Raków Częstochowa. Koncentracja do końca

Raków w niedzielę będzie walczył o utrzymanie pozycji lidera.


Dla częstochowian to druga taka sytuacja w obecnych rozgrywkach. Kilka tygodni temu podopieczni Marka Papszuna po zwycięstwie nad Stalą Mielec zasiedli w fotelu lidera. Problem w tym, że kilka dni później po remisie z Legią z niego spadli. Teraz częstochowian czeka łatwiejszy przeciwnik, z którym jednak w poprzedniej rundzie mieli niemałe trudności.

Raz w sezonie

Raków przyzwyczaił kibiców do bramek. Praktycznie w każdym spotkaniu albo częstochowianie trafiają do siatki, lub też ich rywale. Zazwyczaj podopieczni trenera Papszuna zdobywają choćby jednego gola. W tym sezonie w lidze tylko dwa razy częstochowianie schodzili z murawy z bezbramkowym wynikiem.

„Zerowa” seria przypadła na przełom października i listopada. Wówczas Raków 0:0 zremisował z Pogonią, a kilka dni wcześniej… w Łęcznej z Górnikiem. Mecz mógł się ułożyć zupełnie inaczej, jednak w doliczonym czasie gry pierwszej połowy rzut karny przestrzelił Fran Tudor. Od tamtego meczu minęło jednak pół roku i w Łęcznej wiele się zmieniło. Górnik pod wodzą Kamila Kieresia w grudniu i lutym punktował solidnie i wydawało się, że utrzymanie łęcznian w lidze to kwestia czasu. W marcu sytuacja się pogorszyła. Górnik z 8 spotkań przegrał aż siedem. Wyniki spowodowały, że trener Kiereś zrezygnował, nie widząc nadziei na poprawę sytuacji. Jego obowiązki przejął dotychczasowy asystent Jana Urbana w Górniku Zabrze, Marcin Prasoł. Nowy szkoleniowiec na razie nie odmienił znacząco gry łęcznian. Górnik przegrał dwa spotkania, tracąc w nich cztery gole. Wygrał tylko z Radomiakiem, który w ostatnich miesiącach prezentuje się w ekstraklasie zdecydowanie gorzej.

Kłopotów nie przybyło

Ostatnie występy Górnika wskazują więc, że Raków powinien poradzić sobie z nim bez większych kłopotów. Częstochowianie są w tej rundzie praktycznie niezawodni. Podopieczni trenera Papszuna nie przegrali meczu o stawkę od 15 grudnia ubiegłego roku. Jest to więc dobry prognostyk na końcówkę rudny. Trudno wyobrazić sobie, by Raków miał przegrać którykolwiek ze zbliżających się spotkań w lidze.

Po rywalizacji z Górnikiem częstochowian czeka ponad tydzień przerwy przed finałem Pucharu Polski z Lechem. Po nim zagrają u siebie z Cracovią. To może być jedyna niewiadoma, gdyż zespół z Krakowa nie raz potrafił postawić się Rakowowi. W tym sezonie, w debiucie Jacka Zielińskiego, wygrał. Następnie Raków uda się do Lubina na mecz z Zagłębiem, by na koniec u siebie zmierzyć się z Lechią. We wszystkich spotkaniach faworytem będą częstochowianie, nawet mimo problemów, z jakimi muszą się mierzyć.

Lider będzie gotowy

Od meczu z Pogonią stan zdrowotny kadry Rakowa się nie zmienił. Nadal problemy ze zdrowiem mają Andrzej Niewulis i Zoran Arsenić. Najprawdopodobniej nie wybiegną na murawę w niedzielę, nawet jeżeli będą zdolni do gry. Wszystko podyktowane będzie finałem Pucharu Polski. Ten mecz będzie dla częstochowian najważniejszy, stąd sztab nie będzie chciał ryzykować zdrowia zawodników.

Pozytywną informacją jest stan zdrowia Ivana Lopeza. Bohater spotkania w Szczecinie w końcówce został zmieniony przez Jakuba Araka. Było to podyktowane kwestiami zdrowotnymi. Po jednym ze starć Hiszpan miał problemy z nogą, co uniemożliwiało mu dalszą grę. Informacje napływające z Częstochowy są pozytywne. Uraz nie jest poważny i lider strzelców ekstraklasy powinien zameldować się na murawie w niedzielnym spotkaniu.


Na zdjęciu: Ivan Lopez nie dokończył spotkania z Pogonią. Uraz Hiszpana okazał się jednak niegroźny.
Fot. Szymon Górski/Pressfocus