotować obiekt, a miejmy świadomość, że reprezentacja nie zawsze będzie wygrywała. Dobrze życzę trenerowi Brzęczkowi, który dopiero zaczyna budować reprezentację i pamiętajmy, że graliśmy z nie byle jakimi drużynami.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus

Wydaje mi się, że Włosi na Śląskim rozegrali najlepszy mecz w tym roku. Magia Śląskiego jest i była odczuwalna, gdy w drugich połowach wszyscy kibice sami odśpiewali hymn Polski. Opinie są takie, że wszystkim się tutaj dobrze grało i przyjdą czasy, że Polska zagra zwycięski mecz.

Pod względem organizacyjnym nie było chyba większych uwag. Może oprócz wysokich cen biletów, ale to już nie wy decydowaliście.

Krzysztof KLIMOSZ: – W kilka dni na stadionie pojawiło się prawie sto tysięcy widzów, więc z frekwencji i tak jesteśmy zadowoleni. Nic nas nie zaskoczyło, dobrze współpracowaliśmy z PZPN-em, drużyny gości także nie narzekały, a Włosi byli pod wrażeniem obiektu, bo sami u siebie mają wiele dużych stadionów, ale one nie są w najlepszym stanie i lata świetności mają za sobą. W ciągu ostatniego miesiąca mieliśmy pięć dużych imprez i na 10 dni przed meczem z Portugalią wymieniliśmy murawę.

Okazało się, że dalej wszyscy mówią, że nowa trawa także jest najlepsza w Polsce. Delegat dzień przed meczem przyznał, że jest perfekcyjnie przygotowana. Jeżeli chodzi o sprawy komunikacji i transportu na mecz, to uważam, że z każdą imprezą ludzie oduczają się jechać na Stadion Śląski autem.

Komunikacja miejska działa coraz lepiej, ludzie zostawiają auta dalej od stadionu, korzystają z parkingów w Parku, ale po wcześniejszym zakupie biletu on-line. Trzeba pamiętać, że przyjeżdżali kibice z całej Polski. Pierwszy rok naszej działalności po zakończeniu modernizacji pokazuje, że uczymy się szybko i wszystko wygląda coraz lepiej.

Wspomniał pan o murawie. Zmienia się pogoda, przyjdzie za niedługo zima. Uda wam się utrzymać płytę w doskonałym stanie?

Krzysztof KLIMOSZ: – W tej chwili jeszcze ją nawozimy i przycinamy, ale pewnie za miesiąc damy jej odpocząć i włączymy podgrzewanie murawy. Jak będą duże opady śniegu to ją przykryjemy. Pewnie w połowie lutego zaczniemy ją przygotowywać na następny sezon. To jest jedna z tych rzeczy, którą się nauczyliśmy, bo musieliśmy o nią dbać już wiosną, gdy organizowaliśmy spotkanie z Koreą Południową a mrozy długo nie odpuszczały.

PZPN jest organizatorem spotkań reprezentacji Polski, ale czy na meczach kadry udało wam się zarobić?

Krzysztof KLIMOSZ: – Związek płaci za najem obiektu i sprzedaje bilety. Jeśli chodzi o warunki finansowe, to powiem tak: jesteśmy usatysfakcjonowani podpisanymi umowami.

W tym roku odbyło się wielu dużych i mniejszych imprez na Stadionie Śląskim. Czy obiekt już jest w stanie na siebie zarabiać?

Krzysztof KLIMOSZ: – Na pewno nie jesteśmy w stanie na siebie zarobić w pierwszym roku działalności. Z tego powodu, że nawet chcąc sprzedawać prawa do wyłączności na obiekcie czy np. prawach do wizerunku, to najpierw musimy zbudować markę obiektu. I to był właśnie taki rok. Rok temu Stadion Śląski kojarzył się przede wszystkim z wieczną budową i z historią. Wiele osób było chętnych do organizacji imprez, ale mówiło mi: „najpierw pokażcie, że umiecie”.

Teraz, po roku, ludzie dzwonią i sami proponują różne imprezy. Agencje koncertowe same do nas dzwonią, bo twierdzą, że u nas jest najlepsza akustyka w Polsce. Jeżeli chodzi o lekkoatletykę, to nie mamy konkurencji w kraju, a w tym roku, oprócz mistrzostw Europy w Berlinie, zgromadziliśmy największą widownię na zawodach lekkoatletycznych (41 tys. przyp. red.). Poza tym nasza bieżnia sprzyja osiąganiu dobrych wyników. Przywracamy powoli stadionowi świetność.

Na Stadionie Śląskim są loże czy liczycie na to, że z ich wynajmu także będą dodatkowe przychody?

