Wszyscy zdrowi. Michniewicz wskazał największy problem

Bartosz Bereszyński i Krystian Bielik zgłosili po meczu z Meksykiem drobne problemy zdrowotne, ale Czesław Michniewicz zapewnia: – Jest w porządku, wszyscy piłkarze są do naszej dyspozycji.


Korespondencja Kamila Kołsuta z Kataru

Selekcjoner po bezbramkowym remisie w pierwszym meczu turnieju dokona w składzie dwóch lub trzech korekt. – Wiem, w jakim zagramy ustawieniu i jakie będą zmiany. To jednak nie czas i miejsce, aby o tym głośno mówić. Nie chcę opowiadać o taktyce, bo jest to opacznie odbierane – wyjaśnia.

Arabia Saudyjska w pierwszej kolejce pokonała 2:1 Argentynę, choć rywale trzy razy trafiali do bramki ze spalonego. – Nasi przeciwnicy grają wysoko. Argentyna próbowała podawać piłkę prostopadle i choć strzelała po minimalnych spalonych, to zobaczyliśmy, jakie deficyty mają Saudyjczycy. Ich sposób gry się nie zmieni. Musimy wykorzystywać pojawiającą się przestrzeń oraz utrzymywać się przy piłce, zwłaszcza na połowie przeciwnika – mówi Michniewicz.

Trener Polaków przyznaje, że ten ostatni element był problemem podczas meczu z Meksykiem. – Analizowaliśmy to spotkanie dokładnie. Było wiele momentów, gdy gubiliśmy piłkę nie przez pressing rywali, tylko przez jakość podania. Musimy nad tym popracować – podkreśla selekcjoner.

Michniewicz przed treningiem rozmawiał z byłym selekcjonerem Jerzym Brzęczkiem. – Pytałem, jak się czuje w tej pogodzie i czy nie ma takich deficytów, jak wy wczoraj – zwrócił się do dziennikarzy, nawiązując najwyraźniej do sposobu, w jaki opisano stand-up, który urządził dzień wcześniej.

Trener wyjaśniał, że opowiadając o przemianie wody w wino nawiązywał do tego, jak przedstawiciele mediów czują się w Katarze bez alkoholu. To nieprawda. Kontekst wypowiedzi był zupełnie inny.

Trener zapewnił dziennikarzom rozrywkę podczas środowych zajęć, bo na boisku jej nie było. Podobnie może wyglądać spotkanie z Saudyjczykami. – Będziemy grali podobnie, jak w spotkaniu z Meksykiem – zapowiada Michniewicz. Początek sobotniego meczu o 14:00.


Fot. Grzegorz Wajda