Przygłup, pechowiec czy nieudacznik? Romain Grosjean coraz bliżej „wypadnięcia” z F1

Romain Grosjean do elity wyścigowej dostał się w 2009 roku i startował w zespole Renault. Jednak po sezonie zrezygnowali z jego usług, a zainteresowali się nim na nowo w roku 2012, gdy nazywali się już Lotus-Renault. Od tamtej pory praktycznie bez przerwy jeździ w F1, a od kilku lat pokazuje, że blokuje miejsce dla młodszych, lepszych i zdolniejszych kierowców.

Można się dziwić, jak Guenther Steiner, szef zespołu Haas, w którym teraz Romain Grosjean jeździ, jest w stanie z nim wytrzymywać tak długo. Ich drogi zeszły się w sezonie 2016, gdy amerykański zespół debiutował w F1. Od tego momentu Francuz zaczął marnieć i popełniać kardynalne, podstawowe błędy. Największa wpadka w pierwszym sezonie współpracy miała miejsce w Brazylii, gdy Francuz rozbił się na okrążeniu formującym. Oczywiście, trzeba wziąć pod uwagę, że padał deszcz, ale to nie powód, żeby usprawiedliwiać wypadek, który zdarzył się przy bardzo niewielkiej prędkości bolidu.

Zresztą to nie jedyny raz, gdy Romain Grosjean nie potrafił poradzić sobie w trudnych warunkach atmosferycznych. W 2017 roku na torze Monza doszło do zdarzenia, gdzie zupełnie nieatakowany stracił kontrolę nad pojazdem, jadąc na prostej podczas Q1. Oczywiście obwiniał wszystkich, tylko nie siebie. – Rozpoczęcie kwalifikacji było głupim pomysłem – mówił po kolizji z bandą.

Romain Grosjean dość często nie dostrzega swojej winy. W tym samym sezonie w Rosji doszło do wypadku z udziałem jego i Jolyona Palmera. Francuz uderzył prawym przednim kołem w bolid Renault, który koniec końców obrócił się i uderzył w bolid Haasa, dyskwalifikując obu kierowców. – On we mnie skręcił! – krzyczał Grosjean.

Tutaj rzeczywiście sprawa nie była oczywista, bo dotyczyła dwóch osób. Jednak już rok później w Azerbejdżanie, bolid Haasa miał zderzyć się z maszyną Marcusa Ericssona. Sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Doszło do stłuczki, przez którą na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa. Oczywiście w tym czasie nie można atakować rywali, a prędkość samochodów jest o wiele niższa. Właśnie wtedy Romain Grosjean, bez kontaktu z kimkolwiek, stracił panowanie nad bolidem i uderzył w bandę, głupio pytając „Co się stało?”. – Ericsson w nas uderzył – usłyszał w słuchawkach ironiczny komentarz.

To była jedna z najsłynniejszych wpadek kierowcy, choć miał wiele innych, głupich zachowań. Na przykład w Belgii w 2012 roku, gdy spowodował wypadek 4 kierowców, na pierwszym okrążeniu. Dostał wtedy karę banicji wyścigowej za niebezpieczną jazdę, jako pierwszy kierowca od 1994 roku. – Przygłup pierwszego okrążenia – mówił o nim Mark Webber.

To prawda. Francuz kilkakrotnie kończył swój wyścig na pierwszym okrążeniu. W ten sposób wykluczył się również z GP Hiszpanii w poprzednim sezonie, gdy wyjechał poza tor i wpadł w poślizg, robiąc ogromne spustoszenie na torze. Przez dym, jaki wydostawał się spod jego kół doszło do zamieszania, przez co kilku kierowców nie mogło spokojnie dokończyć wyścigu.

W 2017 roku był zamieszany jeszcze w 2 wypadki (oprócz tego z Rosji), w których eliminował swoich rywali właśnie na pierwszym okrążeniu. Najpierw w Kanadzie, gdy uderzył w Carlosa Sainza, a ten wleciał z pełnym impetem w Felipe Massę, a później w Brazylii, gdy wyeliminował z wyścigu Estebana Ocona.

Można podać jeszcze inne przykłady z kariery Grosjeana, gdy pokazywał, że jest najsłabszym kierowcą w stawce. Na ponad 150 startów, nie dojechał do mety w 45 przypadkach. Jednak to co wydarzyło się w Wielkiej Brytanii w poprzedni weekend, powinno zadecydować o tym, że Francuz zwolni miejsce w bolidzie.

W pierwszym treningu, podczas wyjeżdżania z alei serwisowej, znowu stracił panowanie nad bolidem i uderzył w bandę, uszkadzając przednie skrzydło. Nawet nie zdążył wyjechać na tor! Ale to nie wszystko. Gdy już wydawało się, że Romain Grosjean niczym kibiców nie zaskoczy… doszło do kontaktu z jego partnerem z drużyny, Kevinem Magnussenem podczas wyścigu. Obaj musieli pożegnać się z torem Silverstone, przed ukończeniem 10. okrążenia. Kolejny fatalny weekend dla Haasa.

Nieuchronnie zbliża się połowa sezonu i po GP Węgier na początku sierpnia, Formuła 1 przystopuje na miesiąc. Guenther Steiner będzie miał dużo czasu na przemyślenia, co zrobić z Grosjeanem. Być może na torze w Spa-Francorchamps Francuza nie będzie już w stawce rywalizujących kierowców… Bowiem już teraz mówi się o potencjalnych transferach, które pomogłyby uwolnić się ekipie Haasa od słabego kierowcy.

 

Zobacz jeszcze: Kilka zdań na 25 lat po śmierci Ayrtona Senny

Jeździł „jak opętany”

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