Widzew – GKS po raz trzeci

To już trzeci termin meczu Widzew – GKS w Bełchatów w rundzie jesiennej. Z wiadomych powodów przełożono mecze wyznaczone uprzednio na 23 października i 3 listopada. Teraz chyba się uda, choć – jak mówią w Widzewie – sytuacja wirusowa jest dynamiczna.


Stawką meczu będzie tym razem miano drugiej drużyny regionu łódzkiego, bo wcześniej zarówno zespoły Widzewa jak i GKS przegrały z ŁKS. Obaj wtorkowi rywale sąsiadują obecnie ze sobą w tabeli, ale zaledwie „w dolnej strefie stanów średnich”, a gdyby nie dwupunktowa kara nałożona na GKS za przewinienia licencyjne, mieliby tyle samo punktów – po 12 za trzy zwycięstwa i trzy remisy, przy lepszej różnicy bramek bełchatowian. GKS jest lepszy od Widzewa w rywalizacji historycznej – z 22 meczów oficjalnych od 1989 roku wygrał 10 i pięć zremisował, a tylko 7 przegrał.

GKS po niemrawym starcie ma teraz za sobą serię czterech meczów bez porażki. Drużyna, w której co pół sezonu wymienia się połowę składu, musi mieć trochę czasu by się dotrzeć i chyba ten okres już minął, co widać po wynikach ostatnich meczów – wygranych z Zagłębiem i Resovią na własnym boisku i zremisowanych w Nowym Sączu i Olsztynie. Silne to doświadczeni obrońcy Mariusz Magiera (kapitan drużyny), Seweryn Michalski, Marcin Sierczyński i Mateusz Szymorek. Defensywa GKS (z Pawłem Lenarcikiem w bramce) grała w tym składzie w ośmiu z dziesięciu dotychczasowych meczów – dwa razy zabrakło tylko kontuzjowanego Magiery, 36-letniego już weterana. Im dalej w głąb pola, tym młodsze roczniki, wyjąwszy może znanego między innymi z GKS Katowice Łukasza Wrońskiego. Oprócz Magiery gole Resovii wbili mający po 21 lat Patryk Winsztal i Patryk Makuch. Warto dodać, że po kilku miesiącach wrócił do Bełchatowa 19-letni Maciej Mas, którego wyekspediowano do włoskiego Cagliari, a potem do Jagiellonii wyraźnie za wcześnie.

Spojrzenie na mecz od bełchatowskiej strony wyraźnie sugeruje, że ten zespól jest tym razem faworytem meczu w Łodzi. Trener Enkeleid Dobi nie potrafi do tej pory wstrząsnąć zespołem Widzewa, a epidemiczna przerwa na pewno mu w tym nie pomaga. Widać było ostatnio, ile wart jest Widzew bez Marcina Robaka. Zastępujący go Mateusz Michalski nie zdobył jeszcze w tym sezonie ani jednak bramki, Merveille Fundambu przygasł po eksplozji w meczu ze Stomilem sześć kolejek temu, nawet zastępujący Robaka w roli kapitana Daniel Tanżyna ani razu nie nadstawił jeszcze głowy po dośrodkowaniach z rogu. Widzew stoi przed trudnym zadaniem.


Fot. Łukasz Sobala / Press Focus