Zagraniczne kluby chcą Papszuna

Rozmowa z Davidem Baldą, byłym czeskim dyrektorem sportowym Rakowa Częstochowa, piłkarskim menedżerem i skautem.


Jak to się stało, że wiosną 2016 roku został pan dyrektorem sportowym klubu z Częstochowy?

David BALDA: – Kończyłem wtedy pracę w Baniku Ostrava, bo zmieniał się tam właściciel klubu i rozglądałem się za nowym zajęciem. Napisałem m.in. do Rakowa i odezwał się Michał Świerczewski. Byłem na spotkaniu z nim dwa, trzy razy, przedstawiłem swój projekt i tak zostałem zatrudniony. To była wtedy jeszcze druga liga czyli trzeci poziom rozgrywkowy. W kadrze było wielu starszych zawodników i potrzebne były zmiany, tak żeby drużyna w kolejnym sezonie walczyła o awans.

A jak było wtedy z zatrudnieniem w Rakowie trenera Marka Papszuna?

David BALDA: – Kiedy tam trafiłem, to trenerem był jeszcze Krzysztof Kołaczyk. Wiadomo było, że trzeba szukać nowego szkoleniowca, dopasowanego do nowoczesnej piłki nożnej. Na liście właściciela klubu Michała Świerczewskiego było kilka nazwisk. Były tam też nazwiska trenerów z Czech i ze Słowacji, ale te od razu odrzuciłem, lepiej było, żeby trenerem był ktoś z Polski. Marek Papszun był wtedy w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki, a więc nie w jakimś wielkim klubie. Na tej liście były wtedy większe, bardziej znane i rozpoznawalne nazwiska, ale Marek od razu przekonał do siebie. W głowie miałem już zawodników, którzy przyjdą grać do Rakowa w tym systemie, który proponował trener Papszun czyli 4-3-3, a jednym z nich był Tomasz Petraszek. Wiedziałem, że to będzie złoty strzał. Także Michał Świerczewski przyszedł z tym nazwiskiem Marka Paszuna, wszystko zostało przeanalizowana i jak się okazało dobrze zafunkcjonowało.

Jakim człowiekiem był wtedy Marek Papszun?

David BALDA: – Trenerem był bardzo dobrym, człowiekiem skromnym. Chętnie się uczył i zawsze szukał sposobu, żeby wyciągnąć od siebie, od swojego sztabu szkoleniowego i piłkarzy jak najwięcej. Zawsze chce robić więcej i lepiej.

Minęło już blisko 7 lat od czasu, kiedy trener Papszun znalazł się w Częstochowie, a teraz jest blisko historycznego mistrzostwa Polski z Rakowem i być może nawet pracy z reprezentacją. To dla pana zaskoczenie?

David BALDA: – Nie. Marek był zawsze ambitny. Jasne, na pewno pomogło mu to, że trafił do takiego klubu jak Raków. Otrzymał tam wielkie możliwości do zrealizowania rzeczy po swojemu. Może gdyby trafi do innego klubu, to miałby dyrektora sportowego, który mówiłby mu co ma robić, a tak miał swoje pole manewru. Dla mnie nie jest zaskoczeniem to, w którym jest miejscu. Jak przychodzi do Rakowa, to może nie miał wyników jak inni, ale od razu było widać jaki jest, że jest ambitny, że wie czego chce. Nie jest zaskoczeniem to, w którym jest miejscu. Jak trafił do Rakowa, to preferował system 4-3-3. Potem przestawił to na 3-5-2. To też nie jest trener, który trzyma się jednego systemu, jednej koncepcji. Ma w systemie pracy wiele wariantów. Raków mu na to pozwala.

Jako dyrektor, a potem skaut Rakowa stał pan za niejednym sprowadzonym do klubu z Częstochowy zawodnikiem, Petraszek, Bartl, Schwartz, Tudor. Który z tych transferów było najtrudniej dopiąć?

