Trio do rozbiórki?

Mieliśmy polskie trio w Borussii Dortmund, teraz mamy w Sampdorii, lecz jeden z tej trójki piłkarzy wkrótce może opuścić Genuę.

Pierwszy do Sampdorii trafił Karol Linetty, pół roku później do stolicy Ligurii przeniósł się Bartosz Bereszyński (na zdjęciu). Minęło kolejnych 6 miesięcy, a dołączył do nich Dawid Kownacki. W minionym sezonie najczęściej występował Bereszyński, który w 31 spotkaniach uzbierał 2483 minut. Karol Linetty niewiele mniej – 2132 minut w 29 występach. Najrzadziej grał Kownacki. 21-letni napastnik wchodził na boisko zazwyczaj jako rezerwowy. W 22 występach zaliczył 808 minut, ale wykorzystał je niemal do maksimum, strzelając 5 goli. Jeśli dorzucimy do tego występy i gole w Pucharze Włoch (3 bramki w dwóch meczach), okaże się, że Kownacki strzelał we Włoszech gola co 114 minut, a to wynik bardzo przyzwoity.

Sezon wprowadzający

– Uważam, że mam za sobą bardzo dobry sezon, choć był to dla mnie taki sezon wprowadzający. Nowa liga, nowy klub, a w moim przypadku – dopiero drugi w życiu, bo przecież wcześniej grałem tylko w Lechu. 8 goli w lidze i pucharze, a do tego 3 asysty. Jak na pierwszy sezon uważam, że to dobry dorobek, a liczę, że w kolejnych rozgrywkach uda mi się uzbierać więcej minut i więcej goli – mówi Dawid Kownacki w rozmowie ze „Sportem”.

Kownacki strzelał aż do ostatniej kolejki, ale generalnie końcówka sezonu była dla Sampdorii rozczarowująca. Klub z Genui przegrał walkę o europejskie puchary i ostatecznie zakończył sezon na 10. miejscu w tabeli Serie A. – W większości sezon był dla nas zadowalający, ale końcowa faza już nie. Tak naprawdę sami wykluczyliśmy się z walki o puchary – na koniec przyszła nieco gorsza dyspozycja i trzy ostatnie mecze przegraliśmy – mówi Bartosz Bereszyński. – Niedosyt pozostał. Mówiąc wprost – położyliśmy te mecze – dodaje Kownacki.
Przynajmniej wiedzą, co muszą poprawić. – Wygrywamy z Juventusem, a za chwilę jedziemy do Benevento i przegrana. To dobra definicja tego sezonu w naszym wykonaniu. Potrafiliśmy wygrać nie tylko z Juve, ale też z Romą, za to przegrywaliśmy z wszystkimi zespołami z dołu tabeli – przegraliśmy w tym sezonie z wszystkim spadkowiczami – z Benevento, Crotone i Hellas. W przyszłym sezonie to musi inaczej wyglądać – podkreśla Bereszyński. – Na koniec sezonu trener przedstawił nam kolejną statystykę. U siebie zdobyliśmy 39 punktów, a na wyjeździe tylko 13. To też jest do poprawy – dodaje.

Podwórko ważniejsze

Bereszyński ma wysokie notowania nie tylko u trenera Sampdorii, Marco Giampaolo, ale też u selekcjonera Adam Nawałki. Z tego tria tylko on jest pewniakiem do wyjazdu na mundial do Rosji. Wysokie notowania ma też Kownacki, najmniejsze (choć też duże) szanse na wyjazd ma Karol Linetty. – Bardzo chciałbym poczuć klimat gry na mistrzostwach świata na własnej skórze – mówi pomocnik, który do tej pory mundial zna tylko z ekranu telewizora. – W 2006, gdy Polacy po raz ostatni grali na mistrzostwach, miałem tylko 11 lat. Starałem się oglądać jak najwięcej meczów, ale różnie z tym bywało. Gdy była taka możliwość, wolałem sam wyjść na podwórko i pokopać piłkę – dodaje.

Linetty przyznaje, że w Genui będą kibicować Polakom. – Gdy wyjeżdżałem z klubu, chłopaki mówili, że będą trzymać kciuki za Polskę. Niestety, Włosi po raz pierwszy od 60 lat nie zakwalifikowali się do mistrzostw świata, więc będą trzymać kciuki za nas – mówi 23-letni pomocnik.

Karol Linetty. Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus

Wsparcie się przyda, bo grupowi rywale Polaków to nie fajtłapy. A na początek starcie z twardą i wybieganą drużyną Senegalu. – Sprawdzałem ich statystki, blisko 30 zawodników Senegalu gra w najsilniejszych europejskich ligach. Ogólnie w Europie gra 84 Senegalczyków, a to znaczy, że trener ma w czym wybierać. Znam wielu ich piłkarzy, jak Keita Balde z Monaco czy Kalidou Koulibaly z Napoli. Ale tam jest jeszcze całe mnóstwo zawodników o mniej znanych nazwiskach, ale regularnie grających w Premier League. To wielka siła tej reprezentacji – podkreśla Bereszyński.

Czas agentów

On tego lata może wygrać nie tylko z Polską, ale też na rynku transferowym. Włoskie media informują, że polski obrońca znalazł się na celowniku Napoli, Interu i Romy. – Pracowałem w trakcie sezonu, teraz czas, by do pracy zabrali się moi agenci – mówi Bereszyński. – Ale nic na siłę. Właśnie przedłużyłem kontrakt z Sampdorią, więc mam poczucie stabilizacji. Za wcześnie, by mówić o transferze i nie zaprzątam sobie tym głowy. Wymarzony kierunek? Jest takich kilka, ale wiele zależy od klubu i od przedstawionej wizji – dodaje. – Bartek faktycznie podchodzi do sprawy bardzo spokojnie. Nie będę go zatrzymywał na siłę w Sampdorii, bo każdy sam decyduje o swoich wyborach – komentuje Kownacki.

Polskie trio w Sampdorii może wkrótce się rozpaść. Ale jeśli tak ma się stać, to właśnie w ten sposób. Z powodu dobrej gry naszych rodaków i ofert z jeszcze lepszych klubów.