Z drugiej strony. Wrocław przykładem dla Krakowa?

Od tego poziomu rozgrywek musiałaby zaczynać drużyna „Białej gwiazdy” po wycofaniu z ekstraklasy. A skoro najskuteczniejszy napastnik w historii krakowskiego klubu składa taką deklarację, to oznacza, że jest to bardzo prawdopodobny scenariusz.

Tym bardziej prawdopodobny w kontekście fiaska wczorajszych rozmów potencjalnych nowych właścicieli Wisły, o czym donosi nasz krakowski wysłannik.

Nie wiem, czy to była ostatnia, czy może dopiero przedostatnia deska ratunku, ale cała historia szukania ratunku dla 13-krotnego mistrza Polski przypomina dobry thriller, w którym ciągle są jakieś nieoczekiwane zwroty wydarzeń. Na dobrą sprawę można odnieść wrażenie, że tą sprawą żyje cały świat, bo pomoc miała nadejść i z Anglii, i z Meksyku.

Prawda jest jednak taka, że przy Reymonta wszyscy zapatrzeni są w krakowski magistrat, licząc, że miasto nie da upaść tak zasłużonemu klubowi.

I przy tym wątku szukania pomocy chciałbym zatrzymać się dłużej. Z misją przekonania prezydenta Jacka Majchrowskiego do pomocy Wiśle udał się bowiem człowiek-instytucja, prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, Ryszard Niemiec. Dla mnie ciekawe było jego stwierdzenie, gdy relacjonował przebieg spotkania z prezydentem Krakowa: „Sugerowałem konsultację z byłym prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem, który angażował spółki komunalne w proces stawiania na nogi Śląska”.

Ciekawe dlatego, że tą radą raczej odstraszył niż zachęcił. Dziennikarze „Gazety Wrocławskiej” cytują bowiem interpelację jednego z radnych z wyliczeniami, że w ostatnich latach z miejskiej kasy Śląsk Wrocław dostał ponad 100 milionów złotych. Przypomniano kolejne decyzje Rady Miejskiej o przekazywaniu dotacji na funkcjonowanie klubu, bez których klub prawdopodobnie już dawno by upadł. A także nieudane próby jego sprzedania…

Mimo wszystko podjęto kolejną. Na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej wrocławskiego urzędu można przeczytać, że miasto szuka chętnego do nabycia 19205 akcji Śląska, czyli 43,42 procent udziałów klubu. Gdyby taką transakcję udało się sfinalizować, gmina miałaby tylko 5 procent akcji i praktycznie przestała utrzymywać drużynę.

Wygląda więc na to, że Wrocław akurat nie jest dobrym przykładem dla władz Krakowa.

 

Uwaga, Czytelnicy!

Z powodu trudności organizacyjnych jednego z dystrybutorów prasy dziennik „Sport” nie we wszystkich dotychczasowych punktach sprzedaży będzie dostępny. Za kłopoty – mamy nadzieję, że przejściowe – naszych Czytelników przepraszamy.

Gdzie można kupić „Sport”?

„Sport” w niezmienionym nakładzie będzie dostępny w dobrze rozwiniętej sieci sprzedaży Kolportera i Garmondu, w salonikach prasowych, między innymi na dworcach i stacjach benzynowych, w dużych centrach handlowych i sklepach.