Piast Gliwice. Suma szczęścia

Piast Gliwice w tym roku z sześciu zwycięskich meczów, pięć wygrał różnicą jednej bramki. Nie bez kozery trener Waldemar Fornalik podkreśla, że doświadczenie teraz procentuje.


Gdy brązowi medaliści zaliczyli słaby początek obecnego sezonu ekstraklasy, wielu piłkarzy z Okrzei podkreślało, że pech kiedyś musi się skończyć i że suma nieszczęść oraz szczęścia w piłce nożnej zawsze wychodzi na zero. Po tym, jak gliwiczanie nie wygrywali meczów, seryjnie ich nie przegrali. Obecnie dobra forma + szczęście sprawiają, że drużyna z Górnego Śląska ma na wyciągnięcie ręki nawet czwarte miejsce w tabeli. Jesienią taki scenariusz był nie do pomyślenia.

Szczęście i Plach

Oglądając cały mecz ze Stalą Mielec lub tylko skrót, można było dojść do wniosku, że to goście mieli więcej okazji na gole i na zwycięstwo. Ba, to oni prowadzili i mieli kluczową sytuację na 2:0. Piast jednak w tym sezonie przeżył już wiele, przerabiał różnorakie scenariusze.

Wydaje się, że niewiele rzeczy jest w stanie go złamać, a na pewno nie szybko stracone gole i brak celnych strzałów. – Jesteśmy zadowoleni z tych punktów po naprawdę trudnym meczu, który niekoniecznie musieliśmy wygrać – mówił po niedzielnym meczu [Waldemar Fornalik], który zwracał uwagę na wyczerpujący tydzień i wyjazdowe mecze w Białymstoku i Warszawie. Mimo takiego kalendarza Piast zaliczył komplet zwycięstw.

Nerwy ze stali

Gliwiczanie nauczyli się mieć nerwy ze stali (nomen omen) i opanowali niemalże do perfekcji sztukę wygranych jedną bramką. Licząc mecze ligowe i Pucharu Polski w tym roku, Piast zanotował 5 takich wygranych na sześć. 1:0 lub 2:1 to ulubiony wynik. Drużyna trenera Fornalika nauczyła się odrabiać straty i kontrolować nieznaczne prowadzenie. To niezwykle ważne i cenne umiejętności.

– Cieszę się, że miałem kilka interwencji. Zawsze to jest połączenie dwóch rzeczy – kunsztu i szczęścia. W meczu ze Stalą ono dopisało. Mówi się, że szczęście przychodzi do tych, którzy są lepiej przygotowani i tak właśnie było w tym spotkaniu. Mimo wszystko najbardziej się cieszę z tego, że wygraliśmy ten mecz – podsumował ostatnią wygraną Frantiszek Plach, bezapelacyjnie piłkarz niedzielnego meczu.

Mocnych punktów nie brakuje

Piast ma kilka atutów, którymi wygrywa mecze. Jednym jest odporność psychiczna, doświadczona kadra oraz doba forma piłkarzy na newralgicznych pozycjach.

– Trudno nam się w niedzielę grało pod względem fizycznym po pucharowym występie w Warszawie. Po niełatwym spotkaniu doprowadziliśmy to zwycięstwa, dlatego bardzo się cieszymy, że odwróciliśmy wynik spotkania.


Czytaj jeszcze: Rezerwowi na ratunek

Dzisiaj pokazaliśmy, że jako zespół jesteśmy bardzo silni. Trener wprowadził zmiany w drużynie, poza tym porozmawialiśmy ze sobą w szatni o tym, co się działo w pierwszej połowie i potem to już wyglądało dużo lepiej – stwierdził inny Słowak, Jakub Holubek.

Z kolei Patryk Lipski zwrócił uwagę na inny atut śląskiej drużyny. – Mamy mocną kadrę, nie tylko jedenastu zawodników, ale też tych, którzy są na ławce – mówi, a kolejne gole rezerwowych, tylko to potwierdzają. „Lipa” zdobył już drugą bramkę z rzutu wolnego w tym sezonie. Wcześniej w podobny sposób pokonał bramkarza Dynama Mińsk w meczu europejskich pucharów.

Piast w obecnej formie wyrasta na najbardziej niewdzięcznego rywala w ekstraklasie i to zła wiadomość dla kolejnych rywali.


Minimalne wygrane w 2021 roku

  • Wisła Kraków – Piast 3:4 (ESA)
  • Pogoń – Piast 1:2 (PP)
  • Jagiellonia – Piast 0:1 (ESA)
  • Legia – Piast 1:2 (PP)
  • Piast – Stal 2:1 (ESA)

Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus