Ligowiec. Dół lepszy od góry…

Chciałoby się napisać, jaka ta nasza liga ciekawa. Na kilka kolejek przed zakończeniem rozgrywek trzy drużyny mają na swoim koncie po 56 punktów i faktycznie pewnie do ostatniej kolejki, a może nawet do ostatniej minuty będzie się toczyła walka o mistrzostwo Polski.


Nie oddaje to jednak stanu rzeczywistego ekstraklasy, bo przecież w jakiej lidze zdarzyło się w ten weekend, żeby trzy czołowe zespoły zdobył w swoich spotkaniach dwa punkty? Toż nawet teraz trzy ostatnie ekipy w lidze za sprawą broniącej się przed spadkiem Wisły z Krakowa nazbierały trzy „oczka”. Wstyd… Nic więcej nie można tu dobrego napisać o ekipach, które przecież w końcówce sezonu powinny punktować i seryjnie wygrywać, jak choćby Piast w 2019 roku, kiedy zdobywał swoje historyczne mistrzostwo Polski.

Jakoś tak tej determinacji, tego zęba brakuje teraz czołowym jedenastkom w ekstraklasie, a przecież akurat w Lechu, Pogoni i Rakowie gracze są sowicie opłacani, więc powinna być widoczna jakość, której przynajmniej w 28. kolejce nie można było zobaczyć. Niestety… Przykre to dla kibica nie tylko w Poznaniu, Szczecinie czy Częstochowie, ale też dla postronnego obserwatora, bo nie świadczy najlepiej o naszych rozgrywkach.

Gdzie w takim razie zahaczyć oko, kiedy czołówka prezentuje tak mizerny i słaby poziom? Na dole ligowej tabeli? Tam zdaje się przesądzony jest już los beniaminków z Niecieczy i Łęcznej. W 6 ostatnich kolejkach, choć zdobyć można aż 18 punktów, to raczej trudno uwierzyć, żeby akurat seryjnie zaczęły wygrywać.

Być może te wygrane będą udziałem „Białej gwiazdy”, która w niedzielę zanotowała swoje pierwsze ligowe zwycięstwo w 2022 roku, które też jest pierwszym zwycięstwem Jerzego Brzęczka w roli trenera Wisły. Czy 13-krotny mistrz Polski w końcówce rozgrywek odmieni swój los? Kalendarz gier krakowian wcale nie jest łatwy. Pewnie kluczem do wszystkiego będzie starcie w Wielkanocny Poniedziałek na wyjeździe ze Śląskiem we Wrocławiu, gdzie grać trzeba o pełną pulę, jak w efektownie wygranym starciu z Górnikiem Zabrze.

Potem jeszcze starcie z rozpędzoną w ostatnich dniach Wisłą Płock, derby Krakowa, a na koniec Jagiellonia, Radomiak i Warta, które też potrzebują punktów. Ja akurat życzę „Białej gwieździe” utrzymania, bo choćby po frekwencji w starciu z „górnikami” widać, że ekstraklasa bez Wisły to nie jest czy nie będzie to samo!


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus