Korona dla wirusa

Kiedy zima miała się ku końcowi, zamrożono futbol ogłaszając pandemię. To był cios, po którym latem się podniósł, ale do teraz chwieje się na nogach.


W tym dziwnym 2020 roku doszło do sytuacji, że coś niewidzialnego gołym okiem wywróciło realnie istniejący świat zmieniając go na zawsze. Zmieniło sposób myślenia i zachowania, świat stał się wielkim poligonem, gdzie dały o sobie znać spory kompetencyjne, degradacja ustalonych od lat wartości, a fasadą dla wszystkiego jest koronawirus. Nie darmo ten wirus ma koronę w nazwie. Zapanował nad światem jak żaden inny władca przed nim.

Wirusowy terror psychiczny

Wirusy są z nami od zawsze, przywykliśmy do nich. Żeby efekt zagrożenia zadziałał trzeba było stworzyć wirusa, przy którym „pokombinował” człowiek. Najlepiej żeby to byli Chińczycy, komunistyczny reżim nie uznający jednostki, produkujący największą tandetę na świecie na masową skalę. Tego już można było się bać.

Powstała solidna baza, do niej dodano nadbudowę wprowadzając wirusowy terror psychiczny stopniowo dzieląc społeczeństwo. To samo dla jednych jest zakazem, dla innych tylko zaleceniem. Jedni tracą dorobek życia, drudzy robią kokosowe interesy i przekręty na niespotykaną skalę.

Do pandemii dodawano inne tematy, dla których w takim czasie nie powinno być miejsca, żeby wprowadzić jeszcze większy chaos. Im więcej sprzecznych dyrektyw i działań, im więcej zarządzeń rażących brakiem logiki, tym lepiej. Prawdziwe i zmyślone informacje przemieszano dokładnie, potęgując zagubienie ludzi.

Politycy zamiast wspierać tych, którzy ich wybrali obdarzając zaufaniem, straszą różnymi formami nacisku i ograniczają wolność. Już w kwietniu piętnował to w wywiadzie dla słoweńskich mediów prezydent UEFA Aleksander Czeferin. Ma ambicje zostania prezydentem Słowenii, zyskuje tam na popularności takimi poglądami. Ciekawe tylko, czy kiedy stanie na czele swojego kraju, pozostanie im wierny. Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia.

Wolno, nie wolno…

W takiej atmosferze działał w 2020 roku futbol, ciągle „modyfikowany” zarządzeniami polityków, odwołujących się do skali pandemii i liczby zachorowań. W Unii Europejskiej granic nie ma więc tym bardziej dla wirusa ich być nie może.

Różnice w liczbie zakażeń w poszczególnych krajach wynikały nie tyle z przestrzegania reżimów, bo te były podobne, chociaż w mediach różnie je przedstawiano w zależności od aktualnych potrzeb. Wynikały one z liczby przeprowadzonych testów i związanym z tym rachunkiem prawdopodobieństwa. Jednak nie widać było jakiejś sensownej korelacji. Jedni wpuszczali kibiców na stadiony chociaż mieli bardzo wielu zakażonych, inni na zmianę pozwalali lub cofali pozwolenie, a jeszcze inni zamknęli obiekty na amen przy podobnej skali zjawiska.

Kompletnie zdezorganizować rozgrywki mogą testy, które nie są przeznaczone do diagnostyki koronawirusa, co zaznaczono w ulotce, ale je się stosuje bo… nic innego nie ma.

Każdy wie swoje

Po konsultacjach z wszystkimi federacjami UEFA ustaliła, że mecz może być rozegrany, jeśli zdolnych do gry będzie 13 zawodników, w tym bramkarz. Gdy w kadrze jest 10 chorych, zostaje odwołany. Tymczasem lokalne służby sanitarne uważały, że tylko one mogą decydować i przy poparciu Ministerstwa Zdrowia zakazywały gry już przy jednym zakażonym piłkarzu.

Do absurdu doprowadzili to Włosi, gdzie sprzeciw służb sanitarnych Neapolu na wyjazd drużyny do Turynu skończył się walkowerem dla Napoli. Sytuacja była kuriozalna, bo Neapol można posądzać o wszystko, tylko nie o przestrzeganie norm sanitarnych. Włoskie media pisały o wstydzie na całą Europę.

