ROW 1964 Rybnik. Walka trudna, ale nie beznadziejna

Walczący o utrzymanie w III lidze ROW 1964 Rybnik w środę zagra w Kluczborku.


Porażka w sobotnim meczu z Wartą Gorzów Wielkopolski skomplikowała sytuację ROW-u 1964 Rybnik. W tej chwili podopieczni trenera Rolanda Buchały w tabeli znajdują się „pod kreską”, ale walka o utrzymanie w III lidze jeszcze nie jest skończona.

Po ostatniej porażce w głosie przedstawicieli klubu z Rybnika słychać było rozgoryczenie i żal. – Chłopcy, bez dwóch zdań, dali z siebie wszystko – powiedział trener ROW-u, Roland Buchała. – Raz poszliśmy do wysokiego pressingu, chociaż wiedzieliśmy, że piłka będzie zagrana do napastników Warty. Wygrana główka przez Hirsza i… rywale polecieli na naszą bramkę. Wiedzieliśmy, że tak może być, dlatego w ogóle nie „wychylaliśmy się”. Raz to jednak zrobiliśmy i zostaliśmy ukarani. Szkoda, bo nasz bramkarz Daniel Jona zagrał rewelacyjny mecz. Piotrek Pacholski to samo.

W każdym meczu chłopcy dają z siebie maksa, walczą, są pełni wiary w utrzymanie. Mamy mieszankę dzieciaków z piłkarzami doświadczonymi. W podstawowym składzie grają zawodnicy z roczników 2003, 2004, 2005, którzy mają ledwo kilkanaście meczów rozegranych w zespołach juniorów, a muszą ciągnąć ten zespół, żeby go utrzymać w III lidze. To jest naprawdę trudne, dlatego szacun dla chłopaków, za to co robią i jakie mają podejście.

– Mecz pucharowy z Pniówkiem Pawłowice rozegrany w środę wlał w nasze serca trochę nadziei – dodał doświadczony stoper, Piotr Pacholski. – Myśleliśmy, że to ustawienie przyniesie nam punkty w meczu z Wartą Gorzów. Wiem, że z Pniówkiem nasza gra nie zachwycała, ale wynik końcowy był 1:1, czyli bardzo pozytywny dla nas. Myśleliśmy, że w sobotę go powtórzymy w spotkaniu ligowym. Niestety, po raz kolejny bardziej doświadczony zespół nas ukarał. Ta porażka boli tym bardziej, że bramkę straciliśmy w 85 minucie gry.

Powiedzmy też sobie szczerze, ze nie mieliśmy zbyt wielu sytuacji do strzelenia gola, bazowaliśmy na stałych fragmentach, kontrataku. Nie za bardzo to funkcjonowało i stąd taki wynik. Mamy świadomość tego, że punkty uciekają, naprawdę jesteśmy bardzo zmotywowani, niektórzy wręcz „przemotywowani” i tak to wygląda. Widać było, że niektórzy – mówiąc kolokwialnie – są pod prądem. Musimy wziąć się w garść i powiedzieć sobie w szatni kilka ostrzejszych słów.

Używając terminologii piłkarskiej, sytuacja ROW-u jest podbramkowa, trudna, ale nie beznadziejna (jeszcze). W tej chwili rybniczanie do wyprzedzającego ich w tabeli Piasta Żmigród tracą tylko punkt, ale ich rywale rozegrali o jeden mecz więcej. Strata do zajmujących 14. miejsce w tabeli rezerw Miedzi Legnica wynosi już 6 „oczek”, więc zniwelować taką stratę będzie cholernie trudno.

Wiele wskazuje na to, że decydujący może być bezpośredni pojedynek ROW-u z Piastem, zaplanowany na najbliższą sobotę (29 maja) w Rybniku. Oprócz tego spotkania zespół trenera Buchały zmierzy się na wyjazdach z MKS-em Kluczbork, Ślęzą Wrocław i Polonią Bytom, natomiast na własnym boisku będzie podejmował – oprócz wspomnianego wcześniej zespołu ze Żmigrodu – rezerwy Zagłębia Lubin i Lechię Zielona Góra.


Na zdjęciu: Obrońca ROW-u 1964 Rybnik Piotr Pacholski (z prawej) doskonale zdaje sobie sprawę, że sytuacja jego drużyny w ligowej tabeli jest coraz trudniejsza.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus