Ależ pięknie Piast zabawił się z Kolejorzem!

Z jednej strony piątkowe spotkanie Piast – Lech było zapowiadane jako pojedynek byłych selekcjonerów, którzy jednak w ekstraklasie wczoraj stanęli po przeciwnych stronach barykady dopiero po raz siódmy. Z drugiej strony zarówno Piast, jak i Lech ligowe zmagania w 2019 roku rozpoczęły od porażek 1:2. Nic więc dziwnego, że obaj trenerzy zdawali sobie sprawę, że w drugiej wiosennej kolejce muszą już dopisać sobie jakiekolwiek punkty, bo w górnej ósemce robi się coraz ciaśniej.

Akcje jak z podręcznika

Być może z tego powodu początek meczu przypominał obustronne badanie i szachy. Żaden z zespołów nie chciał popełnić błędy, który kosztowałby utratę gola. Trener Fornalik zaskoczył ustawieniem Martina Konczkowskiego na prawej stronie pomocy, a za jego plecami biegał Marcin Pietrowski. W ataku także doszło do roszady w stosunku do poprzedniego meczu z Cracovią. Michala Papadopulosa zastąpił Piotr Parzyszek. I to właśnie akcja Konczkowskiego z Parzyszkiem zaowocowała jedynym golem w pierwszej połowie, ale zanim do tego doszło, inna akcja z prawej strony prawie dała gola gospodarzom. Wrzucał Tom Hateley, ale główka Jorge Felixa odbiła się od słupka. Wcześniej wymieniony duet wykonał niemalże identyczną akcję jeszcze lepiej i Parzyszek po raz trzeci w tym sezonie świętował zdobycie bramki w ekstraklasie. Lech?

Gol za golem

Po zmianie stron Lech wyglądał na ofensywniej usposobionego, ale to Piast mógł szybko podwyższyć prowadzenie. Najpierw strzał Parzyszka został zablokowany przez jednego z poznańskich obrońców, a po chwili główka Aleksandara Sedlara wpadła wprost w ręce bramkarza Lecha Jasmina Buricia. „Kolejorz” z dziecinną łatwością dawał się wciągnąć i zaskakiwać groźnymi kontrami gliwiczan. Napór Piasta szybko przyniósł w końcu wymierny efekt. Kirkeskov dostał piłkę z lewej strony pola karnego i wyłożył ją Parzyszkowi, lecz napastnika gliwiczan zablokowali w ostatniej chwili obrońcy. Do piłki dopadł jednak Jorge Felix i mocno wpakował ją do bramki Lecha. Poznaniacy byli w kompletnym szoku i po chwili mogli stracić kolejnego gola, po tym, jak z strzał z woleja Valencii zatrzymał się na słupku bramki Buricia! Piastowi było ciągle mało i gospodarze czuli, że w ten piątkowy wieczór Lech myślami i dyspozycją jest daleko od Gliwic czy nawet Poznania. Każdy atak gliwiczan niósł zalążek bramki.

Mały ośmieszył Lecha

Kibice zgromadzeni na stadionie przy ul. Okrzei, po raz pierwszy wspierani dopingiem przez tzw. młyn, doczekali się i trzeciego trafienia. I to jakiego! Przepięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Mikkel Kirkeskov. Dla duńskiego obrońcy był to pierwszy gole w ekstraklasie. – Co to byłby za gol! Gdyby nie ta interwencja bramkarza i poprzeczka – wspominał podczas obozu w Turcji Kirkeskov. Jak fortuna kołem się toczy i wczoraj padło na rudowłosego Duńczyka. Podrażniony Lech chciał zdobyć choćby bramkę kontaktową, ale… to Piast uderzył po raz czwarty. Tak, czwarty! Parzyszek zagrał do niewysokiego Valencii, a ten głową (!) pokonał bezradnego Buricia. Na szczęście dla gości było to już koniec bramkowej chłosty, ale mieli szanse na honorowego gola, jednak w doliczonym czasie gry Tiba nie wykorzystał zzutu karnego.

Jeżeli po ostatniej porażce analiza gry Lecha trwała do godzin porannych, to analiza klęski w Gliwicach może zakończyć się w okolicach poniedziałku. Piast z kolei wrócił na, nomen omen, właściwe tory, po pięknej wygranej z poznańską „Lokomotywą”.

* * *

Adam NAWAŁKA: Piast był lepszy i na to wskazuje wynik. Wszystkie bramki straciliśmy po kontrach a graliśmy przecież na wyjeździe. Wiele jest aspektów, które musimy przeanalizować. Wiadomo, że to jest trudna sytuacja, ale zrobimy wszystko, żeby ją opanować. Jesteśmy profesjonalistami i musimy robić swoje. W sobotę jest trening i analiza meczu w Gliwicach, a od poniedziałku rozpoczynamy przygotowania do spotkania z Legią. Inaczej wyobrażaliśmy sobie start wiosną, bo pamiętamy końcówkę roku. Kilku zawodników wróciło po urazach. Staramy się tak przygotować drużynę, żeby wystawić optymalny skład. Maciej Makuszewski narzekał na uraz stawu barkowego, stąd decyzja, żeby pozostał w Poznaniu i przygotowywał się do meczu z Legią.

Waldemar FORNALIK: No cóż. Bardzo udany wieczór, bardzo dobry mecz. Nie chciałbym nikogo wyróżniać. Każdy dołożył cegiełkę do tego zwycięstwa. Mówiłem, że wygramy jeśli każdy zagra na swoim normalnym poziomie. Tak też było. W Krakowie mieliśmy różne fazy, ale popełnialiśmy za dużo prostych błędów. Dziś ich nie było. To jest jednak jeden mecz i chciałbym, żebyśmy wygrali więcej. Znamy się z Adamem Nawałką wiele lat, ale to był mecz drużyn a nie trenerów. Dla was mediów jest to interesujący temat, ale ja podszedłem do tego spokojnie.

 

Piast Gliwice – Lech Poznań 4:0 (1:0)

Bramki: 1:0 – Parzyszek, 31 min (głową, asysta Konczkowski), 2:0 – Felix, 53 (bez asysty), 3:0 – Kirkeskov, 66 min (wolny), 4:0 – Valencia, 70 min (głową, asysta Parzyszek),

PIAST: Plach 7 – Pietrowski 8, Czerwiński 8, Sedlar  8, Kirkeskov 9 – Konczkowski 8, Dziczek 7, Hateley 7, Felix 7 (87. Badia niesklas.) – Valencia 8 (84. Jodłowiec niesklas.) – Parzyszek 7 (75. Papadopulos niesklas.). [Trener] Waldemar FORNALIK.

LECH: Burić 2  – Wasielewski 1, Janicki 1, Vujadinović 1, Kostewycz 2 – Trałka 3, Tiba 4  – Klupś 2 (60. Jóźwiak 2), Jevtić 2 (60. Gajos 2), Amaral 3 – Gytkjaer 4 (76. Żemaletdinow niesklas.). Trener Adam NAWAŁKA.

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork

Żółte kartki: Trałka