Krzysztof KLIMOSZ: – Tak. Gdy nie ma imprez część lóż jest do wynajęcia na różne konferencje, spotkania biznesowe itd. W tej chwili przygotowujemy oferty dla najemców, którzy będą mogli nabyć loże na cały rok z prawem pierwokupu biletów na konkretne wydarzenia. Trudno było wcześniej wyjść do takich osób i powiedzieć im: wynajmijcie loże, dajcie kasę a my wam zrobimy fajne imprezy, ale nie wiemy jakie. W tym roku było 10 dużych imprez i myślę, że w przyszłości najemcy będą bardzo zainteresowani. Każdy już wie, że Śląski wrócił.

Napomknął pan o wariancie, że kiedyś może dojść do sprzedaży nazwy obiektu…

Krzysztof KLIMOSZ: – Na ten moment takiej rozmowy nie było. Wcześniej czy później taką na Śląsku będziemy musieli odbyć. Stadion dalej nie ma też patrona i była już o tym dyskusja, ale myślę, że ona wróci. Mamy na to czas. Pokazaliśmy, że obiekt znów żyje, potwierdźmy to co udało się zrobić i dopiero wtedy zajmijmy się innymi sprawami. Moja filozofia jest taka: pokaż że umiesz, a potem zacznij myśleć o dalszych etapach.

W 2019 roku na jakie imprezy się najbardziej nastawiacie? Czego można się spodziewać?

Krzysztof KLIMOSZ: – Kolejny rok ma być pokazaniem, że ten pierwszy rok nie był przypadkiem, nie był efektem nowości. W 2018 roku na Śląskim pojawiło się prawie 700 tys. widzów! Na żadnym obiekcie w Polsce nie było tylu wydarzeń co u nas. Dlatego skupiamy się na potwierdzeniu, że wróciliśmy do gry na dobre. Spodziewam się dwóch imprez lekkoatletycznych na wysokim poziomie. Będą także dwa lub trzy koncerty. Jeden jest już ogłoszony i odbija się szeroki echem. To pożegnalny koncert Miuosha z orkiestrą symfoniczną, wiele osób już dzwoni pytając o bilety.

Prowadzimy rozmowy w sprawie jeszcze dwóch koncertów. Nie porzucamy też tych wydarzeń, które już miały miejsce i w tym roku. Chodzi mi np. o Rajd Śląska z nocnym odcinkiem specjalnym. W przyszłym tygodniu rozmawiamy z firmami organizującymi zawody żużlowe. Tradycyjnie zostaje u nas Silesia Marathon i chcemy powalczyć o Tour de Pologne. Pomijam też te drobniejsze imprezy.

Cały czas można zwiedzać obiekt, a szatnie po meczach reprezentacji Polski zostały w nienaruszonym stanie i młodzi fani mogą usiąść przy szafce Roberta Lewandowskiego, gdzie jest jego zdjęcie itd. Staramy się też szukać nowych propozycji, nowych wyzwań. Może uda nam się zaskoczyć. W tym roku np. próbowaliśmy domknąć sprawę lodowiska oraz torów lodowych na Stadionie Śląskim, ale możemy nie zdążyć tej zimy. Jak widać mamy wiele pomysłów.

A kiedy piłkarscy kibice zobaczą w akcji na chorzowskim obiekcie biało-czerwonych?

Krzysztof KLIMOSZ: – Jeżeli chodzi o kadrę to trudno na razie cokolwiek przewidywać. Wiele będzie zależało od tego, jak ułoży się kalendarz eliminacji mistrzostw Europy. Szansa na rozmowy będzie, gdy poznamy rywali. Liczę jednak, że w następnym roku reprezentacja Polski także zawita na Śląskim. Co to będzie za mecz, trudno mi oczywiście powiedzieć. Nie jest powiedziane, że wszystkie mecze muszą być rozgrywane w Warszawie. My na pewno na każdym kroku będziemy zapewniać PZPN, że jesteśmy przygotowani i chętnie przyjmiemy kadrę.

Wspominał pan o tym, że ważna dla was też jest lekkoatletyka. Czy w sferze marzeń lub dalszych planów jest impreza rangi mistrzowskiej?

Krzysztof KLIMOSZ: – Mówiliśmy, że budujemy ten stadion po to, żeby lekkoatletyka na poziomie światowym zawitała do Polski. Chcemy czegoś więcej i intensywnie pracujemy nad tym, żeby, jak nie w 2022, to w 2024 roku odbyły się u nas mistrzostwa Europy. Mamy rozpisany plan, na pewno do tego czasu będziemy kontynuować memoriały, które już się u nas odbyły. Jeżeli złożymy aplikacje o ME to na pewno wcześniej czy później będziemy musieli zorganizować imprezę trochę mniejszej rangi. Na razie zbieramy doświadczenie i zbieramy małe punkciki, które w przyszłości mają zaprocentować.

 

 

Na zdjęciu: Stadion Śląski w tym roku tętnił życiem. Krzysztof Klimosz jest pewny, że w 2019 będzie podobnie!