Roman Steblecki: W PHL ciekawiej niż zwykle

Czy układ tabeli po sezonie zasadniczym odzwierciedla siłę poszczególnych zespołów?

ROMAN STEBELCKI: Tabela pokazuje nie tylko siłę sportową poszczególnych drużyn, ale również zamożność klubów, przynajmniej patrząc na dwa pierwsze miejsce. Podhale, zajmujące trzecią lokatę może odstaje budżetem od Katowic oraz Tychów, ale sportowo mile zaskoczyło. „Szarotki” pod kierunkiem trenera Valtonena dokonały jakościowego skoku i poczyniły postęp. To było jednak było pierwsze rozdanie w tych rozgrywkach i tak naprawdę dopiero play off odpowie jaka będzie końcowa kolejność w sezonie. Działacze Comarch Cracovii przed zamknięciem okresu transferowego trochę poszaleli i dokonali nie tyle uzupełnień, jak informowali, ale i wzmocnień w składzie. Czy tak będzie przekonamy się dopiero po I rundzie, gdy dojdzie do ciekawej konfrontacji pomiędzy zespołami z Krakowa oraz Jastrzębia.

Coś pana zaskoczyło w sezonie zasadniczym?

ROMAN STEBELCKI: Faworyci nie zawodzili, choć hokeiści GKS-u Tychy, uczestniczący w Lidze Mistrzów, pogubili trochę punktów. Najlepsi od początku trzymali się czuba. Martwiła mnie tylko sytuacja finansowa i sportowa zespołów z dołu tabeli. Polonia oraz Orlik nawet nie wiążą końca z końcem i dość szybko znalazły się w poważnych tarapatach. Jeszcze raz trzeba się zastanowić, czy stać nas na tak rozbudowaną ligę. To jednak od lat powtarzamy i nic w tej kwestii się nie robi. Czas się zatrzymał z marnym – moim zdaniem – skutkiem dla poziomu rozgrywek.

Jednak pojawiło się kilku młodych zawodników z przyszłością. Czy podziela pan tę opinię?

ROMAN STEBELCKI: To wszystko za sprawą trenera Roberta Kalabera oraz jego współpracowników w Jastrzębiu. Ten ośrodek jest wzorcem jak powinno się pracować młodzież i jak ją powinno się wprowadzać do zespołu. Dominik Paś, Kamil Wałęga, Kamil Wrobel czy Jan Sołtys oraz kilku innych – to hokeiści najmłodszego pokolenia, którzy otoczeni bardziej doświadczonymi zawodnikami, z powodzeniem grają w lidze. Cracovia również miała takie ambitne plany, ale chyba po ostatnich transferach młodzież zostanie „zesłana” do ostatniej formacji i większość czasu spędzi w boksie dla rezerwowych. A nam potrzeba odważnych decyzji, bo wówczas młodzież uwierzy w siebie i przekona się, że warto pracować, by mieć stałe miejsce w drużynie.

Przewiduje pan niespodzianki w I rundzie play offu?

ROMAN STEBELCKI: Zespoły z Katowic oraz Tychów uchodzą za faworytów w konfrontacjach z Unią Oświęcim oraz Automatyką Gdańsk. Byłbym mocno zdziwiony, gdyby katowiczanie mieli jakiekolwiek kłopoty z Unią. Natomiast tyszanie mogą trafić w jednym czy w dwóch meczach na silny opór w Gdańsku. Zespół trenera Marka Ziętary na koniec sezonu zasadniczego złapał stabilizację i u siebie może być groźny. Jest spora przerwa między pierwszą częścią sezonu zasadniczego oraz play offem i zespołom może brakować rytmu meczowego, ale – miejmy nadzieję – szybko wskoczą na właściwe tory.

To może w pozostałych parach?

ROMAN STEBELCKI: Ciekawie się zapowiada rywalizacja Podhala z toruńskim zespołem oraz Jastrzębia z Cracovią. Drużyna z Torunia ma kilku wartościowych zawodników ze Wschodu, którzy decydują o jej obliczu. Mimo wszystko więcej szans przyznaję „Szarotkom”, które powinny awansować do półfinału. Zdyscyplinowany taktycznie zespół z Jastrzębia przeciwko zawsze groźnym „Pasom” – to najciekawsza para ćwierćfinałowa. Nawet nie podejmuję się wskazać faworyta, bo szanse obu ekip są równe, tu rywalizacja może potrwać najdłużej. Cracovia się wzmocniła, ale ciekawe czy wszystko zostało właściwie ułożone w tak krótkim czasie. Pierwsza runda to zaledwie namiastka tego co się będzie działo w kolejnych odsłonach play offu.