Reprezentacja U-21. Internetowa przepychanka…

 

28 września, w ligowym meczu West Hamu, poważnej kontuzji doznał Łukasz Fabiański, który był powołany przez Jerzego Brzęczka na mecze eliminacji Euro 2020 z Łotwą i Macedonią Północną.

Dwa dni później selekcjoner naszego zespołu, w miejsce 34-letniego golkipera, powołał 20-letniego Radosława Majeckiego. Decyzja ta była zaskakująca, biorąc pod uwagę fakt, że regularnie w zagranicznych ligach bronią tacy zawodnicy, jak Bartosz Białkowski w Millwall, Rafał Gikiewicz w Unionie Berlin czy Bartłomiej Drągowski we Fiorentinie. A nawet Kamil Grabara w Huddersfield.

To właśnie ten bramkarz na powołanie rówieśnika zareagował na Twitterze. Nie słownie, ale obrazkowo, publikując płaczące ze śmiechu emotikony.

Nie będzie z nim nudno

Na ripostę Majeckiego trzeba było trochę poczekać. W rozmowie z klubowymi mediami Legii golkiper stołecznego klubu powiedział. – Dobrze, że ma poczucie humoru. Jedni się śmieją, inni jeżdżą na pierwszą reprezentację – zauważył zawodnik, który z drużyną Jerzego Brzęczka spędził tydzień.

Tym razem reakcja była błyskawiczna. Grabara, w swoim stylu, odpisał na Twitterze. – Oho szefostwo jest grane – nawiązując tym samym do sytuacji z zeszłego roku, kiedy to wdał się w internetową sprzeczkę z Tomaszem Hajto. Do którego napisał, aby nie grał szefa, gdy były reprezentant Polski zwrócił uwagę naszemu młodemu bramkarzowi, że nie jest z nim „na ty”. Później sytuacja została wyjaśniona, było trochę śmiechu i na tym się skończyło. Teraz pewnie będzie podobnie, ale wniosek jest prosty. Z Kamilem Grabarą, jeżeli jego kariera potoczy się we właściwy sposób, a tego wszyscy sobie życzymy, na pewno nie będzie nudno.

Trudno powiedzieć, czy wyśmianie powołania dla Majeckiego zostało spowodowane zazdrością Grabary. Jesteśmy dalecy od takiego stwierdzenia, a jednocześnie można pójść o zakład, że Jerzy Brzęczek konsultował z Czesławem Michniewiczem całą operację. Wyjęcie ogranego w młodzieżówce Grabary, przed trudnymi meczami z Rosją i Serbią, byłoby rozwiązaniem nielogicznym.

I tak golkiper Huddersfield oba mecze eliminacji przesiedziałby na ławce, bo w pełni sił i w wysokiej formie jest Wojciech Szczęsny. Którego pierwszym zmiennikiem był Łukasz Skorupski. Majecki pojechał zatem na pierwszą reprezentację nie dlatego, że jest lepszy od Grabary. Ale dlatego, że trener Brzęczek potrzebował trzeciego bramkarza.

Szorstka przyjaźń

Przed wrześniową inauguracją eliminacji młodzieżowych mistrzostw Europy do lat 21 sytuacja wśród golkiperów kadry Czesława Michniewicza wyglądała następująco. Selekcjoner powołał trójkę zawodników na tę pozycję: Kamila Grabarę, Radosława Majeckiego i Marcina Bułkę. Jednocześnie informując, że pierwszym bramkarzem zespołu, a jednocześnie kapitanem drużyny, został Grabara.

Decyzja ta była ze wszech miar zrozumiała. Wszakże bramkarz Huddersfield jest jednym z nielicznych, który pozostał w naszej młodzieżówce po mistrzostwach Europy. Warto przypomnieć, że podczas turnieju we Włoszech wystąpił we wszystkich trzech meczach „biało-czerwonych” i – bez wątpienia – był jedną z jaśniejszych postaci naszego zespołu.

Majecki, kilka tygodni wcześniej, bronił bramki reprezentacji Polski na mistrzostwach świata 20-latków, które rozgrywane były w naszym kraju i również był wyróżniającym się zawodnikiem w drużynie prowadzonej przez Jacka Magierę. Wszyscy doszliśmy wówczas do wniosku, że o bramkarzy – w kontekście dorosłej reprezentacji – martwić się nie musimy na dobrych kilkanaście lat.

Czy czas po tym, jak minie epoka Fabiańskiego i Szczęsnego będzie należał do Grabary i Majeckiego? Wiele na to wskazuje. I wiele wskazuje na to, przynajmniej w najbliższym czasie, że zanosi się na szorstką rywalizację. A być może i szorstką przyjaźń.

 

Na zdjęciu: Co tu dużo mówić. Kamil Grabara ma wielki bramkarski talent. A także inklinacje do tego, aby zostać mistrzem ciętej riposty.