Lechia Gdańsk marzy o podium

Głodna sukcesów drużyna w najbliższym sezonie będzie miała jeszcze trudniej niż w poprzednim.


Gdańszczanom w minionych rozgrywkach nie udało się znaleźć w pierwszej trójce. Nadzieja na grę w europejskich pucharach jednak nie gasła do samego końca, a konkretnie do finału Pucharu Polski, w którym musieli uznać wyższość Cracovii. Nadchodzące rozgrywki dla Lechii wydają się przejściowe, gdyż – mimo utraty kilku ważnych zawodników – nie podbijała rynku transferowego.

Przez ostatni rok w Gdańsku zauważalne były problemy w środku pola, ta formacja niezbyt dobrze funkcjonowała. Po sezonie do Piasta Gliwice odszedł Patryk Lipski, zaś Daniel Łukasik skorzystał z oferty tureckiego Ankargucu SK, a w ich miejsce przyszedł wracający z wypożyczenia do Podbeskidzia Mateusz Sopoćko. Nie jest to jednak wzmocnienie, które zagwarantuje walkę o mistrzostwo Polski, ale pokazuje, w którą stronę zmierza drużyna Piotra Stokowca.

Już pod koniec minionych rozgrywek szkoleniowiec Lechii zaczął stawiać w pomocy na młodzież. Jej przedstawiciele, Jakub Kałuziński czy Kacper Urbański, otrzymali kilkaset minut i z pewnością nie odstawali od starszych kolegów. Dla tych młodzieżowców warto będzie oglądać biało-zielonych w najbliższym sezonie.

Lechia sporo straciła również w obronie. Już zimą od składu odsunięty został Błażej Augustyn, który pozostał w Gdańsku do końca kontraktu, zaś latem Filip Mladenović, jeden z najlepszych bocznych obrońców ligi, odszedł do Legii. Mario Maloca, który w roli stopera miał zastąpić Augustyna, w niczym nie przypominał siebie sprzed wyjazdu do Niemiec, gdy również bronił barw Lechii. Już zimą było wiadomo, że od początku sezonu 2020/21 do zespołu dołączy Bartosz Kopacz z Zagłębia Lubin.

Kluczowy obrońca „Miedziowych” być może będzie lekiem na całe zło defensywy, która w zeszłych rozgrywkach straciła aż 50 goli. To aż o 15 więcej od Legii i Lecha oraz o 18 więcej od Piasta, czyli zespołów, które wyprzedziły gdańszczan w minionym sezonie. – Liczę, że będziemy grać o znaczną poprawę wyniku, a naszym celem będzie zdobycie medalu. Tego bym sobie i drużynie życzył – stwierdził Kopacz. Jeżeli marzy o wskoczeniu na podium, to rzeczywiście wiele będzie zależeć właśnie od niego.

Trener Stokowiec będzie miał jednak do dyspozycji wyborowych snajperów. Flavio Paixao, mimo zaawansowanego wieku, wciąż jest gwarantem kilkunastu goli. Oprócz niego od zeszłej zimy w Gdańsku stacjonuje Łukasz Zwoliński.

Były gracz Pogoni Szczecin wrócił do ekstraklasy po dwóch latach i zaznaczył swoją obecność 7 bramkami w 13 meczach, a tylko siedmiokrotnie wychodził na boisko w podstawowym składzie. Asystami będą zajmować się wartościowi skrzydłowi, więc o formę strzelecką gdańszczan nie należy się martwić.

Kamień z serca spadł kibicom z Grodu Neptuna, gdy Legia ogłosiła transfer Artura Boruca. W pewnym momencie pojawiły się bowiem pogłoski, że do stolicy wróci Duszan Kuciak, który załata dziurę po odchodzącym do Monaco Radosławie Majeckim. Na razie jednak Słowak nigdzie się nie wybiera i po zdobyciu nagrody bramkarza sezonu nadal będzie piłkarzem nadmorskiego klubu.


Czytaj jeszcze: Posucha w Grodzie Neptuna

Tytuł ten otrzymał mimo utraty wielu bramek, ale i tak wielokrotnie wyciągał swą drużynę z opresji. Kto wie, czy bez niego Lechii udałoby się zakończyć sezon w grupie mistrzowskiej.

A czy tym razem znów się jej uda znaleźć w czołówce? Na pewno nie wolno jej skreślać na starcie sezonu. Drużyny prowadzone przez Piotra Stokowca zawsze wyróżniały się skutecznością, ale też… minimalizmem w grze, a rzadziej wrażeniami artystycznymi.

Szkoleniowiec ma do dyspozycji kilku ciekawych, młodych piłkarzy, którzy nagle mogą „odpalić” i stać się czołowymi graczami zespołu. Martwić może brak realnych wzmocnień w drugiej linii. Nawet jak na polskie realia, będące w niej nazwiska zawodników na nikim już nie robią wrażenia. Należy jednak pamiętać, że Jarosław Kubicki i Maciej Gajos są zaliczani do grona solidnych ligowców. Choć swoimi umiejętnościami ekstraklasy już raczej nie podbiją, to grają równo i na przyzwoitym poziomie.


Czy wiesz, że…

* Indonezyjczyk Egy Maulana Vikri uzbierał nieco ponad 50 minut w ekstraklasie. Taki „wynik” osiągnął na przestrzeni… dwóch sezonów, występując w zaledwie trzech spotkaniach. Co ciekawe, w meczach tych zakładał koszulkę z numerem 10, z którym chciałby grać niejeden piłkarz. Od tego sezonu to się jednak zmieni, bo „dychę” oddał… 15-letniemu Kacprowi Urbańskiemu.

* 20 lat wynosi różnica wieku między najmłodszym w kadrze Kacprem Urbańskim a najstarszym Flavio Paixao. Młodzieżowiec nie ukończył nawet roku, gdy Portugalczyk przechodził do rezerw FC Porto.

* Omran Haydary jest pierwszym i jak do tej pory ostatnim reprezentantem Afganistanu w ekstraklasie. Do Gdańska trafił zimą z Olimpii Grudziądz i od tej pory w 7 ligowych meczach zdobył 2 bramki.