Słońce zaświeciło dla siatkarzy Katowic

Po czterech porażkach z rzędu minorowe nastroje panowały w zespole GKS-u Katowice. W koncu jednak zaświeciło słońce dla siatkarzy, którzy odnieśli cenne zwycięstwo nad wyżej notowanym Treflem Gdańsk 3:2. Potyczka trzymała w napięciu przez 126 minuty, choć nie obyło się bez błędów z jednej i drugiej strony.


Po raz piąty w tym sezonie siatkarze GKS-u rozpoczęli mecz z Jakubem Nowosielskim, jako rozgrywającym. Jan Firlej po raz kolejny się źle poczuł i na parkiecie pojawił się przy podwójnej zmianie, ale wówczas goście już wysoko prowadzili 20:13 i I set zmierzał ku końcowi. Zespół Trefla ma w tym sezonie wysokie aspiracje i w pierwszej odsłonie je potwierdził. Posiadali moc w ataku i szybko objęli prowadzenie, które tylko systematycznie. Finisz gdańszczan w tym secie był imponujący, bowiem najpierw blokiem zdobyli punkt, a chwilę potem Mariusz Wlazły dwoma asami serwisowymi.

Katowiczanie mieli problem z ustawieniem bloku i ani razu nie potrafili zatrzymać rywali. Zanotowali zaledwie dwa wybloki. Goście w tym elemencie byli znacznie lepsi. Marcin Janusz, mający za sobą udany sezon, raz po raz kierował piłkę do środkowych, a ci nie mieli problemów ze zdobywaniem punktów. A jednak w drugiej odsłonie zobaczyliśmy inny zespół gospodarzy. Nowosielski wyraźnie pozbył się, zaś jego koledzy, nie mając nic do stracenia, atakowali z większą siłą. GKS prowadził już 16:10, ale przy stanie 18:13 nagle nastąpiły zakłócenia w grze. Przy stanie 18:17 na boisku ponownie Firlej, a chwilę potem po asie serwisowym Moritza Reicherta wyrównali. I rozgorzała walka o każdy punkt. Gospodarze zdobyli 2 „oczka” przewagi i po ataku Miłosza Zniszczoła doprowadzili do remisu w setach. Po pierwszej partii nic nie zapowiadało zmiany wydarzeń.

Gospodarze najwyraźniej pewności siebie, choć nadal nie mogli znaleźć sposobu na zatrzymanie Wlazłego oraz środkowych. Po bloku Zniszczoła i asie serwisowym Kwasowskiego GKS objął prowadzenie 13:8 i zatliła się iskierka na wygranie kolejnej odsłony. Gospodarze grali z żelazną konsekwencją, a w Trefu pojawiły się błędy i robiło się nerwowo. Boisko opuścił Wlazły i w jego miejsce pojawił się Kewin Sasak. Przy prowadzeniu 22:17 już wiedzieliśmy, że gospodarzom nie stanie się krzywda i zdobędą minimum punkt. Tak też się stało, bo najpierw Nowosielski popisał się blokiem, a chwilę później Bartłomiej Lipiński z zagrywki trafił w głowę Mordyla.

Gdy prowadzi się 2:1, to IV set wydaje się najtrudniejszy. I to znalazło potwierdzenie, bowiem goście ustawieni już pod ścianą musieli do niego przystąpić z podwójną energią. Szybko uzyskali przewagę i ją systematycznie powiększali. Prowadzili 22:13 i 24:15, ale gospodarze poprawili swój wizerunek, zdobywając 4 pkt z rzędu. O wygranej jednej lub drugiej drużyny miał zadecydować tie-break. A w nim gospodarze zaczęli od prowadzenia 4:0, ale goście szybko doprowadzili do remisu. GKS ponownie wyszedł na prowadzenie 8:6 i nie oddal go do samego końca. Katowiczanie odnieśli niezwykle cenne zwycięstwo.


GKS Katowice – Trefl Gdańsk 3:2 (15:25, 25:23, 25:19, 19:25, 15:11)

KATOWICE: Nowosielski (3), Buchowski (14), Nowakowski (5), Jarosz (18), Kwasowski (13), Zniszczoł (12), Watten (libero) oraz Musiał (3), Firlej, Stolc. Trener Grzegorz SŁABY.

GDAŃSK: Janusz (2), Lipiński (10), Mordyl (8), Wlazły (24), Reichert (13), Crer (12), Olenderek (libero) oraz Pietruczuk (1), Kozub, Sasak (4). Trener Michał WINIARSKI.

Sędziowali: Zbigniew Wolski (Gorzów Wlkp.) i Agnieszka Michlic (Bydgoszcz).

Przebieg meczu

I: 8:10, 12:15, 13:20, 15:25.

II: 10:8, 15:10, 20:18, 25:23.

III: 10:8, 15:10, 20:15, 25:19.

IV: 6:10, 9:15, 12:20, 19:25.

V: 5:4, 10:7, 15:11.

Bohater – Miłosz ZNISZCZOŁ.


Na zdjęciu: Siatkarze GKS-u odnieśli niezwykle cenne zwycięstwo i już w piątek grają w Bełchatowie.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus