Aleksander Buksa wchodzi w seniorski tryb

Aleksander Buksa w rundzie wiosennej staje się symbolem Wisły Kraków. Junior, który debiutując w ekstraklasie 22 kwietnia 2019 roku miał 16 lat i 97 dni, do księgi rekordów „Białej gwiazdy” trafił cztery miesiące później. Dokładnie 23 sierpnia w wyjazdowym meczu krakowian w rundzie jesiennej obecnego sezonu strzelił Jagiellonii Białystok swojego pierwszego seniorskiego gola i został najmłodszym zdobywcą bramki w dziejach 13-krotnego mistrza Polski. Mając 16 lat i 220 dni wymazał z rekordowych tablic widniejące na nich przez 83 lata nazwisko legendarnego snajpera Mieczysława Gracza.

Trafienie na Podlasiu nie oznaczało jednak przełomu w piłkarskim życiorysie wychowanka Bronowianki. Do końca rundy jesiennej wchodził na boisko w roli zmiennika, ale w każdym z 9 występów zbierał doświadczenie i nabierał pewności siebie.

Także początek rundy wiosennej młodszy brat napastnika New England Revolution zaliczył jako wchodzący z ławki rezerwowych. Jednak golem, którym tuż po wejściu przypieczętował zwycięstwo w Krakowie nad Jagiellonią oraz postawą w końcówce spotkania w Lubinie przekonał Artura Skowronka, że jest gotowy, żeby zagrać w wyjściowej jedenastce i godnie zastąpić kontuzjowanego na przedmeczowym treningu Alona Turgemana oraz niebędącego jeszcze w pełni zdrowia Pawła Brożka.

Nowe doświadczenie

– Choć zawodnikiem pierwszej drużyny Wisły jestem już od roku, to jednak mecz z Koroną Kielce był dla mnie kolejnym nowym doświadczeniem – stwierdził 17-latek.

– Pierwszy raz miałem możliwość wyjść na ekstraklasowe boisko w pierwszym składzie i cieszę się, że ukoronowaniem tego występu była bramka. Ona też była zupełnie inna niż dwie poprzednie, które wcześniej zdobyłem w ekstraklasie. Zobaczyłem, że David Niepsuj wrzuca piłkę w pole bramkowe, więc wyskoczyłem zza pleców obrońcy. Wyprzedziłem go i wystarczyło, że tylko musnąłem piłkę butem, żeby z 3 metra zmylić bramkarza. To była taka sytuacyjna bramka.

Gol z 5 minuty gry pozwolił krakowianom spokojnie kontynuować grę, a wynik ustalił w 63 minucie Jakub Błaszczykowski i Wisła wygrała piąty mecz z rzędu, a wiosną jeszcze nie straciła gola. Ta seria pozwoliła krakowianom nie tylko wyskoczyć ze strefy spadkowej, ale nawet coraz śmielej spoglądać nad kreskę, dzielącą tabelę na połowę. Do Wisły Płock, która w tej chwili jest na 8. pozycji, zespół Artura Skowronka traci już tylko 6 punktów, z których 3 może odrobić w sobotę, podejmując drużynę Radosława Sobolewskiego.

Szacunek i zaskoczenie

– W meczu z Koroną nie wystrzegaliśmy się błędów – analizuje młody snajper.

– Były fazy, kiedy mogliśmy zachowywać się lepiej i nie dopuszczać Korony do głosu. Najważniejsze jednak jest to, że utrzymaliśmy passę zwycięstw bez straconej bramki i chcemy tę serię kontynuować. Wiemy jednak, że trener Wisły Płock Radosław Sobolewski to człowiek znakomicie znający nasz zespół. Jako zawodnik był mocno związany z „Białą gwiazdą” i miałem okazję chodzić na mecze, w których grał i oglądałem go w akcji. Darzę go wielkim szacunkiem, również ze względu na to, co zrobił dla Wisły i dla mnie, bo miałem okazję korzystać z jego rad, gdy był współpracownikiem trenera Macieja Stolarczyka. Jest bardzo wymagającym szkoleniowcem, ale nie miał okazji poznać stylu pracy trenera Artura Skowronka, a przy nim nasz sposób gry mocno zmienił, więc postaramy się czymś zaskoczyć płocczan, których grę my także mocno analizujemy.

Nie czuje się juniorem

– Nie czujemy presji. Przed meczem z Koroną wiedzieliśmy, że to mecz z gatunku tych „za sześć punktów”. Teraz też poprzeczka idzie wysoko, ale nie zmieniamy swojej filozofii. Konsekwentnie ją kontynuujemy i to się sprawdza. Do każdego przeciwnika podchodzimy tak samo, czyli ze stuprocentowym zaangażowaniem i koncentracją, a to na koniec przynosi oczekiwane efekty. Nie czuję się już juniorem. Skończyłem okres „obwąchiwania muraw” i powoli chcę wejść w ten docelowy tryb seniorski – kończy Aleksander Buksa.