PŚ w Niżnym Tagile. Lider najlepszy w kwalifikacjach

Zaledwie 50 zawodników stanęło na starcie kwalifikacji do sobotniego konkursu w Niżnym Tagile. To oznaczało, że wszyscy skoczkowie, który znaleźli się na liście startowej, mieli już zapewniony udział w zawodach Pucharu Świata.


W gronie tym znalazło się sześciu Polaków, czyli Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł, Tomasz Pilch, Stefan Hula, Maciej Kot i Jakub Wolny. Już podczas dwóch poprzedzających kwalifikacje dwóch kolejek treningowych najlepiej spośród naszych prezentowali się Zniszczoł i Wąsek. W pewnej mierze potwierdziło się to już w punktowanej serii.

Pierwszy z wymienionych okazał się najlepszym z Polaków. Skoczył 125 metrów i bardzo długo plasował się w ścisłej czołówce zawodów, a ostatecznie zajął wysokie, 8. miejsce. Jeżeli dziś, po dwóch skokach, udałoby mu się powtórzyć taką lokatę, to zająłbym najlepsze miejsce w historii swoich startów w Pucharze Świata.

O metr bliżej od Zniszczoła skoczył Wolny, który został sklasyfikowany na 16. pozycji , a 121,5 metra osiągnął Wąsek, który jednak skakał w dobrych warunkach i dlatego skończył dopiero na 27. pozycji. Nieźle spisał się ponadto Kot (119 metrów, 24. lokata), słabiej Pilch (116,5 metra, 37. miejsce, a zdecydowanie najgorszym z naszych był Hula. Doświadczony, 34-letni zawodnik, uzyskał zaledwie 105 metrów i gorsi od niego byli tylko trzej Rosjanie, występujący w roli gospodarzy. Sklasyfikowano 48 skoczków, bo dwóch nie przeszło kontroli sprzętu i zostali zdyskwalifikowani.

Na drugim biegunie znalazł się Markus Eisenbichler. Lider Pucharu Świata skoczył 135 metrów i o 3,5 metra pokonał Halvora Egnera Graneruda. Kolejni zawodnicy, czyli Daniel Huber, Yukiya Sato i Mariusz Lindvik, z czołową dwójką przegrali już zdecydowanie i wszystko wskazuje na to, że weekend w Niżnym Tagile stanie pod znakiem zaciętej i pasjonującej rywalizacji pomiędzy Niemcem i Norwegiem.

Ważne jest to, że odbędzie się ona na świetnie przygotowanej skoczni i w dobrych warunkach. Tak było wczoraj i nic nie wskazuje na to, że to się zmieni.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus