„Pasy” złapały luz i fruną w górę. Wygrana z Koroną

Na ten moment w obozie Pasów czekano od dawna. Cracovia wreszcie opuściła strefę spadkową, a na wyjeździe wygrała po raz pierwszy od maja, gdy ograła Sandecję. Latem na rynku transferowym krakowianie dziali trochę po omacku i nie każdy transfer okazał się trafiony, ale udało się sprowadzić także Airama Cabrerę, który w ekstraklasie już grał. Hiszpan wyrobił sobie w naszym kraju nazwisko strzelając w sezonie 2015/16 16 goli w barwach Korony Kielce. Teraz strzela dla Cracovii i idzie mu to coraz lepiej. W pięciu spotkaniach zdobył 3 bramki, choć musiał też w tym czasie nadrabiać zaległości treningowe, załapać styl gry zespołu i uporać z kontuzją.

 

Dogaduje się z piłką

Cabrera powoli znów wyrasta na czołową strzelbę ligi. W poprzedniej kolejce zdobył pierwszą bramkę w spotkaniu z Górnikiem Zabrze. Nie rzuca się ze swoją grą w oczy, ale ma to, co u napastników jest tak cenne. Przeczucie, gdzie spadnie piłka.

W niedzielę wykorzystał praktycznie wszystko co miał. Cracovia dobrze rozpoczęła spotkanie, jej piłkarze rwali się do ataków. Widać było, że zespół Probierza po pokonaniu Górnika Zabrze złapał trochę luzu. – Dla nas istotne jest to, że po trzynastu kolejkach wreszcie możemy spokojnie spojrzeć na tabelę i nie widzimy naszej drużyny na miejscu spadkowym. Zespół uwierzył w to, co robimy i chcemy dalej iść w górę – mówi trener Pasów.

W 14 minucie Michal Siplak szybko wyrzucił piłkę z autu, Mateusz Wdowiak pociągnął skrzydłem, wrzucił, a Cabrera idealnie dostawił nogę i posłał piłkę do siatki. W tym sezonie Cracovii rzadko zdarzały się tak szybko i sprawnie rozgrywane akcje zakończone golem.

 

Bez pretensji do piłkarzy

W Koronie można by rzec – im lepiej tym gorzej. Klub coraz mocniej staje na nogi, wreszcie nikt nie wieści Koronie rychłego spadku z ekstraklasy, tymczasem drużyna Gino Lettieriego punktuje mniej regularnie niż na początku sezonu. Wczoraj przegrała u siebie po raz drugi w tym sezonie. W meczu z Cracovią koroniarzom brakło tak charakterystycznej dla tej drużyny pasji. Nawet w końcówce meczu nie potrafili zepchnąć Pasy do obrony, choć przecież nie takie drużyny jak ekipa Probierza miały w Kielcach prawdziwe problemy. Skończyło się na strzale Elii Soriano w poprzeczkę.

– To było trochę na własne życzenie, sami wprowadziliśmy w naszą grę sporo chaosu i zbyt szybko oddawaliśmy rywalom piłkę – opisuje trener Pasów. Lettieri wpuszczał kolejnych zawodników z ławki, ale tym razem nikt z nich nie wniósł zbyt mocnego impulsu. Marcina Cebulę zmienił już w przerwie, bo pomocnik Korony jest chory i nie miał sił, by rozegrać pełne 90 minut.

– My tutaj nie mamy zbyt dobrych technicznie piłkarzy, ale o tym nie wiemy od wczoraj. Mecz był wyrównany, nie mam pretensji do piłkarzy, wygrała po prostu mądrzejsza drużyna – mówi.

Korona Kielce – Cracovia 0:1 (0:1)

0:1 – Cabrera 14 min (asysta Wdowiak)

KORONA: Hamrol – Rymaniak, Marquez, Diaw, Gardawski – Kovaczević (79. Arweładze), Żubrowski – Puczko, Cebula (46. Górski), Jukić (64. Janjić) – Soriano. Trener: Gino Lettieri.

CRACOVIA: Peszkovicz – Rapa, Dytiatjew, Datković, Siplak – Dąbrowski, Gol – Wdowiak (89. Helik), Hernandez, Zenjov (67. Strózik) – Cabrera (90. Piszczek). Trener: Michał Probierz.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock) – 5. Widzów: 5929.

Żółte kartki: Rymaniak (21. faul), Cebula (45. faul), Żubrowski (45. faul) – Datković (31. faul), Dąbrowski (89. faul)