Podsumowanie sezonu – Lechia Gdańsk z sumą nieodpowiedzialnych decyzji

Ekstraklasa zakończyła już rozgrywki. Pora więc podsumować sezon. Lechia Gdańsk ku zaskoczeniu wielu kibiców pożegnała się z ekstraklasą.


15 nieprzerwanych lat trwała przygoda Lechii Gdańsk w ekstraklasie. Przyszedł czas, żeby się pożegnać. Po rozgrywkach 2021/2022 mało kto spodziewał się, że gdańszczanie spadną z ekstraklasy. Jeszcze rok temu byli w piłkarskim niebie, zakończyli sezon na czwartym miejscu, grali w kwalifikacjach do Ligi Konferencji, a chwilę później znajdowali się na dnie tabeli ligowej.

Podsumowanie sezonu – Lechia Gdańsk przerwała przygodę z grą w elicie

Zarząd klubu nie wykazał się choćby odrobiną cierpliwości i już w sierpniu 2022 roku zdążył zwolnić z funkcji szkoleniowca Tomasza Kaczmarka. Trener, który kilka miesięcy wcześniej zrobił wynik ponad stan, nie dostał nawet szansy na wyjście z kryzysu. Tak właśnie rozkręciła się gdańska karuzela trenerska. W trakcie sezonu Lechię prowadziło 4 szkoleniowców, razem z tymczasowym trenerem Maciejem Kalkowskim, który stał przy linii bocznej w trzech meczach.

Łatwym byłoby stwierdzenie, że gdyby na swoim miejscu pozostał Tomasz Kaczmarek, Lechia wywalczyłaby utrzymanie. Jest to trudne do przewidzenia, ale z pewnością z tym szkoleniowcem za sterami gdański zespół mógłby zwiększyć swoje szanse. Podczas krótkiej kariery w Polsce trener Kaczmarek potwierdził, że ma odpowiednie umiejętności do tego, aby zarządzać zespołem. Ponadto doskonale znał grupę ludzi, grających w Lechii. Mimo wszystko nie można mieć 100% pewności, że z Tomaszem Kaczmarkiem Lechia by się utrzymała.

Chyba tylko szkoleniowiec „cudotwórca” byłby gwarantem wyprowadzenia Lechii ze strefy spadkowej. Bo to nie trenerzy byli głównymi odpowiedzialnymi za to, że zespół z Pomorza spadł z ligi. Odpowiedzialności nie można tym samym zrzucać na Davida Badię. Hiszpański trener był głównie wyśmiewany w polskim środowisku piłkarskim. Podczas swojej kariery niewiele osiągnął, w poprzednich klubach notował słabe wyniki, a i tak Lechia zdecydowała się go zatrudnić. To on miał na ostatniej prostej uleczyć zespół i doprowadzić do utrzymania. To, że się nie udało, nie jest jego winą, tylko ludzi, którzy postanowili podpisać z nim kontrakt.


Czytaj więcej o ekstraklasie


Lechia, prędzej czy później, spaść musiała. Po wyjątkowo dobrym sezonie, po awansie do eliminacji do europejskich pucharów, klub postanowił praktycznie w ogóle nie wzmacniać zespołu. Latem do drużyny dołączyli Joeri de Kamps, Joel Abu Hanna i Dominik Piła. Pierwsza dwójka nie wniosła nic dobrego do gry zespołu, a Piła, pierwszoligowa rewelacja, nawet nie dostał odpowiedniej ilości szans, żeby pokazać, co potrafi. Zimą, gdy widmo spadku ciążyło już nad głowami piłkarzy z Gdańska, dokonano trzech transferów – Jakuba Bartkowskiego, Kevina Friesenbichlera i Louisa Poznańskiego. Tylko ten pierwszy rzeczywiście wniósł coś pozytywnego do gry zespołu. Natomiast Poznański nie zagrał choćby minuty i trudno jest znaleźć fana Lechii, który byłby w stanie rozpoznać go na ulicy.

Tak skromne ruchy Lechii na rynku to nie jest coś nowego. To trend w klubie z Gdańska, który utrzymywał się przez kilka ostatnich okienek transferowych. To właśnie dlatego biało-zieloni musieli w końcu pożegnać się z ekstraklasą. Najbardziej przykre jest to, że po 15-letnim pobycie w elicie trudno jest znaleźć w składzie Lechii kogoś, kto rzeczywiście gwarantowałby szybki sukces na drugim poziomie rozgrywkowym. Ci, którzy wnieśli coś pozytywnego (Łukasz Zwoliński i Duszan Kuciak), już rozstali się z klubem. Podobna sytuacja jest z wciąż perspektywicznym Jakubem Kałuzińskim. Dlatego można się zastanawiać, kto ma pomóc Lechii w szybkim powrocie na szczyt i czy w ogóle taki powrót jest możliwy?


Na plus…

Zasłużył na transfer

Pośród ogólnej przeciętności zespołu z Gdańska wyróżniał się jeden zawodnik, Łukasz Zwoliński. Jego dorobek bramkowy nie może robić oszałamiającego wrażenia, bo zdobył 9 bramek. Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że w innym otoczeniu Zwoliński mógłby zdobyć więcej goli. Z takiego samego założenia najwidoczniej wyszli ludzie zarządzający transferami mistrza Polski. Po zakończeniu sezonu 30-latek błyskawicznie został ogłoszony jako nowy nabytek Rakowa Częstochowa.


Na minus…

W oczekiwaniu na zmianę

W Lechii przez cały sezon dwukrotnie oczekiwano na „efekt nowej miotły”. Najpierw zwolniony został Tomasz Kaczmarek, który kilka miesięcy wcześniej zrobił w Gdańsku wynik ponad stan. Najpierw zatrudniono Marcina Kaczmarka, a chwilę później Davida Badię. W obu przypadkach wspomniany „efekt” nie zadziałał i Lechia grała dokładnie tak samo słabo, jak za czasów trenera poprzednika. Być może po spadku ktoś ważny zrozumie, że za niską formę zespołu nie może odpowiadać jedynie szkoleniowiec.


Zobacz pozostałe podsumowania sezonu


STRZELCY (28):

  • 9 – Zwoliński,
  • 7 – Paixao,
  • 4 – Gajos,
  • 2 – Kubicki, Nalepa,
  • 1 – Bartkowski, Durmus, Malocza;
  • samobójcza – Janasik (Śląsk).

Na zdjęciu: W minionym sezonie piłkarze Lechii rzadko przeżywali momenty radości.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.