David BALDA: – Na początku było na pewno najtrudniej szukając zawodników do zespołu, który był w II lidze. Oczywiście szukaliśmy chłopaków z jakością na ekstraklasę, ale trudno było sprowadzić kogoś z setką gier w najwyższej lidze rozgrywkowej na trzeci poziom. Działało się więc krok po kroku przyprowadzając zawodników z coraz większą jakością. Zawsze wiedzieliśmy czego szukamy i tym Raków wyróżnia się na tle innych.

Pracował pan w Rakowie jako dyrektor, potem skaut. Dalej utrzymuje pan kontakt z ludźmi z częstochowskiego klubu

David BALDA: – Tak, mam kontakt z Michałem Świerczewskim, z trenerem Papszunem trochę mniej. On jest teraz na wyższym poziomie, na takim, że wszyscy go chcą. Są też zapytania w stosunku do jego osoby z zagranicznych klubów. Dla mnie to mega trener.

Dałby radę w zagranicznym klubie?

David BALDA: – Nie wiem jakby to było. Wiadomo że to kwestia języka. Marek jest dobry w tym, że potrafi dotrzeć do zawodników, rozmawiając z nimi, przekazując wszystko czego od nich chce. Jeżeli ten system w którym on gra ma funkcjonować, to każdy ma wiedzieć czego trener oczekuje. Trzeba im to wszystko wytłumaczyć. Ale wydaje mi się, że też dałby tam sobie radę. Na pewno w Polsce mu łatwiej ze względu na język, za granicą byłoby to trudniejsze, bo też nie wiadomo, gdzie się trafi, a w Rakowie ma dużo do powiedzenia i jest tam można powiedzieć takim Bogiem.

Za niespełna trzy miesiące, bo 24 marca mecz eliminacji Euro Czechy – Polska w Pradze. Czy u was o tym meczu już się coś mówi?

David BALDA: – Na pewno zapowiada się atrakcyjny mecz i tak też jest postrzegany przez kibiców u nas. Polska grała na mistrzostwach świata, wszyscy są zainteresowani zobaczeniem na żywo Lewandowskiego w akcji . Myślę, że będzie to interesujące spotkanie.

A czego można się w tej chwili spodziewać po czeskiej reprezentacji? Selekcjoner Szilhavy zaskoczy czy będzie się opierał na tym co ma, co widzieliśmy w ostatnim czasie?

David BALDA: – Nie będzie wielu zmian, nie będzie wielu nowych graczy. Poza tym mecz jest w marcu, zostało więc do tego spotkania jeszcze sporo czasu. Ja na pewno chciałbym i trzymam kciuki, żeby w pełni formy na ten mecz był i zagrał w nim Tomasz Petraszek. Na pewno zasługuje na to, żeby grać w czeskiej reprezentacji.

W Polsce mówi się i pisze, że grupa w której razem jesteśmy, razem z Albanią, Wyspami Owczymi i Mołdawią jest tak słaba, że awans mamy w zasadzie zapewniony. W Czechach też się tak do tego podchodzi?

David BALDA: – Ja powiem tak, teraz w Europie nie ma już słabego przeciwnika. Piłkarze poszczególnych reprezentacji grają już w dobrych klubach, więc nie ma co nikogo lekceważyć, a ostatnie mistrzostwach świata w Katarze też pokazały, że słabych drużyn już nie ma. Saudyjczycy wygrali z Argentyną, były inne niespodzianki. Bardziej trzeba patrzeć na siebie, jak samemu jest się przygotowanym do tego czy innego spotkania. Ale cel jest jasny – awans. Nikogo jednak nie można lekceważyć, a my potrzebujemy dobrego wyniku, choćby dlatego, żeby ta wycena naszych graczy na zagranicznym rynku poszła do góry.


Na zdjęciu: Marek Papszun – Raków, kadra czy zagraniczny klub? 48-letni szkoleniowiec jest rozchwytywany!

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus