Rusza liga, której świat nam zazdrości!

Użyj strzałek ← → do nawigacji

Ponad trzy razy tyle co Leszno w II-ligowe rezerwy, we Wrocławiu zainwestowano w jednego rezerwowego. Rekordową kwotę 350 tysięcy złotych odstępnego zażyczył sobie bowiem prezes Krzysztof Mrozek za mającego ważny kontrakt z ROW-em Rybnik Maxa Fricke. W Betard Sparcie tak wstydzą się swej rozrzutności, że działacze wysłali nawet do mediów oficjalne pismo, nakazujące podkreślanie w publikacjach faktu, że część tej kwoty wyłożył sam zawodnik. Tak naprawdę jednak nie ma się czego wstydzić.

Jest młody as

Australijczyk może się okazać tym elementem, który może sprawić, że wrocławianie odbiorą tytuł Fogo Unii. Zgodnie z nowymi regulacjami w 2018 roku do składów wracają bowiem rezerwowi. Będą nimi mogli być żużlowcy do 23. roku życia, z prawem do zastąpienia dowolnego zawodnika z podstawowego składu, w każdej fazie meczu. Trener Rafał Dobrucki już zapowiedział, że mistrz świata juniorów z 2016 roku będzie ustawiany właśnie w tej roli. Na dodatek szkoleniowiec ma jeszcze do dyspozycji drugiego asa, którego będzie mógł wyciągać „z rękawa” w dowolnym fragmencie zawodów – aktualnego młodzieżowego mistrza świata – Maksyma Drabika. – Obawiam się tylko czy te zmiany nie zepsują nieco atmosfery – stwierdził trzykrotny drużynowy mistrz Polski, były zawodnik Sparty, Wojciech Załuski. – O warianty taktyczne trzeba pytać trenera. Nie po to pracuję tak mocno na treningach, wkładam 100% w przygotowanie, by potem odpuszczać – już zapowiedział Drabik.

Inni też chcą sukcesu

Trzecim faworytem do mistrzostwa zdaje się być Toruń, chociaż wyniki meczów sparingowych i kłopoty osobiste Chrisa Holdera, każą nieco zweryfikować te prognozy. Mistrza świata z 2012 roku odsunięto już od składu Poole Pirates, a i w Toruniu też taki wariant muszą brać pod uwagę. Australijczyk nie może obecnie opuszczać Wielkiej Brytanii, gdyż nie ma wizy, a cała jego uwaga skupiona jest nie na sporcie, a na sądowej walce o prawo do opieki nad dzieckiem.

Na razie menadżer Jacek Frątczak w ogóle nie dopuszcza do siebie myśli, że miałby nie mieć starszego Holdera w zespole. Najbogatsza polska drużyna w listopadowym okienku transferowym zaszalała i gdyby jeszcze przed sezonem straciła jednego ze swych liderów, jej działacze mieliby sporego kaca. Za propozycję kontraktu na prawie 2 miliony złotych aktualny mistrz świata – Jason Doyle, zapomniał nawet o słowach z 2015 roku, że do Torunia nigdy już nie wróci. O deklarowanej dozgonnej miłości do Częstochowy i swoim „sercu Lwa” przestał pamiętać także Rune Holta. Do tego lukratywna umowa, znacznie lepsza niż w Gorzowie, nie musiała też długo czekać na Nielsa-Kristiana Iversena. Jest też Frątczak – jedyny opiekun zespołu, w PGE Ekstralidze, który nigdy żużlowcem nie był. To sprawia, iż jest w środowisku osobą wzbudzającą kontrowersje. Tym, którzy uważają go za przemądrzałego teoretyka już zapowiedział, że ma z nimi w tym roku parę rachunków do wyrównania.

Wariant oszczędnościowy

W Gorzowie postawiono w tym roku na wariant nieco oszczędnościowy (o milion mniej na wynagrodzenia dla zawodników), co nie znaczy, że Bartosz Zmarzlik – od dwóch sezonów najskuteczniejszy żużlowiec PGE Ekstraligi – nie poprowadzi swoich kolegów do medalu. Stali na pewno nie zabraknie wsparcia kibiców i sponsorów. Swój potencjał pokazali już w zimie, gdy podczas specjalnego Balu Charytatywnego zebrali dla byłego kapitana – Tomasza Golloba niesamowitą kwotę 624 tysięcy złotych! Klub ponadto drugi rok z rzędu sprzedał najwięcej karnetów na ligę (ponad 3,5 tysiąca).

Rekordowych frekwencji na trybunach można się spodziewać również w Częstochowie. W medal wierzą zarówno kibice, jak i miejscy urzędnicy. Miasto na promocję poprzez żużel wyłożyło 3,5 miliona złotych i prezydent Krzysztof Matyjaszczyk podczas przedsezonowej prezentacji powiedział wprost: Jestem przekonany, że nie tylko napsujemy krwi ligowym potentatom, ale staniemy na podium. Chociaż oni tego jeszcze nie wiedzą, to będą najlepszą drużyną żużlową w Polsce!

Użyj strzałek ← → do nawigacji