Przepychanka po hiszpańsku

Sytuacja dwukrotnych mistrzów Europy w walce o kolejny turniej nie jest dobra. Na domiar złego Luis Rubiales i jego „afera pocałunkowa” podzieliła społeczeństwo.


Hiszpańskiemu futbolowi nie brakuje ostatnio kłopotów i wcale nie chodzi o to, że w eliminacjach do Euro 2024 „La furia roja” zajmuje dopiero 4. miejsce w grupie. Przypomnijmy, że podopieczni Luisa de la Fuente wygrali w czerwcu Ligę Narodów i z tego powodu nie rozegrali wówczas ani jednego meczu eliminacyjnego. Nie ma raczej wątpliwości, że drużyna będzie teraz odrabiać straty. Dodajmy również, że hiszpańska reprezentacja kobiet zdobyła mistrzostwo świata. Jest się zatem z czego cieszyć, ale to właśnie podczas mundialu w Australii i Nowej Zelandii, a konkretnie tuż po jego zakończeniu, rozdmuchano skandal z udziałem prezesa hiszpańskiego związku, Luisa Rubialesa. Podczas dekoracji mistrzyń świata sternik federacji pocałował w usta jedną z zawodniczek, Jennifer Hermoso, a w szatni „żartował”, że weźmie z nią ślub na Ibizie. Zawodniczce się to nie spodobało i wybuchł skandal.

Strajk matki

Rubiales za swoje zachowanie przeprosił, mówiąc, że wszystko to zrobił w chwili euforii. To jednak nie wystarczyło. Przepychanki medialne nie pomogły, a o dymisję do prezesa zaapelował pierwszy minister hiszpańskiego rządu (odpowiednik premiera), Pedro Sanchez. Podobno Rubiales próbował nakłonić zarówno Hermoso, jak i jej rodzinę, by stanęły w jego obronie, jak zrobił to selekcjoner Jorge Vilda. Nic z tego. Zwołano komisje zarówno na gruncie krajowym, jak i międzynarodowym. FIFA pod koniec sierpnia br. zawiesiła prezesa hiszpańskiego związku, a dwa dni później matka Rubialesa, Angelas Bejar, rozpoczęła w jednym z kościołów… strajk głodowy, protestując przeciwko nieludzkiemu i krwawemu polowaniu na jej syna. Niebywałe wręcz do jakich rozmiarów urosła ta sprawa, a Hiszpania podzieliła się. Zaczęło już nawet dochodzić do protestów ulicznych.

Krytyka współpracowników

W końcu Luis Rubiales podał się do dymisji. Wcześniej skrytykowali go piłkarze pierwszej reprezentacji Hiszpanii, ale… nie wszyscy. Choć następnie cała reprezentacja wydała wspólne oświadczenie potępiające zachowanie prezesa. Nie brakuje jednak głosów, że znaczna część zawodników ma inne zdanie i podpisali się pod dokumentem dla świętego spokoju. Krytycy Rubialesa krytykowali również Luisa de la Fuente, czyli selekcjonera reprezentacji. Ten początkowo otwarcie nie skrytykował swojego szefa, za co później przeprosił i przyznał się do pomyłki. Najbardziej zacietrzewieni w polowaniu na głowę prezesa domagali się nawet dymisji opiekuna drużyny narodowej. Gdyby do tego doszło, to byłaby to chyba najdziwniejsza dymisja w dziejach „La furia roja”, co na jej kształt już nastąpiło. Z tym, że w drużynie żeńskiej, bo Vilda, który doprowadził Hiszpanię do mistrzostwa świata, a który nie potępił zachowania Rubialesa, pracę stracił. Oficjalnie… nie przedłużono z nim umowy.

Bez Alby

W takiej niezbyt dobrej atmosferze De la Fuente zebrał swoich piłkarzy i rozpoczął przygotowania do dwóch meczów eliminacji ME. Hiszpanie po porażce ze Szkocją na starcie kampanii kwalifikacyjnej nie są w dobrym położeniu. Zespół, który ich pokonał, prowadzi w tabeli z kompletem zwycięstw. Dwukrotni mistrzowie Europy dziś zagrają z Gruzją na wyjeździe, a następnie podejmą Cypr. Celem są oczywiście 3 punkty. – W zaistniałej sytuacji, w której i ja zawiodłem, musimy skupić się na tym, co czeka nas w najbliższych dniach – powiedział trener „La furia roja”, który oficjalnie pożegnał też Jordiego Albę.


Czytaj także


Zawodnik Interu Miami kilka dni temu poinformował o rezygnacji z występów w narodowych barwach.

– Jordi Alba opuszcza drużynę narodową, rozmawiałem z nim w tym tygodniu i powiedział mi, że chce odejść i skupić się na swoim klubie. Musimy mu podziękować za jego profesjonalne i ludzkie cechy. Przykro mi, że tracimy tak ważny atut, ponieważ wciąż na niego liczyliśmy. Życzę mu wszystkiego najlepszego w życiu – podkreślił selekcjoner. Alba w reprezentacji Hiszpanii zagrał 93 razy. Podczas turnieju finałowego Ligi Narodów w czerwcu br. był kapitanem zespołu. Teraz właścicielem opaski będzie Alvaro Morata.


Fot. SPP/PressFocus