Arkadiusz Szymanek: Transfery lubią ciszę

Rozmowa z Arkadiuszem Szymankiem, prezesem Górnika Zabrze.


Podczas pucharowego meczu z Lechem fani skandowali: „Gdzie te transfery?! Hej zarząd, gdzie te transfery?!”. Jak się pan do tego odniesie?

Arkadiusz SZYMANEK: Rzeczywiście tak było… W klubie pojawiłem się 1 lutego i poza transferami działo się też tysiąc innych rzeczy, z zapoznaniem się ze wszystkim, z finansami. Transfery były oczywiście tematem ważnym i uczestniczyłem w nich na bieżąco, ale jeszcze raz podkreślę, że oprócz tego działo się jeszcze wiele innych rzeczy. Co do okienka transferowego, to mieliśmy na stole trzy opcje i jedna, ta najważniejsza, ostatecznie została dokończona. Odszedł od nas Jesus Jimenez, a w jego miejsce – tak jak chcieliśmy – pozyskaliśmy nowego napastnika.

Co można powiedzieć o Higinio Marnie?

Arkadiusz SZYMANEK: Hiszpan jest zawodnikiem bułgarskiego Łudogorca Razgrad. To doświadczony gracz i myślę, że pokaże nam wiele jakości.

Jest wypożyczony do końca sezonu, ale z Łudogorcem ma kontrakt do połowy 2023 roku. Czy macie opcję jego wykupu z bułgarskiego klubu?

Arkadiusz SZYMANEK: Jeżeli Marin się sprawdzi, to przystąpimy do rozmów. Będziemy rozmawiać i jeżeli wszystko się dobrze potoczy, to zostanie u nas na dłużej. Wiążemy z nim spore nadzieje.

A co z pozostałymi nazwiskami, o których pan wspomniał?

Arkadiusz SZYMANEK: Mieliśmy na stole dwa kontrakty i wszyscy nas dopytywali, kogo jeszcze pozyskamy, a transfery lubią ciszę i spokój. Wszyscy myśleli, że Górnik jest pod ścianą i będzie musiał kogoś pozyskać. I co z tego wyszło? Ostatniego dnia tak zmieniono warunki jednego z nich, że nie byliśmy w stanie ich przyjąć, a były negocjowane przez 10 dni i wszystkie szczegóły były domówione. Potem nagle próbowano podnosić żądania. Drugi transfer był dopięty z zawodnikiem, z jego menedżerem, ale klub – z racji tego, że ostatnio nie notował dobrych wyników – nie zgodził się na jego odejście.

To miało miejsce w poniedziałek 28 lutego, a więc w ostatnim dniu okienka. Proszę też pamiętać, że to okienko jest bardzo trudne. Zimą nie buduje się zespołu, tylko co najwyżej „dozbraja”. Dopiero w czerwcu piłkarze mają karty na ręku i dużo łatwiej jest coś zrobić. Chciałbym podkreślić, że nie chcemy być przedstawiani jako klub, w którym w tej kwestii robi się coś na siłę. Transfery potrzebują ciszy i spokoju. Będąc spółką miejską, musimy oglądać każdą złotówkę. Dlatego – zanim się podejmie decyzję – wszystkie opcje trzeba bardzo dokładnie rozważać.

Ci dwaj, o których pan wspomniał, to zawodnicy krajowi czy zagraniczni?

Arkadiusz SZYMANEK: Zagraniczni. W tym zimowym okienku nie było praktycznie żadnych krajowych graczy, którzy by nas interesowali. Mamy bardzo wyrównaną kadrę, więc robienie transferów dla nich samych byłoby słabe. Jeżeli mamy kogoś sprowadzać, to po pierwsze ma pasować do koncepcji trenera, po drugie ma podnieść jakość zespołu, a po trzecie mamy taką wizję, żeby spróbować ograć naszych młodych chłopaków.

Mamy jednak świadomość, że wzmocnienia z zewnątrz są potrzebne i transfery będą. Zawodnicy, o których mówiłem, są Hiszpanami. Jeden gra w europejskim klubie z najwyższej klasy rozgrywkowej i prawdopodobnie dołączy od nas latem, a sprawa drugiego została zamknięta ze względu na wygórowane i zmienione w ostatniej chwili żądania. Czegoś takiego w Górniku nie mamy zamiaru tolerować.

Arkadiusz Szymanek
Arkadiusz Szymanek ze spokojem podchodzi do transferowego zamieszania.
Fot. gornikzabrze.pl

O co gracie w tym sezonie?

Arkadiusz SZYMANEK: Chcemy osiągnąć jak najlepszy wynik. Do 4. miejsca mamy daleko, ale będziemy walczyć. Spoglądając na półfinalistów Pucharu Polski, trudno oczekiwać, żeby nie zdobył go ktoś z tej ekstraklasowej czołówki, więc to 4. miejsce może dać możliwość gry w europejskich pucharach.

Na pewno będziemy o nie walczyć, bo mamy szanse i atuty. Nie jest tak, że jesteśmy zadowoleni z utrzymania, a takie opinie słyszałem i czytałem. Walczymy do końca o jak najwyższą pozycję w tabeli. Oczekiwania są duże, ale drużyny nie buduje się w kilka miesięcy tylko latami, a z przykład mogą posłużyć wielkie kluby europejskie.


Na zdjęciu: Łukasz Sobala / PressFocus