Zagadka klubu z Gelsenkirchen

Piotr Tubacki

Na tę chwilę nawet remis z Bawarczykami byłby dla ekipy „Koenigsblauen” niemałym wyczynem. To tylko pokazuje, jaki regres zanotowała drużyna z Gelsenkirchen, która paradoksalnie dzierży (jeszcze) tytuł wicemistrza Niemiec. Ostatni raz Schalke pokonało Bayern w marcu 2011 roku. W spotkaniu Pucharu Niemiec, kiedy po golu legendy Realu Madryt Raula udało im się wygrać minimalnym rezultatem – 1:0.

Bolesna historia

Idźmy dalej. Jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnie 34 mecze, to Schalke wygrywało… zaledwie trzykrotnie, schodząc z boiska pokonane aż 24 razy! Jest to wynik zatrważający. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że na początku XXI. wieku był to klub, który prawie jak równy z równym potrafił rywalizować z monachijczykami w górze tabeli. Z Schalke trzeba było się liczyć, a teraz trudno uważać ich za poważnego kandydata do kwalifikacji do Ligi Mistrzów, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę fakt wspomnianego – szczęśliwego – wicemistrzostwa.

Paradoks tego wszystkiego jest też taki, że przed dzisiejszym meczem Schalke skreślić nie możemy. Choć Bayern należy stawiać w roli wyraźnego faworyta, tym bardziej że gra na własnym stadionie, to po obu stronach barykady możemy znaleźć argumenty przemawiające za tym, że wszystko się może zdarzyć. Łącznie z tym, że piłkarze i kibice Schalke pokonaniem monachijczyków chcieliby oddać hołd zmarłemu w środę Rudiemu Assauerowi, managerowi klubu, który był odpowiedzialny za jego najlepsze osiągnięcia w najnowszej historii na przełomie dwóch stuleci.

Jeden mecz, wiele scenariuszy

Ekipa z Gelsenkirchen zawodziła jesienią na całej linii, prezentując się poniżej oczekiwań w prawie każdym aspekcie. Zimą nie popisali się także działacze, którzy nie dokonali oczekiwanych wzmocnień i dopiero w ostatniej chwili ściągnęli utalentowanego Anglika Rabbiego Matondo oraz stopera Jeffreya Brumę. To trochę mało, żeby zmienić nijakie oblicze drużyny, lecz trener Domenico Tedesco próbuje robić, co w jego mocy. A wychodzi mu to… różnie, przez co tak naprawdę nigdy nie wiadomo, czego po Schalke można się spodziewać – włącznie z tym, że w środowym meczu Pucharu Niemiec wpakowali swoim rywalom aż 4 gole, co jest wynikiem zdecydowanie wyróżniającym się na tle ich pozostałych spotkań.

Należy jednak pamiętać, że już wiele drużyn w tym sezonie pokazywało, że z Bayernem można sobie poradzić, tylko wystarczy odpowiednie podejście, spokój, zaangażowanie i… trochę farta. W ostatniej kolejce Bawarczycy przegrali 1:3 z Bayerem Leverkusen, a środę – równolegle do meczu Schalke – z wielkim trudem wymęczyli po dogrywce zwycięstwo z Herthą Berlin. To wyraźnie pokazuje, że zespół Niko Kovaca nie funkcjonuje jak dobrze naoliwiona machina i często liczy na przypadek. „Koenigsblauen” powinni wziąć przykład z innych i postawić się gigantowi, by starcie mistrza z wicemistrzem było godne tego miana.

 

Na zdjęciu: Na konferencji prasowej Domenico Tedesco nie chciał zdradzać swoich planów na mecz z Bayernem. Co wymyśli tym razem?