Lindgren wesprze Lwy

Szwed doznał kontuzji podczas niedzielnego meczu forBet Włókniarza Częstochowa w Tarnowie. W 5. wyścigu zawodnicy powywracali się w pierwszym łuku, jak kostki domina. Lider Lwów jechał najbliżej bandy i ucierpiał najmocniej. Po wypadku długo nie podnosił się z toru, a gdy wstał przypominał boksera po nokaucie. Aż cud, że skończyło się jedynie na zwichniętym kciuku i stłuczonym kolanie.

Tuż po meczu żużlowiec został przebadany w tarnowskim szpitalu, a następnie odleciał do Andory, gdzie mieszka na stałe. Tam pod okiem sprawdzonych rehabilitantów ma za kilka dni być gotowy do jazdy. Do Polski wróci w piątek, na trening przed Grand Prix w Gorzowie.

Szwed walczy o medal mistrzostw świata i zrobi wszystko, by wystąpić w sobotnim turnieju. Dlatego działacze Włókniarza i trener Marek Cieślak nie widzą zagrożenia, że Lindgrena zabraknie w niedzielnym meczu z MrGarden GKM-em Grudziądz.

Lwy wolą dmuchać na zimne i chcą wystąpić w najsilniejszym składzie. Ewentualna przegrana z GKM-em, przy jednoczesnej wygranej za trzy punkty Get Well Toruń z Cash Broker Stalą Gorzów, mogłaby sprawić, że częstochowianie w ostatniej chwili znaleźliby się poza czwórką premiowaną awansem do play offów. – Nie możemy podejść do tego meczu lekceważąco, bo mamy dokładnie w pamięci to co się stało rok temu. Wówczas trener Lech Kędziora był przekonany, że łatwo poradzimy sobie z Grudziądzem, a potem na torze z trudem uratowaliśmy remis – stwierdził prezes częstochowian, Michał Świącik, który ma już ponoć koncepcję składu Włókniarza na przyszły sezon.

Zespół chce oprzeć na dotychczasowych liderach: Leonie Madsenie (ma ważny kontrakt na kolejny sezon), Fredriku Lindgrenie i Mateju Żagarze oraz Adrianie Miedzińskim (ponoć zawarto wstępne porozumienie).

Jeśli te plany im się powiodą, to Lwom zostanie jedno wolne seniorskie miejsce w składzie, bo Tobiasza Musielaka nikt nie będzie pod Jasną Górą zatrzymywał. W jego miejsce prezes Michał Świącik zamierza zakontraktować innego krajowego seniora, ale takich na rynku brakuje.

W związku z tym plan awaryjny zakłada, iż do zespołu wróci Oskar Polis (23 lata) i razem z Bartoszem Świącikiem (w tym roku kończy wiek juniorski) będą rywalizowali o jedno miejsce w składzie. Gdyby w meczu młody Polak w 1-2 biegach nie odpalił; trener Marek Cieślak będzie miał do dyspozycji silnego rezerwowego, który mógłby odmienić losy rywalizacji. W tej roli częstochowianie widzą rewelacyjnego 19-latka z Wielkiej Brytanii, Daniela Bewleya, który jedzie kapitalny sezon w barwach ROW-u Rybnik.

Rybniczanie, którzy z żużlowcem mają 3-letni kontrakt nie mają zamiaru z niego rezygnować. Chcą go zatrzymać zarówno w przypadku awansu do PGE Ekstraligi, jak i w sytuacji, gdy batalia o powrót do elity im się nie powiedzie. Jeśli jednak zawodnik się uprze, a przerabiano to już w tym roku z Maxem Fricke, to w Rybniku nie będą jego odejścia blokować. Deklarują, że usiądą do negocjacyjnego stołu z Włókniarzem. Częstochowianie muszą się jednak liczyć z wydatkiem minimum 400 tysięcy złotych, bo Brytyjczyk ma w kontrakcie zapisaną jeszcze wyższą klauzulę odstępnego niż 350 tysięcy, które miał Australijczyk.