Wisienka w Gliwicach, pod napięciem w Szczecinie

Zbigniew CIEŃCIAŁA: Pojedynek sensacyjnego lidera ekstraklasy z Gliwic z mistrzem Polski z Łazienkowskiej będzie wisienką na torcie czwartej kolejki ligowej?

Łukasz SURMA: – Zdecydowanie tak, choć znając dobrze trenera Piasta, Waldemara Fornalika, wiem, że schładza on ciśnienie. Nie zmienia to faktu, że Piast spisuje się od początku sezonu znakomicie, a przy tym prezentuje bardzo fajną piłkę. Gra spokojnie, rozważnie, wykorzystując bezlitośnie błędy przeciwników. Na gwiazdę zespołu wyrósł Hiszpan Joel Valencia, strzelający ważne bramki, w pomocy świetnie spisuje się także Patryk Dziczek, rozrzucający piłki w lewo, prawo. Miło się ogląda tak mądrze grający zespół.

Czego nie można powiedzieć o Legii, która wygrała zaledwie jeden mecz, zajmuje dopiero dziesiąte miejsce w tabeli, w dodatku z ujemnym bilansem bramkowym. To największy, jak na razie, ligowy zawód?

Łukasz SURMA: – W Legii grałem dość długo, znam więc doskonale klimat klubu z Łazienkowskiej. Tam od 20 lat jest presja, jakby się zawsze grało „o być albo nie być”. Nic się nie zmieniło przez dwie dekady, więc Legia dalej ma ten sam problem.

Puchary europejskie, odpadnięcie z Ligii Mistrzów z przeciętną ekipą ze Słowacji, odcisnęły negatywne piętno na legionistach?

Łukasz SURMA: – Zdecydowana większość polskich zespołów startujących w europejskich pucharach nie potrafi odpalić w lidze. Spisują się średnio lub słabo. To nasza „reguła” od wielu lat. Pamiętam, jak z trenerem Orestem Lenczykiem w Ruchu Chorzów doszliśmy do finału Pucharu Intertoto. Pokonaliśmy po drodze Austrię Wiedeń, szwedzkie Oergryte, portugalską Estrelę, węgierski Debreczyn, nie dając dopiero w finale rady bardzo silnej wówczas Bologni.

Potem w lidze wystartowaliśmy bardzo słabo i do ostatniej kolejki walczyliśmy o utrzymanie. A przecież trener Lenczyk był fachowcem jakich mało. Jak widać nie ma mądrych w tej materii. Czy do pucharów przystępujesz z marszu, czy normalnie, to w lidze jest ciężko. Przykład Wisły Kraków prowadzonej przez trenera Macieja Skorżę, odpadającej z Levadią Tallin, jest najlepszym dowodem na potwierdzenie tezy o złym wpływie europejskich pucharów.

Pikując ostro w dół tabeli natrafimy w Szczecinie na pojedynek zaskakująco sytuujących się na dwóch ostatnich miejscach Pogoni z Cracovią. Ten mecz też wzbudza spore emocje?

Łukasz SURMA: – To jest hit, bo w polskiej lidze najciekawsze hity często mają miejsce na dole tabeli. To świadczy, jak przewrotna jest polska liga. Nie jest zero-jedynkowa, jednak kilka kolejek potrafi wywrócić wszystko do góry nogami. Tak jest i teraz. Drużyny, które ledwo się utrzymały w poprzednim sezonie w ekstraklasie – na przykład Piasta – dobrze wystartowały w nowym, a zespoły, które wiosną punktowały, jak m.in. Pogoń czy Cracovia, teraz spoczęły na laurach. Nie wiem, czy tak się nasyciły tamtymi występami, czy zabrakło im czujności.

W Szczecinie na pewno zobaczymy mecz pod napięciem zespołów niezadowolonych z siebie. Tutaj nikt nie będzie patrzył na styl, liczą się tylko punkty. Na porażkę nikt nie może sobie pozwolić, bo w klubach ze Szczecina i Krakowa już na starcie może zrobić się naprawdę bardzo nerwowo.

Ciekawie powinno być też w Lubinie, dokąd zawita Jagiellonia, w Gdyni, gdzie pojawi się Górnik, w Gdańsku, dokąd wybiera się Miedź.

Łukasz SURMA: – Miedź jest beniaminkiem, dobrze zaczęła, od zwycięstwa nad Pogonią, ale mimo wszystko powinna mieć więcej punktów, bo gra fajnie, a teraz trafia na trudnego rywala. Ciekaw jestem, czy beniaminek zmieni sposób gry, bo trener Dominik Nowak chce atakować, a matematyka piłkarska mówi, że różnie bywa z tym stawianiem na ofensywę. Ja bym jednak w przypadku Miedzi nic nie zmieniał. Zagłębie nie jest faworytem w starciu z „Jagą”. Pachnie remisem.

Trener „miedziowych” Mariusz Lewandowski dobrze zaczął z zespołem, ale w Gliwicach dosypano mu piasku w szprychy i z tym musi sobie poradzić. Z kolei Jagiellonia robi się ciężkim do ugryzienia orzechem. Niby nie gra efektownie, za to bardzo efektywnie. Wreszcie potyczka w Gdyni. W Arce zmienił się trener (Zbigniew Smółka – przyp. red.), lecz jego ręki jeszcze nie widać. Górnik lubi i dobrze sobie radzi w grze z kontry, więc jeśli gdynianie nie odetną od piłek Angulo, to mogą mieć problem. W tym meczu postawiłbym lekko na gości.