Pierwszy krok na salony

Do rewanżu warszawianie przystępowali z najskromniejszą zaliczką, ale od pierwszej minuty poczynali sobie bez cienia lęku o końcowe rozstrzygnięcie. Wynik spotkania otworzyli jeszcze przed upływem półgodziny. Po długim zagraniu pod linię końcową Mateusza Wieteski piłkę przytomnie wycofał Cafu. A że uprzedził bramkarza rywali, dobrze ustawionemu Jose Kante pozostało skierować futbolówkę do pustej bramki.

Sheppard straszy
W tym momencie mistrzowie Irlandii musieli zdobyć dwa gole, by awansować do kolejnej fazy zmagań. Siła ognia, którą demonstrowali, w żadnym calu takiego scenariusza jednak nie zwiastowała. Wszystko, czym Wyspiarze byli w stanie postraszyć, to strzał tuż nad poprzeczką Karla Shepparda – modelowa dominacja siły nad precyzją.

W innej akcji Arkadiusz Malarz wybiegł poza pole karne i interweniował niemal przy linii bocznej. Był to jednak przerost formy nad treścią. Zagrożenie nie jawiło się na tyle realnie, by golkiper Legii musiał bezwzględnie opuszczać posterunek.

Kapitan popisowo
Dla odmiany druga odsłona rozpoczęła się od błędu Malarza, który niedokładnie przyjął piłkę, ale zaskoczeni rywale nie potrafili tego wykorzystać. Gospodarze tymczasem starali się szybko podwyższyć prowadzenie i zniechęcić niżej notowanego przeciwnika to kontynuacji pościgu za korzystnym rezultatem. Celnie uderzał głową Wieteska po centrze z rzutu rożnego, a później oko w oko z irlandzkim golkiperem stanął Kante – w obu przypadkach daleko było jednak od efektu bramkowego.

Krótko potem na placu gry pojawił się Carlitos, król strzelców polskiej ekstraklasy w poprzednim sezonie. To podziałało mobilizująco na Miroslava Radovicia. Kapitan stołecznej drużyny wywalczył rzut karny i dopełnił dzieła kapitalnym strzałem z jedenastu metrów w samo „okienko”. A po chwili… Marko Veszović zmarnował sytuację sam na sam z Peterem Cherriem.

Premiera króla
Gdy do końcowego gwizdka pozostawało niespełna kwadrans, szkoleniowiec gości, John Caulfield, zdecydował się na potrójną zmianę. Zamaszysta roszada nie wpłynęła jednak na losy spotkania. Irlandczycy nie przypuścili huraganowych ataków, lecz do końca – nieskutecznie – bronili się przed stratą trzeciej bramki. Kropkę nad „i” postawił Carlitos, dla którego – podobnie jak dla Kante – to pierwsze trafienie w barwach Legii, biorąc pod uwagę mecze o stawkę…

Legia Warszawa – Cork City 3:0 (1:0)
1:0 – Kante, 27 min (asysta Cafu), 2:0 – Radović, 73 min (karny), 3:0 – Carlitos, 89 min (asysta Radović).

LEGIA: Malarz – Astiz, Remy, Wieteska (69. Antolić) -Veszović, Mączyński, Cafu, Nagy, Kucharczyk (46. Hlouszek) – Radović, Kante (64. Carlitos). Trener Dean KLAFURIĆ

CORK: Cherrie – Beattie (78. Kane), Delaney, McLoughlin, Griffin – Sheppard, Keohane, McCormack, McNamee (78. Sadlier) – Buckley – Cummins (78. O’Hanlon). Trener John CAULFIELD.

Sędziował Kai Erik Steen (Norwegia). Widzów: 12 573. Żółta kartka: Astiz.

Pierwszy mecz – 1:0. Awans: LEGIA.