Warta Poznań. Najstarszy klub miasta

Konia z rzędem temu, kto rok temu wytypowałby, że w obecnym sezonie ekstraklasy będziemy oglądać derby Poznania. Warta wróciła na szczyt po 25 latach.


Część osób może nawet nie zdawać sobie sprawy, że najstarszą drużyną Poznania nie jest Lech, a właśnie „Duma Wildy”, którą krótko po jej powstaniu (w 1912 roku) zaczęto nazywać „pierwszą damą Wielkopolski”. Na oficjalne derby miasta poznańscy kibice czekają od 1995 roku, kiedy to Warta pożegnała się na długie lata z najwyższym szczeblem rozgrywkowym w Polsce.

Klub za 9,50 zł

Jak to już w przypadku wielu klubów bywa, ostatnie lata przyniosły Warcie wiele różnych perturbacji. Związane one były z tzw. erą Pyżalskich, gdy klub przejęło małżeństwo: była modelka Izabella Łukomska-Pyżalska, która została prezesem, oraz jej mąż Jakub, który zasłynął ze skrajnie wulgarnych okrzyków kierowanych do piłkarzy Garbarni Kraków w trakcie barażu o II ligę w 2016 roku.

Trzeba jednak przyznać, że gdyby w 2010 roku kontrowersyjne małżeństwo nie wkroczyły do gabinetów „Zielonych”, mogłoby ich już nie być na mapie piłkarskiej Polski, a już na pewno nie byłoby ich w ekstraklasie. Pyżalscy spłacili zadłużenia wobec piłkarzy, wyremontowali szatnie i obiecywali świetlaną przyszłość, z tym że wkrótce Warta spadła aż do III ligi i ponownie pojawiły się kłopoty finansowe.

Klub jednak trwał, ale przed sezonem 2018/19 znów dopadły go problemy z pieniędzmi. Piłkarze strajkowali, sytuacja była niewesoła, a Izabella Łukomska-Pyżalska – zapewne ku uciesze wielu – zrezygnowała z prowadzenia „Dumy Wildy”, sprzedając wszystkie akcje biznesmenowi Bartłomiejowi Farjaszewskiemu za… 9,50 zł.

Jedną z pierwszych decyzji nowego włodarza było… pozbycie się trójki dzieci Pyżalskich z klubowej szkółki, na co rodzina ex-właścicieli odpowiedziała demontażem kawałka trybuny na stadionie przy ul. Droga Dębińska.

Postawili na ofensywę

Poznańska drużyna rozpoczynała tamten sezon jako beniaminek I ligi, a nowy właściciel wziął się za porządkowanie bałaganu. Warcie udało się utrzymać na ekstraklasowym zapleczu, za co pochwały należały się trenerowi Petrowi Nemcowi. „Zieloni” do samego końca musieli jednak drżeć o swój pierwszoligowy byt, a klubowe szefostwo postanowiło, że zespołowi przyda się zmiana stylu gry.

Dlatego w czerwcu ubiegłego roku postanowiono sięgnąć po obecnego szkoleniowca, Piotra Tworka, który miał rozruszać nieco skostniałą ofensywę zespołu..

– Przychodząc do Warty musiałem zmienić styl drużyny. Gdybym przyszedł i robił to samo, czyli zespół wyglądałby podobnie, to zmiana trenera Nemca, który wykonał świetną pracę, byłaby bez sensu. Zarząd chciał innej gry, a mi ona odpowiada – opowiadał w TVP Sport trener Tworek.

Nikt jednak nie przypuszczał, że poznaniacy od razu staną się jedną z czołowych sił I ligi! Warta mogła nawet wywalczyć awans bezpośrednio, ale ostatecznie zrobiła to przez baraże, uprzednio zajmując trzecie miejsce w tabeli.

W pełni polscy

„Dumę Wildy” czeka niezwykle trudny sezon. – Sportowo zespół wyprzedził prace organizacyjne – mówił na antenach Polsatu Sport Robert Graf, dyrektor sportowy Warty. Niegotowy stadion to jedno, ale budżet klubu również wyraźnie odstaje od reszty stawki. Sportowo, owszem, piłkarze dali radę w I lidze, momentami ich gra naprawdę mogła imponować, lecz tylko czterech z nich ma na koncie co najmniej dwucyfrową liczbę ekstraklasowych występów: Mariusz Rybicki (61 gier), Mateusz Kupczak (113), Mateusz Szczepaniak (118) i przede wszystkim Łukasz Trałka (371). Kilku graczy zaliczyło tylko epizody na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, a większość kadry jest – w szerszej skali – mocno anonimowa.

To oczywiście wcale Warty nie skreśla, tym bardziej że w nadchodzącym sezonie tylko jeden zespół spadnie z ekstraklasy. To, za co warto poznaniaków jeszcze pochwalić, to fakt, że – przynajmniej na ten moment – ich kadra składa się tylko z piłkarzy polskich! Wszystkich ich czekają jednak szalenie trudne rozgrywki.



Na zdjęciu: Łukasz Trałka to najbardziej doświadczony piłkarz Warty.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Press Focus