Łukasz Girek: Pewne rzeczy trudno zrozumieć

Rozmowa z Łukaszem Girkiem, byłym prezesem Zagłębia Sosnowiec.


Początek rundy dawał nadzieję że tym razem Zagłębie powalczy o coś więcej niż utrzymanie, ale po dobrym początku wróciły grzechy przeszłości. Czego pana zdaniem zabrakło jesienią aby sosnowiczanie znaleźli się w górnej połowie tabeli?

Łukasz GIREK: – Chyba najbardziej precyzyjnie na to pytanie mógłby odpowiedzieć trener Artur Skowronek, bo mnie trudno pewne rzeczy zrozumieć i logicznie wyjaśnić. Stwierdzenie, że taki po prostu jest sport, jest infantylne i w ogóle mnie nie przekonuje. Jeśli ktoś tak podchodzi do tematu, to oznacza, że brakuje mu zwyczajnie zawodowej świadomości. Mówimy przecież o profesjonalnym futbolu, w którym najważniejsze są wyniki, a te były dalekie od naszych oczekiwań. Jako klub stworzyliśmy bardzo dobre warunki do pracy. Wynagrodzenia płacone są regularnie i terminowo, infrastruktura sportowa jest najlepsza w województwie śląskim, zapewniliśmy stabilizację w sztabie szkoleniowym, a polityka transferowa była przemyślana i zgodna z oczekiwania tego sztabu. Do tego wszystkiego wkrótce przeniesiemy się na nowy, piękny stadion. Może to jest przesada, ale sporo osób ze środowiska Fortuna 1 Ligi uważa, że to właśnie Zagłębie Sosnowiec ma w tej lidze najlepsze warunki do pracy. Po kilku pierwszych kolejkach byliśmy liderem, więc potencjał ludzki też jest spory. Co się jednak wydarzyło później? Było bardzo słabo…

Gdyby miał się pan pokusić o oceny indywidualne to kto z piłkarzy zasłużył na pochwały, a kto zawiódł najbardziej?

Łukasz GIREK: – Zagłębie miało być na koniec tego roku w pierwszej szóstce ligowej tabeli, więc wszyscy zawiedliśmy i za to chciałbym naszych kibiców przeprosić. Gdybym jednak miał już kogoś wyróżnić, to na słowa uznania na pewno zasłużyli Dawid Gojny, Dominik Jończy i Maksymilian Banaszewski.

Zamieszanie z końcówki rundy z osobą Szymona Sobczaka w roli głównej przypominało wenezuelska telenowele. Mówiło się ze to trener Skowronek i koledzy z zespołu nie chcieli go w drużynie. Pan postanowił go przywrócić do składu. Dziś też podjąłby pan taką decyzję?

Łukasz Girek. Fot. zaglebie.eu

Łukasz GIREK: – Osobiście bardzo cenię Szymona Sobczaka i Szymon o tym wie. To w głównej mierze dzięki niemu utrzymaliśmy się w poprzednim sezonie. Teraz, chociaż był w słabszej dyspozycji, również wnosił do drużyny sporo dobrego. Jest przecież naszym najlepszym strzelcem. Jako zarząd nigdy nie ingerowaliśmy w decyzje personalne trenera, więc skoro Artur Skowronek postanowił odsunąć zawodnika, my to uszanowaliśmy. Tak jak wcześniej powiedziałem, celem naszej pracy było stworzenie sztabowi szkoleniowemu i piłkarzom jak najlepszych warunków do pracy. Najważniejsze jest Zagłębie Sosnowiec, więc skoro trener uznał, że w Rzeszowie osiągniemy oczekiwany rezultat bez pomocy Szymona, to bez względu na nasze prywatne zdanie i sympatię do zawodnika, musieliśmy zaakceptować stanowisko naszego szkoleniowca. Ostatecznie efekt sportowy był kiepski, zresztą wizerunkowy również, więc podjąłem decyzję, że Szymon wraca do zespołu. Dzisiaj jestem bogatszy o to doświadczenie, ale zrobiłbym tak samo. Skoro oczekiwałem od trenera jak najlepszych efektów, to musiałem zadbać o to, żeby pracowało mu się jak najlepiej. Prezes Arkadiusz Aleksander, który grał w piłkę zawodowo i w ogóle całe środowisko zna od podszewki, kilka razy stwierdził, że nigdy nie spotkał się z taki wsparciem prezesa dla trenera, jako to miało miejsce w Zagłębiu Sosnowiec.

Złożył pan rezygnację z zajmowanego stanowiska, ale w klubie zostaje. Wraca pan do młodzieży? Mam wrażenie, że na tym odcinku czuje się pan pewnej…

– Zdecydowanie tak. W futbolu dziecięcym i młodzieżowym najlepiej mogę wykorzystać swoją wiedzę, umiejętności i doświadczenie, dlatego też prezydent Arkadiusz Chęciński i prezes Arkadiusz Aleksander zaproponowali, żebym wrócił do swoich poprzednich obowiązków. Zresztą to właśnie efekty moich działań w akademii sprawiły, że otrzymałem propozycję pracy na stanowisku prezesa Zagłębia Sosnowiec.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus