W Kuusamo wiatr wygrał ze skoczkami

Aleksandra Pieprzyca

Sporo przed rozpoczęciem sezonu mówiło się o organizacji Pucharu Świata w Wiśle. Wysokie jak na listopad temperatury przeszkadzały organizatorom w przygotowaniu skoczni. Ale i w mroźnej Finlandii pojawił się podobny problem.

Wszystko z zimą nie jest tak

Mimo, że Ruka (nieopodal Kuusamo) kojarzona jest z prawdziwą zimą, tam również wysokie temperatury i brak naturalnych opadów śniegu postawiły niedawno zawody pod znakiem zapytania. A w ten weekend oprócz skoczków, rywalizować będą tam biegacze i kombinatorzy norwescy. Kiedy temperatura spadła, organizatorzy kilka dni temu mogli ruszyć z produkcją śniegu z armatek, więc zawody nie są zagrożone. Jakby tego było mało, w Kuusamo skoczkowie często zmagają się z trudnymi warunkami wietrznymi. Niejednokrotnie zdarzało się, że zawody były odwoływane albo przeprowadzano tylko jedną serię. Tak było i dzisiaj. Z powodu zbyt silnego wiatru postanowiono o przełożeniu zaplanowanego treningu oraz kwalifikacji. O awans do sobotniego konkursu skoczkowie powalczą więc w sobotę. Na godzinę 8.00 zaplanowano przeprowadzenie treningu, a po nim odbędą się kwalifikacje.

Czekają na podium

Polskich skoczków z Ruką łączą dość trudne relacje. Skocznia Rukatunturi nie jest bowiem dla nich zbyt szczęśliwym miejscem. Żaden z nich nie stanął tam na najwyższym stopniu podium. Ostatni najlepszy rezultat, jaki osiągnął tam polski skoczek to dwa drugie miejsca Adama Małysza sprzed … piętnastu lat. Przed rokiem, w rywalizacji na fińskim obiekcie zwyciężył Jernej Damjan, a drużynowo najlepsi byli Norwegowie. Kontroli kombinezonu nie przeszedł wówczas pomyślnie Piotr Żyła, za co został zdyskwalifikowany, a drużyna Stefana Horngachera, choć awansowała do drugiej serii zawodów, została ostatecznie sklasyfikowana na szóstym miejscu. Najlepszym z Polaków w konkursie indywidualnym był ósmy Dawid Kubacki. Najbliższa szansa na rewanż i pokonanie słabej passy już w sobotnie popołudnie.

Inauguracja na plus

Do Finlandii Stefan Horngacher zabrał ze sobą Kamila Stocha, Piotra Żyłę, Dawida Kubackiego, Macieja Kota, Stefana Hulę i Jakuba Wolnego. Tydzień temu, na inaugurację w Wiśle podopieczni austriackiego trenera zdołali zakwalifikować się do konkursu w komplecie. Ostatecznie trzech reprezentantów Polski (czwarty Kamil Stoch, któremu do podium zabrakło zaledwie 0,3 punktu, szósty Piotr Żyła i ósmy Dawid Kubacki) uplasowało się w pierwszej „dziesiątce” zawodów. Tylko Stefanowi Huli nie udało się awansować do drugiej serii zawodów. Ale w ubiegły weekend to konkurs drużynowy wprowadził w euforię kibiców zgromadzonych pod skocznią – Polacy triumfowali przed Niemcami i Austrią. Do Finlandii pojechali jako liderzy klasyfikacji generalnej Pucharu Narodów.

Czas wielkich powrotów

W Finlandii na skocznię, po blisko dwuletniej nieobecności wraca Severin Freund. Niemieckiego skoczka z rywalizacji wykluczyła kontuzja – zerwanie więzadeł w kolanie. Pierwszy raz nabawił się jej w trakcie sezonu 2016/17, drugi raz zaś poprzedniego lata, podczas treningu. Urazy i rehabilitacja wykluczyły go z rywalizacji o medale igrzysk w Pjongczangu. Teraz mistrz świata z 2015 roku i zdobywca Kryształowej Kuli w sezonie 2014/15 znów ma szansę powalczyć o kolejne trofea. Skoczek znalazł się w składzie, który trener niemieckiej kadry, Werner Schuster zabrał ze sobą do Finlandii. Oprócz dawno niewidzianego Freunda, do Pucharu Świata powraca też objawienie słoweńskiej reprezentacji z sezonu 2016/17 – Domen Prevc. Przebojem wdarł się wówczas na salony światowych skoczni, jednak w poprzednim sezonie radził sobie gorzej. Teraz otrzymał kolejną szansę startu wśród światowej czołówki skoczków.
Sobotni konkurs indywidualny zaplanowany jest na godzinę 16.30. O ile wiatr znów nie storpeduje planów.