Komentarz Sportu: Fortuna I liga czyli wapno gaszone

Uogólniając, wizyty na stadionach prędzej mogą wpędzić jednak w stany depresyjne niż w euforię. No chyba, że weźmiemy pod uwagę kibiców gości… Na razie w rozgrywkach Fortuna I liga trwa bowiem nierówna walka między miejscowymi a przyjezdnymi. Na korzyść tych drugich, rzecz jasna – zgodnie z zasadą irracjonalności. Do wczoraj gospodarze zdołali wygrać tylko 6 z 25 meczów! Bilans ten uzupełnia 9 remisów i 10 porażek. Na właściwe tory nie wjechali jeszcze papierowi faworyci z Niecieczy, Częstochowy, Tychów czy Mielca, którzy łącznie sięgali dotąd po pełną „aż” 3-krotnie.

Bez porażki pozostaje z kolei odwieczna „brygada kryzys” z Olsztyna, bezdomny beniaminek z Poznania czy budowane latem z większym (Odra) czy mniejszym (Wigry) rozmachem praktycznie od zera zespoły z Opola i Suwałk. Jeśli ktoś łudził się, że w tym sezonie w pierwszoligowe szeregi wkradnie się odrobina logiki, to już może te złudzenia na dobre porzucić. Niech będzie, że podeptały je słonie z Niecieczy…

Weekendowe wysokie temperatury przysłużyły się golkiperom, a nie podziałały dobrze na egzekutorów rzutów karnych. Wynik sobotniego starcia strzelcy (Bartosz Nowak z Mielca, Przemysław Trytko z Głogowa, Patryk Skórecki z Jastrzębia) vs bramkarze Adrian Lis z Warty, Miłosz Mleczko z Puszczy, Marek Kozioł z Sandecji) brzmiał 0:3. To było wapno przez upał gaszone.

PS. Jeszcze rzut oka na klasyfikację snajperów. Przed sezonem napisałem, że królem strzelców zostanie Vladislavs Gutkovskis. Łotysz z Niecieczy na razie jako jedyny trafił do siatki 3-krotnie. Szkoda tylko, że raz – do tej własnej!