Koronawirus nękał wszystkie kluby Serie A, ale na dwóch walkowerach się skończyło, a ten dla Napoli po miesiącu „pod choinkę” anulowano. W Rosji ukarano dwoma walkowerami beniaminka Rotor i od września był spokój. Walkowery były latem w eliminacjach europejskich pucharów, a jesienią na finiszu rozgrywek Ligi Narodów.

Kadra do wymiany

W listopadzie angielskie kluby odmówiły zwalniania piłkarzy na mecze międzypaństwowe. Po powrocie czekałaby ich kwarantanna i wyłączenie z gry, a interesy klubowe to w okresie kryzysu priorytet. Jedni odwoływali mecz z powodu pojedynczego przypadku, a inni grali, chociaż liczba zakażonych była znaczna, jak w przypadku spotkania Danii ze Szwecją.

Przed meczem ze Szkocją Czesi stracili całą kadrę plus selekcjonera, którzy udali się na kwarantannę. Szybko sformowali nową kadrę i chociaż mecz przegrali, zyskali swoją postawą uznanie rywali. Ostatecznie uzyskali awans do Ligi A. Inny punkt widzenia mieli Norwegowie. Najpierw odwołali towarzyski mecz z Izraelem w Oslo, gdyż w ekipie przeciwnika był jeden pozytywny przypadek. Nie zagrali, a jednak i tak przed kolejnym spotkaniem z Rumunią w Lidze Narodów mieli zakażonego u siebie, co wystarczyło żeby władze kraju nie zezwoliły na wyjazd drużyny do Bukaresztu.

Chociaż Norwegia rywalizowała z Austrią o awans do Ligi A uznano, że nie można robić dla nikogo wyjątków, bo zaraz inni też będą chcieli złagodzenia rygorów. Norwegia nie chciała robić wyjątku, więc UEFA także i wlepiła jej walkower. Ciekawostką było to, że niezależnie od niego i tak o awansie decydował ostatni mecz z Austrią. Norwegowie na to spotkanie jakoś potrafili zestawić nową kadrę. Skończyło się 1:1, Austriacy awansowali.

Ukraina zaatakowana

Inny ciężar miało odwołanie meczu Szwajcaria – Ukraina w Lidze A, bo decydował o tym, kto z niej spadnie. Ukraińcy mieli masowe zakażenia w Szachtarze Donieck i Dynamie Kijów, które dostarczają większość zawodników do narodowej drużyny. Selekcjoner Andrij Szewczenko miał trudności z zestawieniem drużyny i Ukraińcy zaliczyli najdziwniejsze „triple” w historii futbolu.

W ciągu 6 dni grali z trzema ostatnimi mistrzami świata i uzyskali 1:7 z Francją 1:2 z Niemcami i 1:0 z Hiszpanią, pokonując „La Roja” w tych anormalnych warunkach po raz pierwszy w historii. Udawało im się wychodzić obronną ręką do ostatniego meczu ze Szwajcarią w Lucernie 17 listopada. Szwajcarskie służby medyczne nie zezwoliły na grę, 25 listopada UEFA ukarała „zbirną” walkowerem.

Dzięki 3:0 Szwajcarzy zrównali się w tabeli z Ukraińcami pod względem liczby punktów, lepszy bilans bezpośrednich spotkań (we Lwowie przegrali 1:2) pozwolił im pozostać w gronie najlepszych, a do Ligi B powraca Ukraina. Decyzja przy zielonym stoliku, oparta na wynikach szwajcarskich testów, uratowała Szwajcarów.

Ukraińska Federacja Piłkarska odwołała się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. „UAF prosi o uchylenie zaskarżonej decyzji i przełożenie meczu lub o anulowanie decyzji o uznaniu meczu za przegrany i rozstrzygnięcie o wyniku w drodze losowania przeprowadzonego przez administrację UEFA” – napisano w oświadczeniu.

Sprawa meczu reprezentacji Szwajcarii, odwołanego decyzją szwajcarskich służb medycznych, jest rozpatrywana przez trybunał w Szwajcarii. Losowanie wyniku ma decydować, gdy winna jest jedna strona. Dochodzimy do coraz większych absurdów.


Fot. PressFocus